Szumowski w TVP żali się na media. "Hejt, fake newsy, domorośli Sherlockowie. Ale nie przez to odchodzę"
- Mamy już sieć szpitali, laboratoria, testy, gotowy plan na jesień. Myślę, że to czas na to, by następny minister zdrowia się wdrożył - tak Szumowski tłumaczył w TVP Info, dlaczego do dymisji podaje się właśnie teraz. Powtórzył to, co mówił mówił ogłaszając swoją decyzję: że już od dawna planował odejście, ale nie chciał opuszczać resortu w czasie pandemii koronawirusa.
- Gdy pracowałem w Instytucie Kardiologii, to nawet, gdy po 12 czy 15 godzinach zabiegów wracałem do domu, to miałem wolną głowę, byłem w stanie bawić się z dziećmi, przyjemnie spędzić czas. Niestety, praca ministra zdrowia, szczególnie w takim okresie, wygląda tak, że człowiek wraca do domu i zamiast rozmawiać z najbliższymi, albo próbuje odreagować, albo jeszcze ma jakieś ważne rozmowy telefoniczne czy konferencje wideo - tłumaczył. Dodał, że jego zdaniem czas teraz na "świeżą twarz i świeżą energię" w resorcie zdrowia.
- Czy ta dymisja nie mogła poczekać do rekonstrukcji rządu? Teraz powstało przecież pole do spekulacji - pytał go dziennikarz. - Akurat ten resort nie mógł poczekać do września czy października, bo wtedy nowy minister musi być już zorientowany w systemie - odparł Szumowski, przypominając, że jesienią na drugą falę pandemii Covid-19 nałoży się sezon grypowy.
- Jest pan dobrze ocenianym ministrem, tak wynika z sondaży. Ale wiemy, jak zaciekle był pan atakowany przez pracowników gazety Adama Michnika, przez niektóre media z niemieckim kapitałem. Czy miało to jakikolwiek wpływ na [pana decyzję? - dopytywał zatroskany redaktor TVP Info.
- Gdyby tak było, to bym podjął tę decyzję już dawno temu, bo dawniej ten hejt, te fake newsy, ten wylew mowy nienawiści były znacznie większe. W polityce trzeba mieć twardą skórę - zapewniał Szumowski. - Ani domorośli Sherlockowie, ani hejt ze strony mediów nie miały wpływu na moje decyzje. Te podejmuję sam, z żoną, z najbliższymi, bo jestem dorosłym człowiekiem. Oczywiście, po konsultacji z osobami, które są dla mnie ważne, czyli z premierem, z panem prezesem - dorzucił.