Paweł Lisiecki (PiS): Moim zdaniem członkowie KRS powiązani z aferą hejterską powinni podać się do dymisji
- Sytuacja jest skandaliczna. W Ministerstwie Sprawiedliwości jest zorganizowana grupa, która łamie prawo. Nie słyszałem o takiej rzeczy w żadnym demokratycznym kraju. To jest polityczna odpowiedzialność Zbigniewa Ziobry, to on mianował swojego zastępcę. A jak szef nie panuje nad swoim resortem, to nie powinien być szefem resortu. Dlatego Zbigniew Ziobro powinien odejść - mówił Władysław Teofil Bartoszewski (PSL) w Wyborach w TOK-u. Na to od razu zareagował stanowczo Paweł Lisiecki, poseł PiS:
- Nie poprzemy wotum o odwołanie ministra Ziobry. Jeśli by się okazało, że minister wiedział o działalności ministra Piebiaka w mediach społecznościowych, to byśmy to rozważali. Grupa sędziów w ministerstwie sprawiedliwości robiła zły PR dla drugiej grupy.
- To było rzucanie haków w życiu prywatnym i plotek - przerwała mu w tym momencie Dominika Wielowieyska, prowadząca audycję. Poseł na to odpowiedział, że dlatego miały miejsce dymisję, na czele z odwołaniem ministra Piebiaka. Stwierdził też, że to wszystko właśnie pokazuje, że środowisko sędziowskie wymaga reformy. Redaktor Wielowieyska zwróciła mu jednak uwagę, że te osoby są w Krajowej Radzie Sądownictwa. - Zobaczymy, co się stanie. W moim przekonaniu powinni podać się do dymisji w tym momencie. To nie oznacza, że ministerstwo będzie na nich naciskało - powiedział Paweł Lisiecki.
Ziobro nie mógł nie wiedzieć?
O co chodzi w aferze? Wiceminister Łukasz Piebiak zorganizował akcję, która miała skompromitować szefa największego sędziowskiej organizacji - Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Pomysł akcji dyskredytującej sędziego Krystiana Markiewicza i innych sędziów oparty był na rozpowszechnianiu plotek na temat jego życia prywatnego. Miała temu służyć m.in. farma trolli, a jedną z głównych ról w sprawie odegrała aktywna w mediach społecznościowych Emilia. To z nią miał wielokrotnie kontaktować się wiceminister Piebiak.
Joanna Mucha z PO stwierdziła, że wiele poszlak mówi o tym, że Zbigniew Ziobro nie mógł nie wiedzieć, co się dzieje w Ministerstwie Sprawiedliwości. - Dlaczego minister Ziobro nie wszczął postępowania wewnętrznego? To go obciąża. Najpoważniejszy zarzut to jednak uczynienie z wymiaru sprawiedliwości atrapy wydziału sprawiedliwości - powiedziała na antenie TOK FM.
- Widzimy, w jaki sposób Zjednoczona Prawica odnosi się do sędziów, jak niszczy sędziów. Politycy PiS jeżdżą po Polsce i opowiadają, jak źli są sędziowie. Niszczy się nie tylko ludzi, ale cały zawód - zwróciła też na to uwagę Paulina Piechna-Więckiewicz (Lewica), prawniczka z wykształcenie.
Aferę bardzo plastycznie zobrazował Jacek Wilk z Kukiz'15: - To nie jest tak, że ktoś tam rzuca jakieś inwektywy, ten hejt to nie tylko plotki, ale też pomówienia, groźby karalne, zniesławienie, takie czyny, które mogą być czynami karalnymi. Mamy taką komórkę, która działa w Ministerstwie Sprawiedliwości i nam się chcę powiedzieć, że Minister Sprawiedliwości nic nie wiedział. To chyba jeszcze gorzej. Wyobraźmy sobie, że w Ministerstwie Finansów jest grupa, która szantażuje podatników i nawet coś na nich wymusza, a minister mówi: no ja nic o tym nie wiedziałem.
Spór o huragan
W Wyborach w TOK-nie zabrakło też dyskusji o odwołanej wizycie prezydenta USA, Donalda Trumpa. Trump miał wziąć udział w 80. obchodach wybuchu II Wojny Światowej. Przylot jednak odwołał z uwagi na zbliżający się do USA huragan Dorian. Joanna Mucha mówiła, że nie przekonuje jej tłumaczenie o Dorianie, bo huragan do Florydy ma dotrzeć dopiero w nocy z poniedziałku na wtorek i prezydent Donald Trump bez problemu mógłby przylecieć do Polski i zdążyłby wrócić do USA. - To pokazuje z jak chwiejnym partnerem postanowiliśmy związać, mówię o panu prezydencie Trumpie, który zmienia zdanie w każdej sprawie, Nie bardzo wierzę, że powodem odwołania wizyty jest huragan. naszej polityki zagranicznej powinna być oparta na dwóch nogach, silnej współpracy z Unią Europejską i silną współpracą transatlantycką czyli ze Stanami Zjednoczonymi, a my postawiliśmy wszystko na jedną kartę - przekonywała.
- To śmieszne. Nie opieramy się na Donaldzie Trumpie, ale na współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, to moim zdaniem jest polska racja stanu - odpowiadał Paweł Lisiecki z PiS-u, który nie ma wątpliwości, że prezydent USA ze względu na zagrożenie jakie niesie ze sobą Dorian, powinien być u siebie w kraju. Polityk partii rządzącej podkreślał także, że odwołanie wizyty Donalda Trumpa, w żaden sposób nie wpłynie na podpisanie umów polsko-amerykańskich dotyczących między innymi kwestii energetyki czy obronność.
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
-
Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Brzetislav Danczak nowym ambsadorem Czech w Polsce. Pokieruje również misją dyplomatyczną w Kijowie
- Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Były szef PKW: Osób, które nie chcą wziąć udziału w referendum, nie można nazywać wrogami demokracji
- W mediach rządowych bezpłatny czas antenowy tylko dla PiS i Konfederacji. Jeden ważny szczegół