"Minister nie wiedział". Morawiecki broni Ziobry i atakuje opozycję: Media donoszą o zorganizowanym hejcie
Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej po wtorkowym posiedzeniu rządu został zapytany, czy rozmawiał z szefem MS o tej sprawie i czy planuje wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec niego, w kontekście doniesień medialnych, z których wynika, iż Ziobro miał wiedzę o sprawie szkalowania sędziów.
- Pan minister Ziobro nie wiedział o tym, co się dzieje - oświadczył premier. Jak dodał w dużych instytucjach, w których jest zatrudnionych tysiące ludzi, "przecież nie można dokładnie określić co, w którym kącie, jakiego pokoju, jakiego typu brudy, czy nieczyste sprawy się zgromadziły". - Dlatego minister Ziobro zareagował tak, jak powinien zareagować w sytuacji, w której doszło do odkrycia nieprawidłowości, gdzie w sposób absolutnie naganny pewna grupa, posługując się hejtem, oczerniała innych ludzi. To jest absolutnie poza jakimikolwiek standardami, tu podjęte zostały decyzje w 24 godziny - podkreślił premier.
I zaatakował opozycję. - Tymczasem u naszych konkurentów politycznych, według doniesień medialnych, instytucje miasta Inowrocławia uczestniczą w zorganizowanym hejcie i pan przewodniczący PO Grzegorz Schetyna nie reaguje - stwierdził Morawiecki. Przypomniał też sprawę Sławomira Neumanna, szefa klubu PO-KO. - Pan Neumann ma skierowane zarzuty prokuratorskie, pan przewodniczący Schetyna nie reaguje. Podobnie jest z panem (posłem PO Stanisławem) Gawłowski, który również ma zarzuty prokuratorskie i też partia pana Schetyny nie wyciąga z tego wniosków - dodał Morawiecki.
I apelował, aby w sposób "bardzo sprawiedliwy traktować nieprawidłowości, które w domenie publicznej się pojawiają". - Tutaj bardzo szybka reakcja i wyczyszczenie tego, co można nazwać delikatnie nieprawidłowościami. Po drugiej stronie - media donoszą o zorganizowanym hejcie w mieście, w którym uczestniczą instytucje tego miasta. Drodzy państwo (...) jak media donoszą (instytucje) finansują zorganizowany hejt; należy wyciągnąć z tego jakieś podstawowe wnioski - podkreślił Mateusz Morawiecki.
Sprawa Piebiaka. Emi oskarża
Przed tygodniem Onet ujawnił, że w resorcie sprawiedliwości pracowały osoby, które wraz z internetową hejterką Emi, prowadziły akcję oczerniania sędziów, którzy krytykowali reformę sądownictwa, którą przygotował rząd PiS. Działania kobiety miał akceptować sam Łukasz Piebiak, czyli jeden z wiceministrów sprawiedliwości. Kilkanaście godzin po ujawnieniu sprawy, Piebiak ustąpił ze stanowiska wiceministra.
Dowiedzieliśmy się, że w sprawę zaangażowani byli też m.in. sędziowie delegowani do MS i osoby, które znacząco awansowały za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Na jednym z komunikatorów utworzyli oni grupę pod nazwą "Kasta".
Emilia miała otrzymywać od nich - "pod stołem" - wynagrodzenie za oczernianie sędziów.
Dymisji min. Zbigniewa Ziobry domaga się opozycja. Ale rządzący, nie tylko premier Morawiecki, uważają, że dymisja Łukasza Piebiaka zakończyła sprawę hejterskiej akcji.