Szef "Do Rzeczy", za pieniądze z resortu Ziobry, walczy z "przestępstwami popełnianymi pod wpływem LGBT". "Decyzja godna potępienia"
Projekt "Przeciwdziałanie przestępstwom dotyczącym naruszenia wolności sumienia popełnianym pod wpływem ideologii LGBT" realizuje Fundacja "Strażnik pamięci", której prezesem jest Paweł Lisicki, redaktor naczelny prawicowego tygodnika "Do Rzeczy". Pieniądze na jego realizację pochodzą z Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Ten projekt jest bez wątpienia sprzeczny z prawem, ponieważ stanowi przejaw stygmatyzacji i de facto szczucia na konkretną kategorię osób, czyli osoby LGBT. Słownictwo, używane w treści tego projektu, odhumanizowuje osoby LGBT, nazywając je ideologią. A tutaj nie ma żadnej ideologii. Są osoby o odmiennej orientacji seksualnej - mówi adwokatka Magdalena Matusiak-Frącczak.
"Państwo powinno przeciwdziałać dyskryminacji, a nie ją wspierać"
Prawniczka dodaje, że zakaz dyskryminacji wynika wprost z art. 32 Konstytucji RP, który stanowi, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Nasza rozmówczyni wskazuje także na umowy międzynarodowe, wiążące Polskę w kwestii ochrony praw człowieka. Jak podkreśla Matusiak-Frącczak, Polska jest więc zobowiązana "do zapewnienia niedyskryminacji ludzi ze względu na orientację seksualną". - Oznacza to też pozytywne obowiązki dla państwa, czyli aktywne przeciwdziałanie akcjom i projektom o charakterze dyskryminującym i stygmatyzującym osoby LGBT. A tu obserwujemy coś zupełnie odwrotnego - państwo aktywnie wspiera, w tym finansowo, działania godzące w osoby LGBT i podburzające nienawiść do tych osób. Jest więc oczywiste, że na takie działania nie powinny iść żadne środki z Funduszu Sprawiedliwości - mówi.
Osoby homoseksualne łamią sumienia katolików?
Projekt Fundacji "Strażnik pamięci" wzbudził ogromne kontrowersje, ponieważ jest wymierzony w społeczność LGBT, czyli konkretne osoby - lesbijki, gejów, osoby biseksualne czy transpłciowe. Czytając założenia projektu, można odnieść wrażenie, że to właśnie ci ludzie łamią "prawa sumienia ludzi wierzących oraz wolność wyznania". Stąd jedno z założeń projektu to "zwiększenie wiedzy Polaków o problemie oddziaływania ideologii LGBT na osoby wyznające wiarę katolicką oraz przypadków obrazy ich uczuć religijnych".
Zdaniem mecenas Magdaleny Matusiak-Frącczak, sprawa ma zapewne i drugie dno. Po pierwsze poprzez swoje działania resort sprawiedliwości zapewne chce się przypodobać wyborcom Zjednoczonej Prawicy. To jednak nie wszystko. - Po drugie, nie należy zapominać, że "Do Rzeczy" jest redakcją skrajnie prorządową i można mieć duże wątpliwości co do bezstronności jej przekazu. Można więc mieć wątpliwości, czy przyznana dotacja nie stanowiła swoistej zapłaty za wspieranie partii rządzącej w różnych wyborach w ostatnim czasie i za skrajnie prorządową propagandę - uważa prawniczka.
Mecenas Matusiak-Frącczak uważa też, w tej konkretnej sprawie należałoby rozważyć odpowiedzialność urzędników przyznających pieniądze na projekt. - W normalnym demokratycznym państwie prawa, szanującym prawa człowieka i zasadę niedyskryminacji, urzędnik, który przyznał pieniądze publiczne na tego typu projekt, powinien ponieść odpowiedzialność karną za przekroczenie uprawnień - mówi pani adwokat.
"Oczekiwałbym głosu Kościoła w tej sprawie"
Aktywista LGBT Bartosz Staszewski mówi wprost, że projekt wpisuje się w serię innych działań, wymierzonych w "tęczową społeczność". Chodzi m.in. o ostatnie zatrzymanie i zarzuty dla trzech aktywistek, za powieszenie tęczowej flagi na kilku warszawskich pomnikach. - Decyzja Ministerstwa Sprawiedliwości o finansowaniu tego typu wydatków jest godna potępienia. Tworzymy sobie wyimaginowanego wroga i ładujemy pieniądze w organizacje, które mają z nim walczyć. To jest absurd - ocenia działacz. Jego zdaniem "zmierzamy w kierunku państwa wyznaniowego, gdzie największym wrogiem jest 'ideologia LGBT' i gender". - Nie chodzi natomiast o realną pomoc obywatelkom i obywatelom, bo przecież po to jest powołany Fundusz Sprawiedliwości - mówi Staszewski i dodaje, że teza założona w projekcie jest z góry nieprawdziwa. - Wśród osób LGBT są katolicy, są osoby wierzące i nikomu nie szkodzą. To jest bzdura i niebezpieczny absurd - podkreśla.
Według Krzysztofa Kliszczyńskiego z zarządu Stowarzyszenia LAMBDA Warszawa projekt wpisuje się w ideologiczne zaangażowanie władz państwowych, w podsycanie nienawistnej kampanii dyskredytującej osoby LGBT. Działacz przypomina m.in. o przyjmowanych przez samorządy uchwałach dotyczących stref wolnych od LGBT. - A teraz mamy ministerialne wsparcie dla tego kuriozalnego projektu. I myślę, że przekaz jest bardzo jasny: będąc gejem, lesbijką osobą "bi" czy osobą "trans" nie tylko nie możesz liczyć na ochronę państwa, ale też musisz wiedzieć, że państwo wręcz wspiera tych, którzy ciebie zwalczają. I to jest najgorsze, bo wiele osób - zwłaszcza młodych nie może sobie z tym poradzić - tłumaczy.
Kliszczyński dodaje, że sam zna osoby, które odebrały sobie życie, ponieważ zostały zaszczute przez panującą homofobię. - Nie słyszałem natomiast nigdy o osobach wierzących zaszczutych przez środowisko LGBT. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak czują się osoby wierzące, które czytają założenia tego projektu. I powiem szczerze, że oczekiwałbym głosu Kościoła w tej sprawie. Ale - niestety - nie spodziewam się, by taki głos się pojawił - przyznaje aktywista.
Wysłaliśmy pytania w sprawie projektu do Ministerstwa Sprawiedliwości. Pytamy m.in. o konkretną kwotę dofinansowania, ale też przyczynę wyłożenia pieniędzy na ten konkretny projekt. Na razie - czekamy na odpowiedź.
-
PiS z Konfederacją będą rządzić po wyborach [Sondaż Ipsos dla TOK FM i OKO.press]
-
Putin słaby jak nigdy? Ekspert przekonany. "On co rano kombinuje, kto go dzisiaj chce zaciukać"
-
Gdzie jest Adrian Klarenbach? Nieoficjalnie: Gwiazdor TVP zawieszony. Poszło o posła Zjednoczonej Prawicy
-
Szef Lasów Państwowych rusza na "wielką batalię wyborczą" z rządem. "Władza próbuje prywatyzować państwo"
-
Koniec protestu osób z niepełnosprawnościami. Posłanka Hartwich przekazała, kiedy opuszczą Sejm
- Dym i wybuchy petard w centrum Warszawy. "Górnicy pokazali, że nie ma z nimi żartów"
- PiS odbudowuje poparcie. Czy powtórzy się wyborczy scenariusz z 2019 r.? "Niepokojące tendencje"
- Nowy sposób oszustów. Policja ostrzega: Oszuści wykorzystują metodę spoofingu
- "Gazeta Wyborcza": Władza potajemnie zniszczyła wyborcze "pakiety Sasina"
- Zełenski apeluje do europejskich przywódców. "Jeżeli teraz się zawahacie, wojna potrwa lata"