"Pan Banaś straci stanowisko". Węglarczyk tłumaczy, czemu PiS zwleka z wyciągnięciem konsekwencji wobec prezesa NIK
Za nami tydzień, który upłynął na informacjach i pytaniach na temat majątku i podejrzanych znajomości Mariana Banasia. Od czasu publikacji reportażu "Superwizjera" prezes Najwyższej Izby Kontroli doprowadził do zmiany na stanowisku swojego zastępcy i udał się na bezpłatny urlop. Opowiedział też w telewizji publicznej, że właścicielem willi, w której osoby z półświatka wynajmowały pokoje na godziny, stał się dzięki kombatantowi z AK. Marian Banaś oczywiście nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Dlaczego PiS nie zastosował w stosunku do Banasia zasady: dziś podejrzenie - jutro dymisja? - pytał w TOK FM Daniel Passent.
- Zwolnienie pana Banasia na początku afery byłoby przyznaniem, że wszystko, co padło w reportażu, jest prawdą. A lepiej mówić, że nie wszystko wiedzieliśmy, że machina państwa działa, że sprawdzamy. A potem, w odpowiednim momencie powiedzieć: doszliśmy do wniosku, że pan Banaś nie zasługuje, by być na tym stanowisku. Jestem przekonany, że pan Banaś straci stanowisko - przekonywał Bartosz Węglarczyk. Jak dodał dyrektor programowy portalu Onet.pl, żadna partia nie zdecydowałaby się na odwołanie swojego protegowanego zaraz po wybuchu takiej afery. - Bo zwolnienie Banasia na początku, zaraz po wybuchu afery byłoby jak przyznanie się do wszystkiego - podkreślił dziennikarz.
Oczywiście decyzja w sprawie przyszłości prezesa NIK leży przede wszystkim w rękach Jarosława Kaczyńskiego. Choć nie tylko. - Kiedy i w jaki sposób prezes zostanie zdymisjonowany, to decyzja polityczna. To prezes PiS i sztab wyborczy muszą wymyślić, jak to zrobić - uściślił Węglarczyk.
Prof. Jacek Raciborski uważa, że partia rządząca będzie zwlekać i do ewentualnej dymisji dojdzie po wyborach. - W PiS, jak sądzę, znają mechanizm dysonansu poznawczego, który powoduje, że wierny wyborca Prawa i Sprawiedliwości odrzuca takie informacje jak to, co ujawniono o Banasiu. Natychmiastowe zwolnienie byłoby absolutnym potwierdzeniem tych doniesień. Powodem zwłoki jest więc, jak sądzę, umożliwienie wyborcom racjonalizację niewygodnej dla PiS sytuacji: że dziennikarze przesadzili albo kłamią, że doniesienia są przesadzone itd. A później trzeba będzie sprawę załatwić. Ale to już po wyborach - stwierdził gość Daniela Passenta.
Także po wyborach ma się zakończyć, trwająca już kilka miesięcy, kontrola oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, jaką prowadzi Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do dokumentów nie była wpisana słynna kamienica na krakowskim Podgórzu, gdzie prowadzono pokoje na godziny.