Kierwiński o możliwej karze dla Polski: "Niech Morawiecki zapłaci z własnej kieszeni"
Aż dwa miliony euro dziennie kary może grozić Polsce, jeżeli nie zamrozi działania Izby Dyscyplinarnej SN - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Według dziennika, projekt postanowienia wiceprezesa TSUE o zastosowaniu środka tymczasowego jest już gotowy i może być ogłoszony już w przyszłym tygodniu.
Z wypowiedzi polityków PiS wynika jednak, że rządzący w tej kwestii nie ustąpią.
"Gdybyśmy pod groźbą kar, sankcji (...), zrezygnowali z Izby Dyscyplinarnej, to utracilibyśmy część swojej suwerenności, wbrew zobowiązaniom, które podjęliśmy” - powiedział w Radiu Plus Sebastian Kaleta.
- Pan poseł Kaleta niech nie buduje teorii o tym, jak walczy o suwerenność, tylko zastanowi się czy jego wyborcy chcą płacić z własnych kieszeni za to, że on jest niekompetentny - skomentował Marcin Kierwiński, sekretarz generalny PO.
- Niech (politycy PiS - red.) płacą z własnych kieszeni. Niech Mateusz Morawiecki sprzeda działkę pod Wrocławiem, ale niech nie naraża Polaków na te koszty - kontynuował.
"To, co zrobił sędzia Nawacki to symbol upadku"
Marcin Kierwiński odniósł się też do sprawy sędziego Juszczyszyna.
Sędziowie olsztyńskiego sądu okręgowego zawiadomią rzecznika dyscyplinarnego w sprawie prezesa olsztyńskiego Sądu Rejonowego Macieja Nawackiego - wynika z podjętej uchwały. Chodzi o podarcie projektów uchwał zgłoszonych na piątkowym zebraniu, w których sędziowie domagali się umożliwienia powrotu do normalnej pracy sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi.
- To, co zrobił sędzia Nawacki to symbol upadku - komentował sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej.
- Jeżeli jakikolwiek sędzia traktuje w ten sposób uchwały swoich podwładnych to nie mam żadnej pewności, czy taki sędzia, jak będzie prowadził sprawę obywatela przeciwko państwu PiS, to nie zniszczy dowodów. Taka osoba zatraciła w sobie moralne prawo do tego, aby być sędzią - krytykował.
Prezes olsztyńskiego sądu rejonowego i członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa - Maciej Nawacki - od początku sprzeciwiał się też działaniom sędziego Pawła Juszczyszyna, który w jednym z procesów zażądał od Kancelarii Sejmu ujawnienia list poparcia dla członków neo-KRS. Nawacki nawet wrócił na chwilę z urlopu tylko po to, żeby wycofać zgodę na służbowy wyjazd Juszczyszyna do Warszawy, gdy ten chciał osobiście zobaczyć listy. To również szef Sądu Rejonowego stoi za pierwszym zawieszeniem sędziego Juszczyszyna.