Hołownia o światopoglądowych różnicach z Hanną Gill-Piątek: Zróbmy najpierw te rzeczy, które możemy robić razem
- Wierzę, że z Szymonem Hołownią mamy podobne drogi w sensie społecznym, jesteśmy podobni pod względem empatii, mamy społeczne DNA - mówiła przed kilkoma dniami Hanna Gill-Piątek, ogłaszając wstąpienie do ruchu Polska 2050. Decyzja ta spotkała się z wieloma komentarzami, głównie ze strony polityków Lewicy, którzy zarzucali Hołowni polityczne łowy w Sejmie.
- Rozżalenie panów Gduli, Gawkowskiego i Treli w pierwszym rzędzie powinno chyba być do nich samych. Skoro poseł świadomie podejmuje taką decyzję i decyduje, że ważne dla siebie postulaty chce realizować nie w klubie Lewicy, to trzeba wyciągać też wnioski dla siebie - komentował Hołownia o krytycznych komentarzach wobec tego przejścia.
- Hanna Gill-Piątek podjęła taką decyzję, jaką podjęła. Po bardzo długim namyśle. Po wielu rozmowach, które prowadziliśmy. Nie było to żadne kłusownictwo. Nie jesteśmy jej w stanie zapewnić ani stanowisk, ani stanowisk dla pociotków w spółkach Skarbu Państwa, ani apanaży - przekonywał i twierdził, że nie można go nazywać "kłusownikiem".
Blokada na podcaście? Odblokuj wszystkie podcasty za 5 zł
- Naprawdę było tak, że spotkaliśmy się w czasie kampanii wyborczej w Łodzi. Po wyborach kilkakrotnie rozmawialiśmy i okazało się, że jest wiele pól, w których myślimy podobnie; spraw, które są priorytetowe, takie jak mieszkalnictwo czy ekologia - potwierdził wersję połączenia sił, którą przedstawiła wcześniej Hanna Gill-Piątek.
- A może chodziło o to, żeby sobie dosztukować lewą nogę? - pytała prowadząca audycję Karolina Lewicka.
- Teraz mówią, że mamy tylko lewą. Jakbym był bardzo przebiegły, to poczekałbym, aż zdobyłbym posła z lewej strony, z prawej i ze środka, ale my nie myślimy w kategorii takiej kalkulacji - odpowiedział Hołownia.
Karolina Lewicka zwróciła uwagę na różnice światopoglądowe, które są między nimi. Wskazała, że Gill-Piątek jest za dostępną aborcją i małżeństwami jednopłciowymi, a Hołownia za zakazem aborcji poza niektórymi przypadkami i tylko związkami partnerskimi.
- Tak to są te różnice między nami. Zróbmy najpierw te rzeczy, które możemy robić razem, zanim zaczniemy się spierać o te rzeczy, w których się spieramy. Hanna też ma świadomość, że jeżeli ja kiedyś zostanę posłem, to w tej sprawie dyscypliny partyjnej nie będzie i każdy będzie głosował zgodnie ze swoim sumieniem - mówił Hołownia.
Dziennikarka dopytywała też o rzekomą "walkę o stołki" w stowarzyszeniu, którą opisywał dziennik "Fakt". - Zawsze jak się podejmuje decyzje, że ktoś szefem zostanie, to ktoś szefem nie zostaje. Rodzą się różne problemy, jedni je umieją wewnętrznie przepracować, inni nie. W skali ruchu, który ma 20 tys ludzi zaangażowanych, jest kilkanaście osób nie do końca zadowolone ze sposobu, w jaki podjąłem decyzje dotyczące zarządów wojewódzkich. A podejmowałem je na podstawie analizy pracy ludzi - tłumaczył Szymon Hołownia.