Puck musiał zaboleć PiS. Posłowie partii rządzącej złożyli projekt uchwały ws. mowy nienawiści

Politycy PiS stwierdzili w projekcie, że na szczególne oburzenie zasługuje fakt, że Małgorzata Kidawa-Błońska znalazła się wśród "osób afirmujących" zachowanie "grupy chuliganów" podczas obchodów rocznicy zaślubin Polski z morzem w Pucku.
Zobacz wideo

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli projekt uchwały w związku z wydarzeniami w Pucku. "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej protestuje przeciw wprowadzaniu nienawiści i przemocy do życia publicznego i oświadcza, że nie ma na to zgody i że nigdy, w żadnych okolicznościach, nie może być przyzwolenia na zachowania godzące w głowę państwa i prestiż naszego kraju" - czytamy w projekcie. 

W projekcie posłowie stwierdzili, że uroczystości rocznicy zaślubin Polski z morzem zostały zakłócone przez grupę chuliganów, którzy lżyli i obrażali głowę państwa. "Sejm Rzeczypospolitej wyraża najwyższe oburzenie wobec barbarzyńskich zachowań wymierzonych w autorytet polskiego państwa oraz w przebieg ważnych dla tożsamości mieszkańców Pomorza i całego kraju uroczystości" - napisano. 

"Zdecydowany sprzeciw budzi tolerowanie, a w niektórych przypadkach także współorganizowanie przez parlamentarzystów należących do klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej i pracowników ich biur poselskich tego aktu nienawiści wobec Prezydenta Polski. Na szczególne oburzenie zasługuje fakt, że wśród osób afirmujących te zachowania znalazła się poseł Małgorzata Kidawa-Błońska. Zachowanie to nie licuje z godnością funkcji wicemarszałka Sejmu" - czytamy w projekcie. 

Posłanka Joanna Lichocka, przed ogłoszeniem projektu uchwały, pisała, że Małgorzata "Kidawa-Błońska niczym nie różni się od Janusza Palikota". Jak oceniła, "Szczucie i posługiwanie się nienawiścią, to jedyny pomysł na walkę POstkomuny z Andrzejem Dudą. Merytorycznie nie mają wyborcom nic do zaoferowania". 

"Szczyt hipokryzji"

Przewodniczący PO Borsy Budka ocenił, że projekt uchwały PiS "to szczyt hipokryzji". "To jest szczyt tego, jak można nie zrozumieć, że od czterech lat ten obóz władzy buduje przemysł pogardy i nienawiści. Dzisiaj prawdziwym testem dla polskiego Sejmu jest odrzucenie 2 mld zł na rządową propagandę, na hejt, na fake newsy, na przemysł pogardy. Dzisiaj prawdziwym testem dla polskiego Sejmu jest przeznaczenie 2 mld zł zamiast na propagandę na zwalczanie najcięższych chorób i pomoc polskim pacjentom" - powiedział Budka nawiązując do zaplanowanego na czwartek głosowania w Sejmie nad projektem noweli ws. rekompensaty w wysokości 1,95 mld zł dla TVP i Polskiego Radia.

Wcześniej politycy PiS nie widzieli potrzeby uchwały

Do tej pory posłowie Prawa i Sprawiedliwości, choć ich partia rządzi od 2015 roku, nie reagowali projektami uchwał, na przejawy agresji i mowę nienawiści. Kiedy w 2017 roku działacz KOD został zaatakowany przez aktywistów Młodzieży Wszechpolskiej (atak nagrały telewizyjne kamery) to Beata Mazurek, ówczesna rzeczniczka PiS, stwierdziła, że „to jest sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale ich rozumiem”.

Gdy Jarosław Kaczyński, w lipcu 2017 roku, krzyczał do opozycji o "zdradzieckich mordach", posłowie Zjednoczonej Prawicy nie widzieli w tym nic złego.

Rządzących nie oburzyło też wieszanie na szubienicach zdjęć europosłów Platformy Obywatelskiej czy też wystawianie prezydentom miast, którzy chcieli przyjmować u siebie uchodźców, „politycznych aktów zgonu”.

W gronie obrażanych był m.in. Paweł Adamowicz, który wielokrotnie był celem ostrych ataków m.in. ze strony mediów publicznych.

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie szykowali również uchwały po wypowiedziach prezydenta Andrzeja Dudy na temat sędziów. A to, co prezydent mówił np. podczas styczniowego spotkania z górnikami, mogło zostać uznane za mowę nienawiści

A to zaledwie kilka przykładów. 

Małgorzata Kidawa-Błońska nie zamierza przepraszać

Polityczka KO wydarzenia w Pucku komentowała już wcześniej w Poranku Radia TOK FM. Za witanie się z osobami zakłócającymi okrzykami przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy nie zamierza przepraszać.

Kidawa-Błońska wskazywała także, że do miasta  przyjechało bardzo dużo osób z całej Polski. - Na przykład rodziny (kluby - red.) "Gazety Polskiej", które pokazywały mi niechęć. To jest normalne, ja się przyzwyczaiłam do tego, że takie zachowania są w Polsce naturalne. Choć tak nie powinno być. Pamiętam Powązki, jak gwizdano na profesora Władysława Bartoszewskiego czy generała Ścibor-Rylskiego - mówiła kandydatka na prezydenta. Jak dodała, PiS cały czas wyrażał przyzwolenie na takie zachowania. Podkreśliła również, że przez lata "ważni politycy PiS" nazywali swoich przeciwników politycznych, ale też Polaków, "gorszym sortem, łże-elitami, komunistami".

Aplikacja TOK FM. Słuchaj i testuj przez dwa tygodnie.

TOK FM PREMIUM