"Kandydatura Biedronia nikogo nie zaskakuje, a na samym starcie ma bagaż kandydata, któremu się nie chciało"

- Sukcesem Roberta Biedronia i jego kampanii będzie powtórzenie wyniku Lewicy z wyborów parlamentarnych. Trudno mi sobie wyobrazić jego wejście do drugiej tury. Kampania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej naprawdę musiałaby być fatalna - mówił w podcaście "Polityki Insight" Ryszard Łuczyn, który wraz z Wojciechem Szackim rozmawiał o szansach polityka Lewicy w wyborach prezydenckich.
Zobacz wideo

W niedzielę odbyła się konwencja Roberta Biedronia, który już oficjalnie został wspólnym kandydatem Lewicy w wyborach prezydenckich. Lider Wiosny przez około godzinę opowiadał o tym, jakim prezydentem zamierza być. Deklarował m.in. współpracę z przedstawicielami różnych formacji (a nie tylko jednej). Przekonywał, że uczyni wszystko, aby Polska była krajem otwartym i tolerancyjnym. Zapowiedział także wychodzenie z inicjatywą ustawodawczą i składanie projektów na rzecz poprawy sytuacji w ochronie zdrowia, w polityce mieszkaniowej czy w wymiarze sprawiedliwości.

Wielokrotnie krytykował obecnego prezydenta Andrzeja Dudę oraz szerzej - cały obóz rządzący - m.in. za izolowanie Polski na arenie międzynarodowej. Sam zadeklarował działanie na rzecz odbudowy pozycji Grupy Wyszehradzkiej, poprawę relacji z Ukrainą i oczywiście z Unią Europejską. >> Całą relację z konwencji możesz znaleźć tutaj <<

Droga Roberta Biedronia do tego, by zostać kandydatem na prezydenta była dość zawiła, o czym można posłuchać w ostatnim podcaście "Polityki Insight" z serii "Duży Pałac". Lewica długo zwlekała z oficjalnym ogłoszeniem nazwiska kandydata bądź kandydatki - bo przez pewien czas przekonywano, że będzie to właśnie kobieta. Ostatecznie Biedroń został oficjalnie zaproponowany na początku stycznia.

- Oficjalna wersja w tym momencie jest taka, że Biedroń był kandydatem już od lata. Tylko, że Lewica nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego tyle zwlekała z jego ogłoszeniem, więc o ile ja wiem, prawda jest zupełnie inna. On wcale nie chciał kandydować. I o ile było rzeczywiście wstępne porozumienie - przed wyborami - że on tym kandydatem będzie, to wcale nie miał na to szczególnej ochoty - mówił w podcaście Ryszard Łuczyn z "Polityki Insight".

Dlaczego zatem lider Wiosny postanowił w ogóle kandydować? - W sytuacji, gdy naprawdę nie było innej osoby, która mogłaby się tego podjąć, postanowił, że weźmie za to odpowiedzialność - dodał.

"Kandydatura Biedronia nikogo nie zaskakuje"

Zdaniem Wojciecha Szackiego (również z "Polityki Insight"), Biedroń "nie jest kandydatem, który daje nadzieję Lewicy na wspięcie się na kolejny poziom rozwoju". - Uważam raczej, że to będzie konserwowało Lewicę na tym poziomie kilkunastu procent, które zgarnęła w wyborach parlamentarnych - stwierdził dziennikarz. I przyznał, że zupełnie inaczej wyobrażał sobie powoływanie przez Lewicę swojego kandydata na prezydenta. Liczył na prawybory, serie debat, itp. - Kandydatura Biedronia nikogo nie zaskakuje, a na samym starcie ma bagaż kandydata, któremu się nie chciało - ocenił.

Ryszard Łuczyn nie był aż tak krytyczny. Zaznaczył, że Robert Biedroń ma jeszcze dobrych kilka miesięcy, by udowodnić, że "mu się chce". - Jeśli chodzi o robienie kampanii, Biedroń zawsze był aktywny i w mojej opinii, decydując się na start w wyborach udowodnił, że zależy mu na tym projekcie i będzie się w tej kampanii starał - przekonywał.

Z informacji dziennikarzy "Polityki Insight" wynika, że lider Wiosny podczas kampanii będzie stawiał mocny nacisk na wątki europejskie. Ma pokazywać się z ważnymi lewicowymi politykami, w tym z członkami Komisji Europejskiej. - To ma być rozwiązanie na pewien deficyt powagi Biedronia. On potrzebuje wizerunku męża stanu. Ludzie muszą uwierzyć w to, że on naprawdę może być prezydentem i pokazywanie go z poważnymi politykami europejskimi ma pomóc taki wizerunek wykreować - wskazywał Ryszard Łuczyn.

Z drugiej strony, jak mówili dziennikarze, Biedroń równie często ma odnosić się do mniejszych miejscowości. To było widoczne już podczas niedzielnej konwencji w Słupsku. Biedroń podkreślał, że pochodzi z niewielkiego Krosna i doskonale zna potrzeby mieszkańców mniejszych miejscowości. Zapewniał, że "im też należy się godność" i przekonywał, że zrobi wszystko, by tak się stało.

Biedroń to kandydat "najlepszy z dostępnych"

Czy Biedroń to dobry kandydat? - Najlepszy z dostępnych - stwierdził Ryszard Łuczyn. I podkreślił, że lider Wiosny ma "dużo obciążeń i potężny elektorat negatywny". 

Zdaniem Wojciecha Szackiego, Lewica mogła pomyśleć o tym, by jako kandydata na prezydenta wystawić Adama Bodnara (obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich). Wówczas jej szanse w tych wyborach były - zdaniem dziennikarza - znacznie wyższe.

- Uważam, że mówienie o jakiejś "świeżości" w kontekście Roberta Biedronia kłóci się z faktami. Jest to były poseł Ruchu Palikota, były członek SLD, europoseł, który nie oddał mandatu europoselskiego wbrew publicznej obietnicy, któremu zdarzały się różne gafy - wyliczał Szacki. Podkreślił, że niezależnie od sztabu ludzi, w wyborach prezydenckich to właśnie na kandydata zawsze padają wszystkie reflektory i wszelkie, nawet najmniejsze przewinienia mogą przybrać potężną rangę. - Jestem przekonany, że Robert Biedroń wyjdzie z tej kampanii raczej osłabiony niż wzmocniony - stwierdził dziennikarz.

Zdaniem Ryszarda Łuczyna, sukcesem Biedronia i jego kampanii będzie powtórzenie wyniku Lewicy z wyborów parlamentarnych (zdobyła 12,56 proc.). - Trudno mi sobie wyobrazić jego wejście do drugiej tury. Kampania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej naprawdę musiałaby być fatalna - powiedział dziennikarz "Polityki Insight".

Całego podcastu możesz posłuchać w Aplikacji TOK FM na telefonie

TOK FM PREMIUM