Pół roku prac społecznych dla mężczyzny, który znieważył prezydenta Dudę. Chodzi o dopisek na plakacie wyborczym
48-letni Bartosz Ś. będąc pod wpływem alkoholu 19 lipca napisał na plakatach z wizerunkiem prezydenta Andrzeja Dudy "5 lat wstydu", a także przekreślił wizerunek głowy państwa oraz dorysował mu na czole męskie genitalia.
Za ten czyn grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Proces w tej sprawie ruszył w toruńskim Sądzie Okręgowym 14 grudnia. Wówczas oskarżony złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Godził się na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 600 zł grzywny, a także zobowiązanie do powstrzymywania się od spożywania alkoholu. Prokuratura przychyliła się do tego wniosku, ale na takie zakończenie sprawy nie zgodził się sąd.
Wydając wyrok w tej sprawie sędzia Piotr Gensikowski uznał oskarżonego za winnego i wymierzył mu karę sześć miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie.
Sędzia podkreślił, że Bartosz Ś. dopuścił się trzech zachowań, które zostały ujęte w akcie oskarżenia. W ocenie sędziego znieważeniem głowy państwa nie było napisanie na plakacie z wizerunkiem prezydenta napisu "5 lat wstydu", a także przekreślenie wizerunku głowy państwa znakiem X. Za zniewagę sąd uznał natomiast namalowanie na jednym z plakatów męskich genitaliów.
- Ten ostatni czyn jest znieważeniem, gdyż wykonany rysunek jest formą obelgi. Dodatkowo zachowanie mężczyzny miało znamiona publicznego, gdyż dokonał tego czynu w środku dnia, a dodatkowo w miejscu, obok którego znajdują się przystanki autobusowe i markety. Okolicznością łagodzącą jest uprzednia niekaralność mężczyzny - mówił sędzia.
Ponadto wskazał, że kara prac społecznych jest w tym przypadku bardziej adekwatna. Zachodzi bowiem uzasadnione podejrzenie, że skazany nie mógłby uiścić grzywny z własnych środków, gdyż nie pracuje.
- Swoje zniesmaczenie prezydenturą Andrzeja Dudy wyraziłem w sposób wulgarny. Zwykle jestem apolityczny i nie jestem w grupie antyprezydenckiej. To był czas po bardzo wątpliwym ułaskawieniu przez pana prezydenta mężczyzny, który znęcał się nad rodziną, więc wszystko się we mnie skumulowało. Zareagowałem w taki, a nie inny sposób, czego się wstydzę. Mam już swoje lata, mogłem postąpić inaczej - powiedział dziennikarzom Polskiego Radia PiK i PAP przed pierwszą rozprawą Bartosz Ś.
Dodał, że "gdyby schylił się troszkę niżej, bo tam był plakat pana Trzaskowskiego, to nic by nie było". - Stało się jednak, jak się stało. Wyrażam wielką skruchę, jestem załamany swoim czynem i nigdy więcej tego nie zrobię - mówił dziennikarzom.
Wyrok jest nieprawomocny.
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Gdyby nie on, Ruda Śląska mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. "To bardzo źle, że nie został upamiętniony"
-
Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"
- Mniejsze parówki, cieńszy papier toaletowy. Trwa masowe mydlenie oczu konsumentom