Leszek Miller o szukaniu haków na Banasia: To jest państwo Orwella. Państwo polskie wiele lat będzie musiało się leczyć
Leszek Miller nie ma wątpliwości, że rozgrywka dotycząca Mariana Banasia pokazuje, jak "poszczególni politycy PiS wykorzystują instytucje państwa do wzajemnej rywalizacji" - To jest oczywiście karygodne. To jest państwo Orwella - były premier mówił w Poranku Radia TOK FM. I wspominał czasy, kiedy był szefem MSWiA. - W 1997 roku rywalizowały ze sobą dwa najsilniejsze gangi: wołomiński i pruszkowski. Zastanawiałem się wtedy, gdzie pojechać, by pokazać skuteczność i siłę państwa. Pojechałem do Wołomina - dzisiaj pewnie musiałbym pojechać na ulicę Nowogrodzką - stwierdził gość Dominiki Wielowieyskiej.
Na uwagę dziennikarki, że obozem lewicy także wstrząsały różne afery, Miller odpowiedział, że nie należy dokonywać tego typu porównań. - Bo nigdy nie było takiego stopnia demoralizacji i takiego stopnia wykorzystywania instytucji państwa do celu wewnętrznej walki politycznej - ocenił. I dodał, że ze skutkami toczącej się obecnie rozgrywki przyjdzie nam się długo zmagać. - Niezależnie od tego, jak to się skończy, to państwo polskie wiele lat będzie musiało się leczyć. To są rzeczy wstrząsające: jedna służba wchodzi do NIK, NIK wchodzi do prokuratury generalnej, czołowi funkcjonariusze polują wzajemnie na siebie. Co to jest? Włosy się jeżą na głowie - podsumował były premier.
Leszek Miller po raz kolejny przeprasza Lecha Wałęsę
Leszek Miller pytany był w TOK FM o ujawnioną przez media publiczne, rozmowę z Janem Kulczykiem, która odbyła się w 2013 roku. Polityk lewicy miał wtedy wspominać czasy strajków w Stoczni Gdańskiej. Podczas rozmowy mówił: "Lechu, niestety, nie skakał przez żaden płot. On mówi, że przeszedł boczną bramą, a mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że tak naprawdę to go przywieźli". Miller powoływał się na informacje od jednego ze swoich znajomych - oficera Marynarki Wojennej.
- Ja to potem zweryfikowałem. Moje źródło okazało się niewiarygodne. I przeprosiłem pana prezydenta Wałęsę. Dziś jestem pewien, że wersja podawana przez Lecha Wałęsę jest wiarygodna i właściwa - że wszedł do stoczni boczną bramą - mówił Leszek Miller w TOK FM. - I jeszcze raz przepraszam pana prezydenta Wałęsę. Zweryfikowałem to w rozmowach z wieloma ludźmi, których znam - byłem przecież posłem z Wybrzeża - dodał. Były premier zapewnił też, że o sprawie Wałęsy nigdy nie rozmawiał z byłym szefem PRL-owskich służb - generałem Czesławem Kiszczakiem. - Kiszczaka pytałem za to, dlaczego żadna służba w PRL-u nie zaproponowała mi współpracy. Odpowiedział: "widocznie uważali cię za nieperspektywicznego" - mówił rozmówca Dominiki Wielowieyskiej.
Zdaniem Leszka Millera ujawnienie nagrań z jego rozmowy z Kulczykiem pokazuje, że mamy do czynienia z poważnym kryzysem, z którego rządzący szukają dróg wyjścia. - Przyzna pani, że sytuacja, kiedy media rządzącej partii mogą dysponować nielegalnie uczynionymi nagraniami, jest niepokojąca z punktu widzenia każdego obywatela - powiedział. I przypomniał, że Marek Falenta, który miał stać za aferą podsłuchową, pisał do prezydenta Andrzeja Dudy. W swoim liście przekonywał, że "został namówiony do podsłuchów".
-I warto byłoby wiedzieć, kto go namówił. Dlaczego śledztwo nie zostało dokładnie przeprowadzone? Bo przyzna pani, że sytuacja, kiedy media rządzącej partii mogą dysponować nielegalnie uczynionymi nagraniami, jest niepokojąca z punktu widzenia każdego obywatela - podsumował były premier.
Przypadki Jolanty Turczynowicz-Kieryłło
Ledwie dowiedzieliśmy się, że szefową sztabu prezydenta Andrzeja Dudy została Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, a już pojawiły się wątpliwości dotyczące prawniczki. Chodzi o sprawę rzekomego pogryzienia przez Turczynowicz-Kieryłło mężczyzny, który twierdzi, że pani mecenas razem z synem w czasie ciszy wyborczej roznosiła ulotki. Szefowa sztabu Andrzeja Dudy broni się, że została razem z synem napadnięta.
- Myślę, że jeżeli faktycznie została wtedy napadnięta, pobita, a z tego co słyszę, śledztwo zostało wszczęte, to ono nie zostałoby umorzone. Poza tym poszkodowana powinna dochodzić swoich praw na drodze sądowej, a też tego nie zrobiła. Więc mi się wydaje, że wersja, którą lansuje obóz PiS-u, jest mało wiarygodna - komentował Leszek Miller. I dodał ironicznie: Może się okazać, że ta wielokrotnie krytykowana tzw. ustawa kagańcowa będzie tutaj potrzebna.
- To porównanie dość drastyczne jeśli chodzi o panią mecenas, panie premierze - mówiła ze śmiechem Dominika Wielowieyska.
Całej rozmowy z Leszkiem Miller posłuchasz dzięki aplikacji TOK FM.
-
"Ktoś prezesa okłamuje, żeby się cieszył". Lubnauer o głośnych słowach Kaczyńskiego o marszu
-
Roman Giertych znów w rządzie? Tylko w tym scenariuszu to możliwe [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Nagroda Nobla 2023. Laureatami w dziedzinie medycyny zostali Katalin Karikó i Drew Weissman
-
Tragiczny wypadek na A1. Nowe ustalenia w sprawie Majtczaka - berlińska transakcja
- Musk naśmiewa się z Zełenskiego. W sieci burza. "Zachęta dla Rosji"
- Ceny paliw na stacjach hamują, frank ma tanieć, a metr kwadratowy zdrożeć. Hirsch wyjaśnia
- Gargamel, Stuu, Gonciarz. Ciemna strona youtuberów. "To może doprowadzić do tragedii"
- Niemcy oszukają Ukrainę? Poseł kreśli ponurą wizję
- "Talk like a Washington Insider" - czyli o amerykańskich wyborach i politycznych "buzzwords"