Bodnar obiecał pomóc ukaranym artystom. "Gdy Duda był w Wadowicach, nikt się nie przejmował dzikimi tłumami"
6 maja, czyli w dniu, w którym Sejm zajmował się ustawą w sprawie wyborów korespondencyjnych, grupa artystów protestowała przeciwko narażaniu zdrowia i życia obywateli. Ich działanie nawiązywało do akcji "List" Tadeusza Kantora z 1967 roku. Artyści sprzed gmachu Poczty Głównej przy Świętokrzyskiej w Warszawie przeszli przed Sejm. Było ich siedmioro, wszyscy w maskach i odblaskowych kamizelkach, w dwumetrowych odstępach od siebie. Nieśli 14-metrowy transparent wyglądający jak list - z napisem "Żyć nie, umierać".
'List' przeciw nielegalnym wyborom - przemarsz z Poczty Głównej pod budynek Sejmu, gdzie w ramach protestu srodowisk artystycznych zostanie wykonana adaptacja happeningu Tadeusza Kantora 'List' z 1967 roku Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Po kilku dniach okazało się, że część artystów - na razie dwie osoby - została ukarana karą administracyjną w wysokości 10 tys. zł. Decyzję wydał sanepid na wniosek policji. Spisani zostali jednak wszyscy, więc wszyscy oczekują mandatów.
- Ja myślę, że to jest przede wszystkim rodzaj nękania, który niestety może być stosowany na podstawie przepisów prowadzonych tymi wszystkimi ustawami antycovidowymi. Określiły one bardzo wysoki poziom kar pieniężnych, które mogą być nakładane przez sanepid w przypadku przekroczenia przepisów sanitarnych - mówił Adam Bodnar w Kulturze Osobistej.
- Policja albo może nałożyć mandat wykroczeniowy, albo przekazuje dokumenty do sanepidu. Sanepid wydaje decyzje administracyjne, z rygorem natychmiastowej wykonalności, ze skandalicznie wysokimi karami finansowymi. Mam wrażenie, że władza próbuje odstraszyć tych wszystkich, którzy chcą zabrać głos w przestrzeni publicznej przed jakimikolwiek formami protestu czy ekspresji artystycznej - kontynuował.
Swoją następną wypowiedź skierował do artystów: - Dlaczego policja nie chciała drogi mandatowej? Bo mieliby państwo prostą drogę do sądu. I każdy sąd uwzględniłby państwa argumenty. Mam wrażenie, że policja zachowała się na zasadzie "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie" i dość rozpaczliwie zaczęła szukać ochrony w tych przepisach sanitarnych.
Tego samego dnia członkowie Lotnej Brygady Opozycji dostali takie same kary, więc według rzecznika "być może tego dnia był taki polityczny prikaz, aby się w ten sposób zachowywać i jest to coś, co należałoby wyjaśnić."
- Wystosowałem pismo do komendanta stołecznej policji, bo mamy w biurze rzecznika wątpliwość, czy w ogóle policja ma uprawnienie ustawowe do tego, żeby przekazywać dane osobowe sanepidowi. Gdy przeanalizowaliśmy wszystkie przepisy, to nam wyszło, że nie do końca. Tej podstawy nie ma wyraźnej i być może już na tym etapie policja działa nadmiernie, przekazując dane sanepidowi - wyjaśnił.
I dodał: - Nawet jeśliby je przekazała, to przecież każdy organ administracyjny zanim wymierzy karę, powinien przeprowadzić odpowiednie postępowanie administracyjne, powinien dać obywatelowi, artyście szansę wytłumaczenia się, przedstawienia swojego stanowiska, a nie tylko i wyłącznie bazować na notatce przekazanej przez policję i od razu wymierzać karę.
- Nie wiem, co kieruje rządzącymi, że oni się w takich sytuacjach w ten sposób zachowują. Bo jeżelibyśmy nawet przyjęli w dobrej wierze, że chodzi faktycznie o przestrzeganie wymogów sanitarnych, to dlaczego jak ostatnio prezydent Duda był w Wadowicach, były dzikie tłumy na ulicach i nikt się kompletnie nie przejmował wymogami sanitarnymi? - zauważył.
Powiedział też, że "jest za tym, że jeżeli mamy konstytucję i w niej wolność zgromadzeń, to przy zachowaniu wymogów sanitarnych powinniśmy mieć taką opcję". - I jeśli państwo tak się zachowywali, to nie powinni państwo być ukarani. Władza stworzyła dla siebie tak daleko idące uprawnienia, że policjant, który legitymuje i wysyła dokumenty do sanepidu, niespecjalnie się przejmuje konstytucją i zostawia obywatelowi późniejszą drogę sądową - powiedział Adam Bodnar na antenie TOK FM.
- Władza powinna zauważyć, że zdecydowanie przesadza. Następuje trzeci etap rozmrażania gospodarki, więc powinno nastąpić odmrażanie wolności zgromadzeń. Wolność komercyjna nie jest ważniejsza niż nasze wolności polityczne - zauważył RPO.
Na koniec Adam Bodnar zapewnił, że nie zostawi artystów samych sobie i przyłączy się do ich spraw jako Rzecznik Praw Obywatelskich. - I w ten sposób wesprę państwa w argumentacji. Ale nie gwarantuję, że uda nam się wstrzymać płatność tych kar - powiedział.
Aktualizacja:
22 maja Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżył decyzję o nałożeniu kary na artystów.
-
Nowy sondaż. Prawie wszystkim rośnie, tylko nie im. To koniec wielkiego boomu?
-
Sprawdziliśmy, co w sklepach myślą o powrocie handlu w niedzielę. Tusk rozwścieczył. "Co mu odbiło?!"
-
Przeczytaliśmy "Vademecum wyborcze katolika". Ksiądz rozkłada ręce: To pomyłka
-
"To nie jest dar". Ekspert o 2 mld dla Polski. I MON-ie, który kupuje, jakby miał "kartę bez limitu"
-
Gabinet grozy. "Zabrałbym się chyba za tego HIV-a". Przyszła do niego zdrowa, a wyszła "śmiertelnie chora"
- Głosowanie poza miejscem zamieszkania. Co zrobić i do kiedy? [ZASADY I TERMINY]
- Kaczyński i 50 tys. w kopercie. Prokurator nie dała wiary zeznaniom. "To jest wróżka"
- Abp Stanisław Szymecki nie żyje. Senior archidiecezji białostockiej miał 99 lat
- Cyfrowi magnaci idą po władzę! Nad światem
- PiS "w pewnej defensywie", ale opozycja też musi uważać. "To dziś główny kłopot"