Jak czytamy w "DGP" ankietowanych zapytano, czy w Polsce ważniejsze powinno być prawo krajowe czy unijne. 63 procent ankietowanych wskazało na to pierwsze. W następnym pytaniu prawo krajowe zmieniono na Konstytucję. Tutaj aż 78 procent badanych wskazało ustawę zasadniczą za ważniejszą.
Jednocześnie prawie połowa ankietowanych – 47 procent – pozytywnie ocenia zaangażowanie instytucji Unii Europejskiej w spór o praworządność. Przeciwnego zdania jest 41 procent badanych.
Prof. Robert Grzeszczak z UW, pytany przez gazetę o wyniki sondażu, podkreślał, że istotniejsza od "ważności" jest sprawa pierwszeństwa w przypadku kolizji prawa polskiego z europejskim. - Nadrzędne jest to drugie – wskazuje prof. Grzeszczak.
Spór Polski z UE
Rząd PiS toczy spór z instytucjami Unii Europejskiej o reformę wymiaru sprawiedliwości. Politycy tej partii konsekwentnie uważają, że to sprawa polityki wewnętrznej i UE nie powinna się nią zajmować. Wspólnota jest innego zdania. We wtorek w Parlamencie Europejskim odbyła się kolejna debata dotycząca właśnie praworządności w Polsce. - Ustawa zwana represyjną jest kontrowersyjna. Komisja Wenecka mówiła, że niezależności i niezawisłość sędziów jest nadal zagrożona - mówiła wicekomisarz Viera Jourova. Dodała, że Komisja Europejska bada zgodność ustawy dyscyplinującej sędziów z prawem unijnym.
Zmian, jakie PiS wprowadza w sądownictwie, broniła była premier Beata Szydło, która powtarzała argumenty o tym, że unijne przepisy pozwalają krajom członkowskim na reformy. - Chcemy dokończyć reformy polskiego sądownictwa i jak każdy kraj we Wspólnocie mamy do tego prawo. W Polsce trwa kampania wyborcza, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że celem inicjatorów dzisiejszej debaty było uwikłanie parlamentu w jej przebieg, chęć wpłynięcia na wynik wyborczy w Polsce - mówiła Szydło.
Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie:
