Były premier o spotkaniach Beaty Szydło z neonazistami: Zarzuty są przesadzone
Szerokim echem odbił się sobotni materiał "Superwizjera" TVN, w którym dziennikarze opowiedzieli historię Olgierda L. To jeden z przywódców trójmiejskiego półświatka oraz kierujący klubem motocyklowym Bad Company, do którego - jak podali autorzy reportażu - należą między innymi recydywiści i neonaziści. Reporterzy "Superwizjera" podejrzewają, że organizacja zajmuje się sutenerstwem, handlem narkotykami i wymuszaniem haraczy. Dziennikarze dotarli też do nagrania ukazującego spotkanie członków Bad Company z Beatą Szydło oraz byłym szefem MON Antonim Macierewiczem. Doszło do niego w 2017 roku, kiedy była premier odwiedzała Pomorze po nawałnicy, która przeszła nad Rytlem.
- Czy w otoczeniu premiera są ludzie, których zadaniem jest uprzedzenie szefa rządu, że zbliżamy się do miejsca, gdzie nie powinniśmy wchodzić albo że są tam ludzie, których nie powinniśmy spotkać? - pytał byłego premiera redaktor Maciej Głogowski.
- Powinni być - odpowiedział Leszek Miller. Podkreślił jednak, że jego zdaniem, zarzuty wobec Beaty Szydło "są przesadzone". - Ani premier, ani minister nie mają możliwości selekcjonowania w czasie takich masowych spotkań swoich rozmówców. Ja też przecież mam wiele tysięcy zdjęć z osobami, których nie znam, a z którymi się fotografowałem, zwłaszcza w kampaniach, na ich prośbę - stwierdził gość TOK FM.
Zaznaczył jednak, że w chwili, gdy była premier zapowiedziała swoją wizytę w Rytlu, to obowiązkiem służb było "zorientowanie się, czy teren jest czysty". - Jeżeli tak się nie dzieje, to oznacza dramatyczny brak profesjonalizmu zarówno SOP, ABW, jak i innych służb specjalnych, które powinny bezpieczeństwo premierowi zapewnić - mówił Leszek Miller.
"PiS podejmuje desperackie próby sięgnięcia po pieniądze"
Prowadzący Magazyn EKG pytał swojego gościa także o projekty ustaw wniesione w ostatnich dniach przez Prawo i Sprawiedliwość, które świadczą o tym, że pieniędzy na realizację wyborczych obietnic może zabraknąć. W minionym tygodniu do Sejmu wpłynął projekt dotyczący zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS, a także projekt przewidujący wzrost akcyzy.
Zdaniem Leszka Millera PiS spostrzegło, że prawdopodobnie nie jest możliwe spełnienie obietnicy premiera Mateusza Morawieckiego dotyczącej zrównoważonego budżetu i teraz "podejmuje desperackie próby sięgnięcia po pieniądze, najczęściej z kieszeni podatników". Redaktor Maciej Głogowski zaznaczył, że wprowadzając projekt o zniesieniu limitu 30-krotności, Prawo i Sprawiedliwość naraża na szwank swój sojusz z Jarosławem Gowinem, który jest zdecydowanie przeciwny takiemu rozwiązaniu.
- Uważam, że skórka jest niewarta wyprawki. Budżet z niewielkim deficytem to nie jest nic złego ani nic kompromitującego dla rządu - ocenił Miller.
Wciąż nie wiadomo, jaką decyzję ws. 30-krotności podejmie Lewica - posiedzenie klubu w tej sprawie ma się odbyć w poniedziałek i wtedy mają zapaść ostateczne decyzje. Jak mówił w TOK FM były premier, politycy Lewicy powinni wziąć tu pod uwagę trzy aspekty: społeczny, ekonomiczny i polityczny.
- Jeśli chodzi o ekonomiczny, to sprawa jest jasna - za pomocą tego manewru rząd spodziewa się uzyskać pięć-sześć mld zł. Ale to prowadzi do sytuacji, w której za ileś lat najwyższa emerytura bardzo by kontrastowała z przeciętną, co już z lewicową wrażliwością nie miałoby wspólnego - ocenił Miller. Gdy redaktor Głogowski przypomniał, że Partia Razem ma na to odpowiedź i chce wprowadzić maksymalną emeryturę - Miller wskazał, że takie rozwiązanie byłoby niezgodne z Konstytucją i zostało zakwestionowane przez TK. - Płaci pan wyższą składkę i proporcjonalnie do tej wyższej składki nie otrzymuje pan emerytury, wiec to się nie mieści w zasadach państwach sprawiedliwego społecznie - ocenił były premier.
Gość TOK FM zaznaczył jednak, że w całej sprawie kluczowy wydaje się jednak wątek polityczny. - Już mamy do czynienia z rysującą się dekompozycją obozu władzy. To jest świetny czas dla opozycji, żeby pogłębiała tę dekompozycję, a nie spieszyła z pomocą. W związku z tym chociażby z tego powodu klub Lewicy powinien głosować przeciwko, patrząc, jak będzie rosła temperatura w obozie władzy miedzy Gowinem a resztą - radził Leszek Miller.
Miller: Pojawię się na expose Morawieckiego
We wtorek premier Mateusz Morawiecki wygłosi w Sejmie swoje expose. Były premier poinformował na naszej antenie, że dostał zaproszenie od ministra Michała Dworczyka (szefa KPRM) na to wydarzenie i się na nie wybiera. Przyznał, że cieszy go zwyczaj zapraszania byłych premierów na tego typu wydarzenia, bo to - jego zdaniem - pokazuje ciągłość państwa polskiego.
Całej rozmowy z byłym premierem posłuchaj w Aplikacji TOK FM!