Niejasności wokół rządowych zakupów maseczek. "Układ z diabłem"

W mediach pojawia się coraz więcej informacji o tym, że maseczki, które rząd kupował na początku epidemii koronawiursa nie posiadają odpowiednich atestów. - Ukrywanie faktu, że certyfikaty długo nie były badane, to było dopiero pójście na układ z diabłem - ocenił w TOK FM Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo.
Zobacz wideo

Maseczki z Chin, sprowadzone do Polski największym samolotem świata nie spełniają norm FFP - podał Onet, powołując się na korespondencję z Ministerstwa Zdrowia. Spółka KGHM, która sprowadzała sprzęt - domaga się wyjaśnień od dostawcy. Polecenie zakupu maseczek wydał firmie Mateusz Morawiecki - wynika z informacji "Gazety Wyborczej". Do tego sam resort zdrowia zgłosił do prokuratury podejrzenie przestępstwa w sprawie zakupu bezwartościowych maseczek od instruktora narciarstwa, znajomego ministra Łukasza Szumowskiego. Okazało się, że certyfikaty badane były już po zakupie sprzętu. 

Agnieszka Lichnerowicz, prowadząca "Światopodgląd" w TOK FM, zauważyła, że wokół wszystkich tych historii jest bardzo dużo niejasności. Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo ocenił, że rząd popełnił ogromny błąd już na samym początku pandemii koronawirusa. – Umyślnie w pierwszej tarczy antykryzysowej wyłączono przepisy prawa o zamówieniach publicznych przy zakupie towarów czy usług, które mają pomagać walczyć ze skutkami pandemii. Rząd pozbył się na własne życzenie elementów, które zapewniają przejrzystość tego postępowania. Dlatego te sprawy są tak zagmatwane i to smutne w kontekście ratowania zaufania do instytucji publicznych – wyjaśniał Izdebski.

Podkreślał, że w sytuacji nadzwyczajnej związanej z pandemią, można było np. skrócić terminy na przetargi czy dopuścić zamówienia z wolnej ręki, ale rządzący poszli zbyt daleko. - To nie jest ok, że nawet w takiej sytuacji pozbawiamy opinię publiczną prawa do zapoznania się z wynikami zakupów. Z mediów musimy się dowiadywać, co i za ile zostało kupione – przekonywał ekspert.

W jego ocenie, argument ministra Szumowskiego, że na początku pandemii kupiłby maseczki nawet od diabła, bo taka była sytuacja, jest co najmniej chybiony. – Nie rozumiem tego. Minister miał kupić wysokospecjalistyczne i bezpieczne maseczki, a nie byle co. Ukrywanie faktu, że certyfikaty długo nie były badane, to było dopiero pójście na układ z diabłem. Można było narazić życie lekarzy i personelu medycznego, bo długo zapewniano publicznie, że z maseczkami jest wszystko w porządku. Teraz mamy bardzo dużo sprzecznych komunikatów i wygląda to trochę, jak sytuacja z aferą wokół Listy Przebojów "Trójki" i piosenką Kazika – ocenił Izdebski.

Gość TOK FM przekonywał, że w takich sytuacjach kluczowa jest właśnie jawność. – Teraz wszystkiego dowiadujemy się z mediów, a przecież to mogłyby być obce służby. Nasze służby powinny przygotowywać ministrów do tego, żeby ujawniali rzeczy, które mogłyby im potem zagrozić – podsumował.

TOK FM PREMIUM