Maciej Nawacki nie chce pokazać protokołu z zebrania, na którym podarł uchwały sędziów. Zasłania się... "gromadzeniem danych"
W piątek w Sądzie Rejonowym w Olsztynie, w czasie zebrania sędziów, szef tej placówki Maciej Nawacki przed telewizyjnymi kamerami podarł uchwały sędziów wspierające zawieszonego Pawła Juszczyszyna. Sędziowie nie chcą zostawić tej sprawy i planują zawnioskować, by Nawackim zajęła się prokuratura.
Postanowiliśmy zapytać sąd o protokół z zebrania sędziów. Chcieliśmy wiedzieć, czy zapisano w nim, co zrobił Maciej Nawacki z przygotowanymi przez sędziów uchwałami. Odpisał nam sam prezes. Poinformował, że odpowiedź zostanie udzielona... w ciągu dwóch miesięcy od dnia złożenia wniosku, czyli do 8 kwietnia. Skąd tak długi okres oczekiwania? "Z uwagi na konieczność zgromadzenia stosownych danych" - napisał Maciej Nawacki, ale nie wskazał, o które dokładnie chodzi.
W związku z taką odpowiedzią na nasz wniosek zamierzamy złożyć w sądzie skargę na bezczynność.
Prezes olsztyńskiego sądu zastosował się wprawdzie do zapisów Ustawy o dostępie do informacji publicznej, ale zastosował najdłuższy z możliwych czas oczekiwania na dane. "Jeżeli informacja publiczna nie może być udostępniona w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku, podmiot obowiązany do jej udostępnienia powiadamia w tym terminie o powodach opóźnienia oraz o terminie, w jakim udostępni informację, nie dłuższym jednak niż dwa miesiące od dnia złożenia wniosku" - napisał ustawodawca.
Prawnicy są zadziwieni decyzją Nawackiego. "Stare przysłowie mówi: pycha kroczy przed upadkiem, ten Pan najwidoczniej go nie zna..." - napisała na Twitterze prokurator Katarzyna Szeska.
"Niektórzy układają puzzle z 1000 kawałków w dwa wieczory, inni kartkę z dwóch części będą układać dwa miesiące" - także na Twitterze ironizował były sędzia Jarosław Gwizdak.
Nie tylko medialna kariera sędziego Macieja Nawackiego
Maciej Nawacki prezesem sądu został po wyborach w 2015 roku. Również za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy zasiadł w Krajowej Radzie Sądownictwa. Choć nie jest pewne, czy sędzia z Olsztyna spełnił jeden z podstawowych wymogów - odpowiednią liczbę podpisów osób popierających jego kandydaturę. Nie jest więc zaskoczeniem, z jaką zaciekłością Maciej Nawacki angażuje się w to, by sędzia Paweł Juszczyszyn nie mógł zobaczyć list poparcia do KRS. Przypomnijmy, że Nawacki sam przyznał, że niektórzy sędziowie - przed głosowaniem - wycofali swoje poparcie dla niego.
Prezes olsztyńskiego sądu już w grudniu 2019 odsunął sędziego Juszczyszyna od orzekania, w związku z wystąpieniem przez niego o ujawnienie list poparcia do KRS. W styczniu bieżącego roku Maciej Nawacki nawet wrócił na chwilę z urlopu tylko po to, żeby wycofać zgodę na służbowy wyjazd Juszczyszyna do Warszawy, gdy ten chciał osobiście zobaczyć listy.
Prezes olsztyńskiego sądu od razu też zaczął wcielać w życie orzeczenie Izby Dyscyplinarnej SN, która zawiesiła Pawła Juszczyszyna w obowiązkach oraz zdecydowała o obniżeniu mu wynagrodzenia o 40 procent.