Polska nie jest gotowa na prezydenta spoza polityki. "Sympatia ludzi to za mało na dobry wynik"

Czy kandydat na prezydenta niezwiązany z żadną partią polityczną, a takim może być chociażby Szymon Hołownia, ma szansę na wyborczy sukces? Zdaniem prof. Jarosława Flisa polska scena polityczna jest zacementowana przez partie i nie ma w niej - na razie - miejsca na kandydatów spoza tego kręgu.
Zobacz wideo

Od początku listopada w mediach pojawia się coraz więcej informacji, które wskazują, że w wyścigu do fotela prezydenckiego w 2020 roku stanie kandydat niezwiązany z polityką. Szymon Hołownia, dziennikarz, publicysta katolicki i - do niedawna - prezenter znanego talent show w telewizji TVN. Sam zainteresowany startu oficjalnie nie potwierdził. W niedzielę ma wydać oświadczenie w sprawie ew. wejścia do polityki. Założył już nawet wydarzenie na portalu społecznościowym - pod tajemniczą nazwą "Dlaczego i po co?".

Pojawiły się też pierwsze sondaże prezydenckie uwzględniające dziennikarza, ale nie dają mu one większych szans na wejście do drugiej tury (poparcie dla niego oscyluje w granicach 3-8 proc.). 

Sympatia to za mało

Zdaniem profesora Jarosława Flisa, socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, szanse Hołowni w wyścigu o fotel prezydencki są bardzo skromne. - Bo czym innym jest sympatia, to że ludzie go lubią, a inną rzeczą są konkretne wybory, w których de facto rozlicza się rządzących. Żadne wybory prezydenckie w tym tysiącleciu nie pokazały, żeby ktoś taki zbliżył się chociaż do drugiego miejsca. No raz się zdarzyło to w wolnej Polsce, ale bardzo dawno temu - ocenia prof. Flis. 

Jednak, pięć lat temu w wyborach prezydenckich całkiem niezły wynik osiągnął muzyk Paweł Kukiz. Zdobył nieco ponad 20 procent głosów, zajmując trzecie miejsce w pierwszej turze. - Czyli do drugiej było mu bardzo daleko - ripostuje profesor Flis. Jak podkreśla, sukces Kukiza wtedy polegał przede wszystkim na jego antyestablishmentowemu podejściu. - Był odgłosem buntu, więc jeśli ktoś nie był zadowolony z propozycji PO czy PiS, mógł przenieść na niego swoje głosy. Szymon Hołownia raczej nie jest buntownikiem. Musiałaby się pojawić jakaś sytuacją, na którą jego osobą byłaby wyraźną odpowiedzią. Sympatia to trochę za mało, żeby zrobić dobry wynik - wyjaśnia ekspert.

Według prof. Flisa sytuacja polityczna w Polsce jest inna, niż choćby w Słowacji czy na Ukrainie. Tam sukcesy w wyborach prezydenckich odnieśli odpowiednio: Zuzanna Czaputova - działaczka społeczna i Wołodymyr Zełenski - aktor i komik. - Tam system partyjny był w zupełnym rozkładzie, wytworzył się chaos na scenie politycznej - to jest źródło sukcesu tych postaci. U nas wyniki ostatnich wyborów pokazują, że sytuacja jest uporządkowana. Dwie największe partie - PO i PiS - uzyskały ponad 70 procent głosów. Dwie kolejne - Lewica i PSL - miały wynik około 10 procent. Plus Konfederacja, która też zgarnęła parę procent. Wydaje się, że dla kandydata spoza polityki nie ma już tutaj miejsca - komentuje Flis.

Zacementowany duopol

Bo Polacy, choć często narzekają, że nie lubią polityków i mają ich dość, to jednak w czasie wyborów i tak na nich głosują. - Mieliśmy ostatnio najwyższą frekwencję w ostatnich 20 latach. Przekaz o zmęczeniu politykami jest pewnym rytuałem, któremu jednak przeczą fakty. W minionych kilkunastu latach mieliśmy naprawdę wiele zapowiedzi "przełamania duopolu" - żadna nie dała trwałego efektu. W tej opowieści medialnej nie ma jednak niczego złego - to w sumie dobrze, żeby politycy głównych partii czuli na plecach oddech konkurencji. Jednakże lepiej nie pokładać w tym dużych nadziei, żeby się nie rozczarować - tonuje nastroje prof. Flis.

Różne opinie

Ewentualna kandydatura Szymona Hołowni staje się coraz bardziej medialnym tematem. Dyskutowali o niej komentatorzy TOK FM. Dr Katarzyna Kasia z "Kultury Liberalnej" mówiła, że "budowana przez lata rozpoznawalność" Hołowni może być jego atutem. - To nie jest osoba, która nagle wyskoczyła nie wiadomo skąd. Bardzo dokładnie wiemy, kim on jest, jakie ma przekonania - dopowiedziała.

- Ja widzę Szymona Hołownię, który jest poukładany i ma swój światopogląd. Natomiast brakuje mi w nim takiego pozytywnego szaleństwa, które zagwarantowałoby, że przekona tych, którzy mają dość obecnej klasy panującej - ocenił krótko Tomasz Sekielski.

Natomiast według prof. Flisa przyszłoroczne wybory prezydenckie będą bardzo wyrównane i powinny mieć "demokratyczny i wręcz modelowy" charakter. - Będą okazją do wyrażenia zdania o tym, czy zostawić czy odstawić obecnie rządzących. A te osoby, które będą chciały zmiany, zazwyczaj głosują na największego przeciwnika tych, którzy są obecnie u steru. Musiałoby dojść do jakieś słabości, rozbicia partii, żeby ktoś z zewnątrz mógł wejść do tej gry - podsumowuje profesor Jarosław Flis.

W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:

TOK FM PREMIUM