Czy Małgorzata Gersdorf mogła mieć wpływ na wybór swojego następcy? Rzecznik Sądu Najwyższego: To jest iluzja

W Pierwszym Śniadaniu w TOK-u sędzia Michał Laskowski wyjaśniał powody decyzji I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która z uwagi na panującą w Polsce epidemię nie zwołała zgromadzenia sędziów. Teraz - po wygaśnięciu jej kadencji - osobę, która ją zastąpi, wskaże prezydent.
Zobacz wideo

30 kwietnia kończy się kadencja I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Piotr Maślak pytał w Pierwszym Śniadaniu w TOK-u rzecznika SN sędziego Michała Laskowskiego, kto od maja zastąpi obecną I prezes. - Wszystko wskazuje na to, że będzie to osoba, sędzia Sądu Najwyższego, wskazana przez prezydenta. Prezydent zadeklarował już, że wykorzysta przepis zawarty w ustawie o Sądzie Najwyższym i wskaże osobę, która będzie kierować Sądem Najwyższym i która będzie miała za zadanie zwołanie zgromadzenia sędziów Sądu Najwyższego w najbliższym możliwym i bezpiecznym terminie. To zgromadzenie ma wskazać właśnie pięciu kandydatów na stanowisko I prezesa - tłumaczył gość TOK FM. 

Dlaczego Małgorzata Gersdorf nie zwołała zgromadzenia?

Jak wyjaśniał sędzia, obecna I prezes Małgorzata Gersdorf nie zwołała zgromadzenia z powodu "panującej pandemii i zagrożenia dla sędziów, dla pracowników i dla funkcjonowania Sądu Najwyższego". - Uznała, że przyjazd sędziów, a to jest ponad 90 osób, z całej Polski, zgromadzenie ich w jednej sali, jest po prostu niebezpieczne. A gdyby się okazało, że któryś z sędziów czy pracowników się zaraził, no to wtedy musielibyśmy zamknąć de facto Sąd Najwyższy, poddać wszystkich kwarantannie. Sąd Najwyższy nie mógłby wykonywać swoich zadań  - podkreślił Laskowski. Dodał również, że nie ma możliwości przeprowadzenia głosowania w sprawie wyboru nowego prezesa on-line, ponieważ musi być ono tajne. 

Za brak zwołania zgromadzenia na I prezes spadła jednak krytyka zarówno opozycji, jak i np. stowarzyszenia "Iustitia". Przedstawiciele największej organizacji sędziowskiej ocenili, że nie zwołując zgromadzenia, I prezes "przedwcześnie wywiesiła białą flagę", tym samym oddając całą inicjatywę i władzę w ręce Andrzeja Dudy. 

- Nie wiem, czy to jest aż tak ważna kwestia, żeby ryzykować zdrowiem sędziów i co takiego stanie się w sytuacji, kiedy to zgromadzenie się nie odbyło (...) czy rzeczywiście doszło do jakiejś takiej straty - mówił sędzia i rzecznik SN. Gość TOK FM przypomniał: - Procedura przyjęta w ustawie o Sądzie Najwyższym i poprawiona kilkakrotnie z inicjatywy prezydenta czy posłów obozu rządzącego jest tak skonstruowana, że w zasadzie można uznać za pewne, że pierwszym prezesem Sądu Najwyższego zostanie osoba, która będzie bardzo odpowiadać panu prezydentowi i temu obozowi rządzącemu. 

I prezes mogła mieć wpływ na wybór następcy? "To iluzja"

Dziennikarz TOK FM zastanawiał się, czy gdyby Małgorzata Gersdorf zwołała posiedzenie, to miałaby wpływ na wybór swojego następcy. 

- Myślę, że nie miałaby żadnego wpływu - ocenił sędzia. Bo, jak tłumaczył, "nawet gdyby wskazać jakiegoś świetnego kandydata i on by się cieszył poparciem 2/3 członków zgromadzenia", to wystarczyłoby, że jeden z pięciu kandydatów, których trzeba przedstawić prezydentowi, odda sam na siebie głos - a będzie to kandydat, który będzie odpowiadał "dobrej zmianie" i osoba ciesząca się poparciem większości sędziów nie miałaby szans.  - No więc I prezes nie miałaby żadnego wpływu, to jest iluzja - uważa sędzia Laskowski. Rzecznik Sądu Najwyższego dodał, że według niego spekulacje na temat tego, co by się stało, gdyby zgromadzenie sędziów odbyło się przed końcem kwietnia, są nieuzasadnione.  - A zarzuty stawiane pani prezes są nieuprawnione w mojej ocenie - podsumował. 

Przypomnijmy, że zgodnie ze zmienioną przez PiS ustawą o SN pięciu kandydatów na następcę prof. Gersdorf wybieranych jest przez zgromadzenie sędziów. A spośród nich to prezydent wybiera nowego prezesa SN. 

Całej rozmowy posłuchasz wygodnie na telefonie dzięki aplikacji TOK FM.

TOK FM PREMIUM