Karski o anulowaniu głosowania przez marszałek Sejmu: Nie ma co z sytuacji zwyczajnej i normalnej robić problemu
Głównym tematem sobotnich Wyborów w TOK-u było anulowanie sejmowego głosowania przez marszałek Elżbietę Witek. Przypomnijmy - do tej sytuacji doszło w nocy z czwartku na piątek. Sejm głosował wówczas nad wyborem swoich przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa. Na sali panował chaos, kilkoro posłów zgłaszało problem z systemem do głosowania. Witek zdecydowała się je anulować po tym, jak podeszła do niej jedna z posłanek PiS i powiedziała: "Trzeba anulować, bo my przegramy (...)".
Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski, który w przeszłości sprawował funkcję marszałka Sejmu przyznał w TOK FM, że "anulowanie głosowania przed podaniem wyniku się zdarzało także w przeszłości". - To nie jest coś niemożliwego - stwierdził, podkreślając jednak, że tu sytuacja jest inna właśnie przez apel posłanki PiS Joanny Borowiak o możliwej przegranej. Przy okazji, Borowski wypomniał stronie rządzącej, że na czterech przedstawicieli Sejmu w KRS wybrał czterech polityków PiS (Marka Asta, Kazimierza Smolińskiego, Arkadiusza Mularczyka i Bartosza Kownackiego). W przeszłości - jak wskazał senator - istniał bowiem obyczaj sejmowy, zgodnie z którym do KRS typowano także przedstawicieli opozycji.
"Nie ma co robić problemu"
Elżbiety Witek bronił europoseł PiS Karol Karski. - Do momentu ogłoszenia wyniku głosowania ono trwa i czynności techniczne mogą być powtarzane. Wszystko po to, żeby odzwierciedlić wolę posłów. Ja byłem posłem piątej i szóstej kadencji, i takie sytuacje miały miejsce - powiedział.
Prowadząca program Dominika Wielowieyska zwróciła uwagę, że cała sytuacja stwarza niebezpieczny precedens, że w momencie, gdy Prawo i Sprawiedliwość przegrywa głosowanie, to je anuluje. - Pan nie widzi w tym zagrożenia? - dopytywała europosła. W odpowiedzi Karski przekonywał, że ze strony posłów opozycji także pojawiały się prośby o powtórkę głosowania.
- Wedle relacji Gazeta.pl taką wątpliwość zgłosiła tylko posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska, jako jedyna - zauważyła Wielowieyska.
- Jeden poseł to też bardzo wiele. To jest przecież kwestia upodmiotowienia ludzi - odpowiedział jej europoseł Karski. Jak dodał, "nie ma co z sytuacji zwyczajnej i normalnej robić problemu".
"Maszynki działały"
Poseł PSL Władysław Teofil Bartoszewski, który był w trakcie feralnego głosowania na sali sejmowej stwierdził jednoznacznie, że "maszynki do głosowania działały" i "pani marszałek dobrze wiedziała, że wszyscy posłowie oddali głosy".
Polityk przyznał, że głosowania, podczas których trzeba wybrać kandydatów z listy (jak w przypadku omawianej sytuacji) mogą sprawiać problemy, zwłaszcza że - jak dodał - marszałek Witek bardzo szybko czyta. - I jak ktoś nie uważa, to może się pomylić - stwierdził Bartoszewski. - Ale to nie jest żadna wyższa matematyka, nie trzeba mieć doktoratu politechniki, trzeba po prostu uważać - dodał.
Po kontrowersyjnym głosowaniu Lewica postanowiła złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Poseł tego ugrupowania Maciej Gdula w Wyborach w TOK-u powiedział: "Widziałem, jak wyglądała dynamika sytuacji. Rzeczywiście część posłów i posłanek sygnalizowała jakieś problemy, ale wtedy marszałek Witek nie decydowała się na anulowanie głosowania. Dopiero, kiedy zaczął się szum po prawej stronie i kiedy PiS zaczął mówić, że coś jest nie tak, zaczął się niepokój".
Zdaniem Gduli, PiS "ewidentnie wiedział, że głosowanie może przegrać", a nie mógł sobie na to pozwolić.
Elżbieta Bińczycka z Unii Europejskich Demokratów wypomniała Prawu i Sprawiedliwości "arogancję władzy". Powiedziała, że gdyby stronie rządzącej zależało na wytłumaczeniu całej sytuacji, marszałek Witek zwołałaby konferencję, na której wyjaśniłaby swoje zachowanie - a tak się nie stało. - Byłam zaskoczona, bo miałam nadzieję, że z osobą pani Witek coś się zmieni. Że wrócą obyczaje parlamentarne, że będzie inaczej [niż za czasów Marka Kuchcińskiego] - podsumowała Bińczycka.
Premier Morawiecki nie widzi problemu
O sprawę anulowanego głosowania pytany był w sobotę w RMF FM premier Mateusz Morawiecki. - Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że marszałek Elżbieta Witek nie znała wyników głosowania w sprawie KRS i że wszystko nastąpiło w prawidłowy sposób - stwierdził.
Premier przyznał, że akurat on nie miał problemów z maszynką do głosowania, ale - jak zaznaczył - widział, że kłopoty mieli zarówno posłowie opozycji, jak i PiS. - A więc jest rzeczą naturalną, że w takiej sytuacji można powtórzyć głosowanie, by nikt nie miał tych kłopotów. I tak się stało. Pani marszałek postąpiła w najbardziej właściwy sposób - oświadczył premier.
DOSTĘP PREMIUM
- Po co Zełenskiemu tournée po Europie? "Prezydent brutalnie to powiedział"
- "To nie jest zwykła kolonia karna, to są tortury". Zarembiuk załamany po wyroku na Poczobuta
- "Rosjanie bili do momentu, aż uleciało z niego życie". Putin: Usiadłem w kącie i zapłakałem
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Zełenski jest zdany na siebie w walce o Ukrainę w UE. "Zdanie Polski nie ma żadnego znaczenia"
- Polski strażak, który szuka ocalałych po trzęsieniu ziemi w Turcji. "Czas jest nieubłagany"
- Sensacji nie było. PiS w Sejmie odrzucił wszystkie poprawki Senatu do noweli ustawy o SN
- Ustawa wiatrakowa. Sejm podjął ważne decyzje ws. odległości wiatraków od domów
- KO przed Zjednoczoną Prawicą, ale o włos. Pięć partii w Sejmie
- Katarzyna Lubnauer straci immunitet? Komisja jest na "tak". Wszystko przez Łukasza Piebiaka