Adam Bodnar: To nie jest '86 rok, kiedy pod przymusem ludzie szli na demonstracje pierwszomajowe pomimo Czarnobyla

- Wybory zawsze były świętem. A święta mają to do siebie, że uczestniczymy w nich dobrowolnie i chętnie. To nie są czasy z '86 roku, kiedy pod przymusem ludzie szli na demonstracje pierwszomajowe pomimo Czarnobyla. Mamy zagrożenie dla zdrowia i wybory nie powinny się odbyć - powiedział w TOK FM Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Zobacz wideo

Prowadzący Poranek TOK FM Piotr Kraśko przypomniał, że wybory prezydenckie to duże organizacyjne przedsięwzięcie. - W samym Włocławku powinno funkcjonować 68 komisji. To 2,5 tysiąca osób, które muszą się zgłosić, być przeszkolone, przyjść do urzędu, podpisać dokumenty, a potem funkcjonować. Nie tylko w dniu wyborów 10 maja, ale już wiele dni przed - mówił. I zastanawiał się, czy "naprawdę można zmusić ludzi do wykonywania takiej pracy", bo rządzący wciąż upierają się przy organizacji wyborów właśnie w maju.

Podczas internetowej sesji pytań i odpowiedzi, prezydent Andrzej Duda stwierdził, że "jeżeli są warunki do tego, żeby chodzić do sklepu, to są i warunki do pójścia do lokalu wyborczego, z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności".

Innego zdania był Rzecznik Praw Obywatelskich, który gościł w poniedziałkowym Poranku Radia TOK FM. - To nie jest tak, jak mówił prezydent, że pójście na wybory jest jak pójście do sklepu. No nie. Bo stanie w tej długiej kolejce, a pamiętamy, jakie ostatnio były długie kolejki [do lokali wyborczych - red.], już samo w sobie powoduje zagrożenie zakażeniem - powiedział Adam Bodnar.

RPO potwierdził, że wybory wiążą się z długim procesem przygotowań, który już lada dzień powinien się zaczynać. W proces ten - jak dodał - zaangażowane są setki tysięcy ludzi w całym kraju. Zaznaczył również, że odpowiedzialność za organizację całego przedsięwzięcia w dużej mierze ponoszą samorządowcy, bo to oni muszą przygotować lokale czy zebrać członków komisji.

- Ale nie można nikogo zmusić - stwierdził Bodnar. Podkreślił, że proces wyborczy nie jest jak kwarantanna, w czasie której policjant przyjeżdża do obywatela i mówi mu: "proszę się pokazać w oknie". - Tu nie można powiedzieć ludziom: "proszę przyjść tego i tego dnia na szkolenie i usiąść w takiej i takiej komisji" - kontynuował gość TOK FM.

- Wybory zawsze były świętem. A święta mają to do siebie, że uczestniczymy w nich dobrowolnie i chętnie. To nie są czasy z '86 roku, gdzie pod przymusem ludzie szli na demonstracje pierwszomajowe pomimo Czarnobyla. Mamy zagrożenie dla zdrowia i wybory nie powinny się odbyć - skwitował stanowczo Rzecznik Praw Obywatelskich.

Według Bodnara, rządzący powinni wprowadzić w Polsce jeden ze stanów nadzwyczajnych, który spowodowałby przesunięcie wyborów o kilka miesięcy. Przypomniał, że w minioną niedzielę miały odbyć się wybory uzupełniające w gminie Giby w województwie podlaskim, lecz zostały przesunięte.

- Czyli co, jeśli chodzi o wybory uzupełniające, to zdajemy sobie sprawę, że w świetle przepisów jest to trudne czy niemożliwe do przeprowadzenia, a w przypadku wyborów prezydenckich te zarzuty ignorujemy? - dziwił się Bodnar. I dodał: "Tak nie może być. To jest sprzeczne z ideą funkcjonowania państwa, która za cel stawia sobie dbanie o bezpieczeństwo obywateli, ochronę ich zdrowia i życia".

Milcząca Państwowa Komisja Wyborcza

Rzecznik Praw Obywatelskich zaznaczył również, że w całej debacie brakuje jasnego stanowiska Państwowej Komisji Wyborczej. Podkreślił, że wysłał do tej instytucji pismo tydzień temu i czeka na odpowiedź.

Na koniec, pytany przez redaktora Kraśkę, jaki termin wyborów byłby - w jego opinii - najbardziej rozsądny, Bodnar odparł: "To nie jest kwestia rozsądku, tylko konstytucji". - Ta określa jasno, kiedy mogą się odbyć wybory w przypadku ogłoszenia stanu nadzwyczajnego - mogą się odbyć nie wcześniej niż 90 dni po zakończeniu stanu nadzwyczajnego - dodał.

Całej rozmowy z Adamem Bodnarem możesz posłuchać w Aplikacji TOK FM!

TOK FM PREMIUM