Szymon Hołownia: Choćbym się miał zalaminować po kokardę, to będę walczył

Zdaniem Szymona Hołowni Małgorzata Kidawa-Błońska wykonała "wielką pracę", by zdemobilizować wyborców Koalicji Obywatelskiej. - Nie będę namawiał nikogo, żeby szedł i ryzykował swoje życie, ale ja, choćbym się miał zalaminować po kokardę, to będę walczył - mówił w TOK FM kandydat na prezydenta.
Zobacz wideo

Jan Wróbel rozmowę z Szymonem Hołownią zaczął od pytania o zmiany klimatyczne, które - jak dodał - pewnie byłyby dziś jednym z topowych tematów kampanii wyborczej, gdyby nie koronawirus. Gość Poranka Radia TOK FM stwierdził, że "niezależnie od tego, kiedy z tej epidemii zaczniemy się otrząsać, to temat suszy i tak wróci do nas i to bardzo mocno". - Zrozumiemy go pewnie przez kieszeń (...) kiedy zobaczymy ceny żywności w sierpniu lub wrześniu - uważa kandydat na prezydenta.

Dodał, że takie zjawiska jak susze czy pożary lasów będą stałym elementem naszej codzienności i nie będzie można tego tematu ignorować. - Dziś kłócimy się o wybory, o Jarosława Gowina, o tysiące innych rzeczy. Ale za parę czy paręnaście miesięcy będzie musiała wyniknąć recepta na zupełnie nowy świat - mówił kandydat. 

Zdaniem Hołowni, dziś potrzebujemy innego modelu przywództwa niż ten, który obowiązywał dotychczas, a także innego sposobu na opisywanie problemów, jakie nas otaczają. I przyznał, że ma nadzieję, że pandemia koronawirusa będzie też szansą na to, by te inne modele stworzyć. - Jeśli mamy samochód marki Polonez i on nam się zacznie rozpadać, to oczywiście możemy odbudować jeszcze raz poloneza, ale możemy też wykorzystać okazję, żeby zacząć budować zupełnie nowy świat z nowych materiałów - wyjaśniał kandydat. 

Hołownia przyznał dalej, że wierzy, że uda mu się przekonać "odpowiednią liczbę rodaków, by zmienili perspektywę". Przekonywał, że dziś problemem jest to, czy ludzie nie będą musieli w przyszłości płacić za wodę, a nie wojenki PO-PiS-u, które obserwujemy na scenie politycznej. 

Hołownia chce odbić "zdemobilizowany elektorat" KO?

Przechodząc do polityki, dziennikarz TOK FM pytał swojego gościa o to, czy oceniłby elektorat Koalicji Obywatelskiej jako zdemobilizowany. - Tak sądzę. Wielką pracę wykonała w tym zakresie Małgorzata Kidawa-Błońska swoim emocjonalnym wpisem czy tweetem, w którym zawezwała do bojkotu wyborów - odparł Hołownia. I dodał, że zdemobilizowanie widać wyraźnie także w przeprowadzanych przez jego sztab badaniach. Dopytywany, czy będzie chciał ten zdemobilizowany elektorat odbić - odpowiedział, że nie postrzega tego w takich kategoriach. - Ja po prostu mówię do ludzi, którzy chcą słuchać i mówię, że powinniśmy być dziś zmobilizowani, a nie zdemobilizowani - podał. 

Według kandydata na prezydenta demobilizacja w wyborach prezydenckich oznacza, że wezmą w nich udział wyłącznie wyborcy Andrzeja Dudy.  Jan Wróbel zarzucił więc Hołowni, że chce wysłać listonoszy i członków komisji wyborczych na pewną chorobę. Kandydat zdecydowanie zaoponował. Powiedział, że gdyby to zależało od niego - wybory byłyby przełożone na inny termin. 

- Wybory organizuje teraz Jarosław Kaczyński z Pocztą Polską, zamieniając je w usługę pocztową, co zauważył zresztą Sąd Najwyższy w swojej opinii przesłanej Senatowi - mówił dalej kandydat. - Gdyby to ode mnie zależało, doprowadziłbym do tego, żeby nie były one organizowane w maju. Ale jeśli oni, wbrew nam, chcąc iść po naszych trupach, te wybory zorganizują, to nie możemy tego tak zostawić. Musimy iść i walczyć - przekonywał.

Sam zapewnił na koniec, że "będzie walczył". - Nie będę namawiał nikogo, żeby szedł i ryzykował swoje życie, ale ja - żebym miał się zalaminować po kokardę, to (...) nie zamierzam odpuścić, jeśli ktoś będzie kradł Polskę i bezczelnie robił z niej swoją prywatną własność - mówił w TOK FM Szymon Hołownia. 

Całej rozmowy z Szymonem Hołownią posłuchaj w Aplikacji TOK FM:

TOK FM PREMIUM