Sąd uznał winę Elżbiety P., która na biurach posłów PiS napisała "PZPR". "Wina nie była znikoma"
Elżbieta P. została oskarżona o "zniszczenie i uszkodzenie cudzych rzeczy" w nocy z 20 na 21 lipca 2018 r. i działanie "w ramach z góry powziętego zamiaru". Napisy "PZPR" i "Czas na sąd ostateczny" wykonała sprayem na oknie, drzwiach i na bruku przed biurami posła Krzysztofa Czabańskiego i senatora Andrzeja Mioduszewskiego w Golubiu-Dobrzyniu oraz Wąbrzeźnie.
Sąd pierwszej instancji w Wąbrzeźnie umorzył w listopadzie 2019 roku postępowanie w tej sprawie z uwagi na "znikomą społecznie szkodliwość czynu". Jednak w środę Sąd Okręgowy zmienił orzeczenie w tej sprawie na niekorzyść Elżbiety P. - Sąd drugiej instancji nie utrzymał w mocy wyroku umarzającego postępowanie. W uzasadnieniu ustnym orzeczenia sędzia wskazał, że nie sposób przyjąć argumentacji o znikomej społecznej szkodliwości czynu Elżbiety P. - powiedział PAP pełnomocnik pokrzywdzonych, w tym byłych parlamentarzystów adwokat Michał Jakubaszek.
Sąd Okręgowy warunkowo umorzył postępowania na rok i jednocześnie zobowiązał kobietę do naprawienia szkód, a także obciążył ją kosztami postępowania. - To orzeczenie jest w istotnej części zgodne z argumentacją prokuratury, jak i pokrzywdzonych. Wyrok sądu pierwszej instancji przyjmujący akt wandalizmu do wiadomości, a jednocześnie mówiący o znikomej społecznej szkodliwości takiego czynu, był nie do zaakceptowania. W środę sąd uznał, że wina oskarżonej nie była znikoma i nie powinno być przyzwolenia na bezprawne zachowania w takim przypadku - ocenił Jakubaszek. Dodał jednocześnie, że wystąpi jako pełnomocnik pokrzywdzonych o pisemne uzasadnienie orzeczenia.
Elżbieta P. od początku postępowania przed sądem wyjaśniała, że bezpośrednio przed wydarzeniami objętymi aktem oskarżenia przyjechała do Brodnicy wypocząć i popływać w jeziorach Pojezierza Brodnickiego. Powiedziała, że w tym czasie, 20 lipca 2018 r., posłowie PiS doprowadzili do przegłosowania nowelizacji Ustawy o Sądzie Najwyższym, a spośród osób protestujących przeciw temu przed Sejmem pięciu jej przyjaciół zatrzymano, a jeden z nich został pobity. Mówiła, że śledziła informacje o tym w mediach i internecie, a także dzwonili do niej znajomi w tej sprawie.
- Ja siedziałam sto kilkadziesiąt kilometrów dalej i zastanawiałem się, co mam zrobić. Wtedy wsiadłam w samochód i bez żadnego jakiegokolwiek z góry powziętego zamiaru pojechałam przed siebie na Toruń. Nie wiedziałam, czy przyjadę do którejś z przyjaciółek w Toruniu. Nie chciałam być tej nocy sama. (...) Po drodze zatrzymałam się i wrzuciłam w internet: posłowie PiS, kujawsko-pomorskie - mówiła przed sądem. W dalszej części wyjaśnień Elżbieta P. przyznała, że najpierw umieściła napisy "PZPR" i "Czas na sąd ostateczny" w Golubiu-Dobrzyniu, a następnie w Wąbrzeźnie i wróciła do hotelu.
Po wydarzeniach, których dotyczył zakończony w środę proces, o Elżbiecie P. głośno było m.in. w związku rozlepianiem wokół płockiego kościoła św. Dominika m.in. na koszach na śmieci i na przenośnej toalecie plakatów i nalepek z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, na których postaci Maryi i Dzieciątka otoczone zostały aureolami w barwach tęczy. Kobiecie przedstawiono wówczas zarzuty obrazy uczuć religijnych.
-
Pan Jan tak trudnych czasów nie pamięta. "Nie ma nawet na utrzymanie rodziny"
-
Baszir z Iranu w zamknięciu spędził 113 dni. Teraz chce od Polski zadośćuczynienia
-
Skatowany we wrocławskiej izbie wytrzeźwień. "To nie pierwszy przypadek"
-
Szef MSWiA: Poszukiwany Sebastian Majtczak został zatrzymany
-
To nie był pierwszy wypadek Sebastiana Majtczaka? Są nowe informacje
- Sebastian M. zatrzymany. PiS "odtrąbił sukces", a poseł z Łodzi wskazuje, kto mataczył. "Powinni mieć zarzuty"
- Trzy pytania do Donalda Tuska od TVP. I wtedy mocna deklaracja szefa PO. "Mam coraz więcej dowodów"
- Ten sondaż to game changer? Władza w Polsce może się zmienić. Poseł wskazuje moment przełomowy
- Pierwszy błąd popełnili jeszcze "na mieście". Ekspert bezlitosny dla policji ws. śmierci w izbie wytrzeźwień
- Afera po publikacji filmu Wardęgi o youtuberach. Jest doniesienie do prokuratury