Min. Ziobro twierdzi, że sądy za PiS działają sprawniej. "Jest wprost przeciwnie" - oceniają sędziowie

Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że dzięki reformie PiS sytuacja w sądach się poprawia, a sprawy trwają coraz krócej. Z danych Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia" wynika jednak coś zupełnie innego. - Reforma niczego nie przyspiesza, ogranicza się tylko do wymiany kadry kierowniczej - mówią sami sędziowie.
Zobacz wideo

Z wyliczeń Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" wynika, że czas trwania postępowania sądowego w 2019 roku w porównaniu z 2015 rokiem wydłużył się o 47 procent. Cztery lata temu sądowa sprawa średnio trwała blisko 56 dni (55,6), a obecnie czas wydłużył się do prawie 82 dni (81,7). Szacuje się, że w referacie każdego sędziego pozostają średnio 423 niezałatwione sprawy (zaległości).

Tymczasem minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na nasze pytanie o sytuację w sądach odpowiada, że jest coraz lepiej. - Wbrew temu, co mówi "Iustitia", doszło do przyspieszenia w sprawach karnych Są też pozytywne tendencje, jeśli chodzi o przyspieszenie w niektórych kategoriach spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych – nie we wszystkich, ale w części można już to zauważyć – zapewnia Ziobro.

Ale liczby pokazują coś innego. Dla przykładu, w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie w Wydziale Cywilnym w 2015 roku średni czas oczekiwania na rozprawę wynosił 5,9 miesiąca, a w 2018 – już 9,1. W tym roku – co wiemy nieoficjalnie – ten czas się jeszcze wydłużył. Z kolei w Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych na sprawę z zakresu ubezpieczeń czekało się niespełna trzy miesiące (2,7), dziś jest to około 9 miesięcy. - Reforma, która do tej pory została przeprowadzona, nie ma nic wspólnego z przyspieszeniem postępowań przed sądem. Ograniczyła się tylko do zmiany obsady kierowniczej w sądach. Zmiany, które mają przyspieszyć postępowania, jeśli chodzi o procedurę cywilną i karną, zostały dokonane dopiero teraz. Ale nie wiemy, jak to wpłynie na sprawność postępowania – mówi sędzia Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie.

Wadliwa maszyna losująca i przeciążeni sędziowie

Jednym ze sposobów na przyspieszenie procesów w sądach miało być losowanie spraw dla poszczególnych sędziów. "Maszyna losująca" decyduje o tym, jaka sprawa trafi do konkretnego sędziego. Nikt nie zna reguł, według których działa system, nikt nigdy nie przedstawił algorytmów "losowania". - Są bardzo duże różnice w przydziale spraw dla poszczególnych sędziów liniowych – mówi Agnieszka Straub-Cegiełko, sędzia z wydziału karnego w Sądzie Rejonowym Lublin Zachód.

Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi przy tym coś zupełnie innego. "Zaletą elektronicznego systemu losowania sędziów jest też równomierne obłożenie pracą poszczególnych sędziów" - czytamy w mailu, który dostaliśmy z resortu.

- Na pewno nie jest to równy przydział spraw dla poszczególnych osób. W skrajnym przypadku jeden sędzia miał przydzielonych trzy razy mniej spraw niż inny – tłumaczy sędzia Straub-Cegiełko. I dodaje, że skutki tego są oczywiste: jeden sędzia jest obciążony ponad miarę, a drugi nie ma co wyznaczyć na wokandę. 

Sytuacja jest jeszcze trudniejsza w przypadku sądów apelacyjnych, bo trzeba losować trzyosobowe składy. - Gdy ktoś jest na urlopie albo na zwolnieniu, sprawa spada z wokandy lub nie jest wyznaczana, bo obowiązuje niezmienność składu i nie można orzekać – tłumaczy sędzia Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Dodaje też, że brakuje sędziów. - Mamy 35 etatów, a do końca września obsadzonych było tylko 25. Ta sytuacja również nie pozostaje obojętna dla wzrostu zaległości – podkreśla.

Kolejny problem – system losowania "nie widzi" skomplikowanych spraw, których akta mają wiele tomów. To oznacza, że sędzia X może dostać kilka spraw z tysiącami świadków do przesłuchania, a sędzia Y nie dostanie ani jednej takiej sprawy. - Jest to po prostu niesprawiedliwe. Są duże dysproporcje – mówi nam sędzia Monika Płoska-Pecio, karnistka z Lublina.

Minister wini sędziów

Za to, że w niektórych kategoriach postępowania przed sądem rzeczywiście trwają zbyt długo, minister sprawiedliwości obwinia sędziów. Na konferencji prasowej w Lublinie mówił o "obstrukcji w sądach" i o "strajku włoskim", który – jego zdaniem – podejmują niektórzy sędziowie. Strajkiem minister nazywa to, że w części sądów nie są podejmowane uchwały w sprawie opiniowania kandydatów na sędziów do sądów poszczególnych instancji.

Zgromadzenia sędziowskie odmawiają opiniowania, wskazując, że obecna Krajowa Rada Sądownictwa nie ma umocowania konstytucyjnego. – KRS jest organem, który nie spełnia warunków konstytucyjnych. Procedura nominacji sędziowskich przed KRS jest obarczona znaczną wadliwością – przekonuje sędzia Urszula Żółtak ze Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia"

- Niechęci do opiniowania kandydatur do awansu zdecydowanie nie można nazywać strajkiem włoskim – mówi sędzia Monika Płoska-Pecio. - Wynika to ze zmian ustrojowych, do jakich doszło, bez zmiany konstytucji. Chodzi – mówiąc wprost – o obejście konstytucyjnych przepisów za pomocą ustaw. Sędziowie nie chcą opiniować, biorąc pod uwagę procedurę przed tzw. KRS i to, kto w tej radzie zasiada. Absolutnie nie można  tutaj mówić o strajku włoskim. Jest to chyba pomylenie pojęć – dodaje pani sędzia.

"Czas pokaże"

Minister sprawiedliwości w rozmowie z nami podkreślił, że przyspieszeniu sądowych postępowań ma służyć zmiana procedur – karnej i cywilnej, którą właśnie wprowadzono. - Pytanie tylko, dlaczego dopiero teraz, po czterech latach rządów – zastanawiają się sędziowie, z którymi rozmawialiśmy. 

"Regułą w sądach cywilnych ma być jedna rozprawa, na której zapadnie wyrok. A jeśli nie będzie to możliwe, sędzia będzie zobowiązany wyznaczyć kilka następujących bezpośrednio po sobie terminów rozpraw. Tak, żeby nie było wielomiesięcznych przerw między nimi. Temu służy gruntowna reforma Kodeksu postępowania cywilnego. W sprawach karnych sędziowie nie będą zmuszeni do odczytywania na rozprawie setek, a czasem i tysięcy kart spraw. Procesu nie zablokuje zwolnienie lekarskie. Rozstrzygający w sprawach karnych sąd będzie mógł przesłuchać świadków i przeprowadzić inne zaplanowane dowody mimo nieobecności oskarżonych" - czytamy w mailu, który dostaliśmy z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Nasi rozmówcy - sędziowie - przyznają, że najnowsza zmiana może wpłynąć pozytywnie na sytuację w sądach, choć nikt do końca nie potrafi tego przewidzieć. - Czas pokaże. Zmiany weszły w życie dopiero kilka dni temu – słyszymy.

W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:

TOK FM PREMIUM