Tajemniczy fundusz rozdzieli pieniądze z podatku od reklam. "Min. Gliński nie jest wzorem transparentnego dzielenia środków"
Czarne ekrany telewizorów i strony portali internetowych, cisza w eterze – tak wyglądał środowy protest znakomitej większości prywatnych mediów, które sprzeciwiają się rządowemu planowi nałożenia na "czwartą władzę" dodatkowego podatku od przychodów z reklam.
Medioznawca prof. Tadeusz Kowalski nie ma wątpliwości, że działanie rządu PiS zagraża wolności mediów w Polsce. – W tym podatku zawarte są mechanizmy, które mogą doprowadzić do nierównowagi na rynku poprzez kierowanie części pieniędzy do mediów posłusznych, prorządowych, skłonnych do prezentacji narracji rządowej – ocenił gość Poranka Radia TOK FM.
Czytasz? Zacznij SŁUCHAĆ! Teraz możesz zrobić to za 1 zł
Według rządu zabrane mediom pieniądze mają m.in. wspomóc budżet Narodowego Funduszu Zdrowia – 50 proc., Narodowego Funduszu Ochrony Zabytów – 15 proc. - Na NFZ już i tak składamy się wszyscy. A jak słyszę o ochronie zabytków, to domyślam się, że zarówno pani redaktor, jak i ja, mamy w domu takie małe młoteczki i co noc niszczymy zabytki. Stąd pomysł ustawodawcy, że media mają się na to składać – ironizował profesor Kowalski w rozmowie z Karoliną Lewicką.
"Gliński nie jest wzorem"
Pozostałe pieniądze (35 proc.) mają trafić do tajemniczego, bo jeszcze nieistniejącego, Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.
Zdaniem medioznawcy z UW to właśnie to ciało ma być odpowiedzialne za "odpowiedni" rozdział środków. – W istocie pięciu urzędników nadzorowanych przez ministra kultury będzie decydowało o przyznawaniu ogromnych środków. Przecież już dokładnie wiemy, jak to będzie robione. Praktyka nam to dobitnie pokazała. Ta władza potrafiła w jedną noc zawłaszczyć media publiczne, powoływać śmieszne organy jak Rada Mediów, w pełni zależne od bieżącej dyspozycji politycznej, czy zezwalać spółką Skarbu Państwa na transfery ogromnych środków do pokornych mediów - podkreślił prof. Kowalski.
W jego opinii skoro praktyka nie jest uczciwa, to należy też mocno wątpić w intencje rządu. – Władza chce zawłaszczyć sobie kolejną sferę życia publicznego i dzielić pieniądze po uważaniu. Pamiętajmy, że minister Piotr Gliński nie jest wzorem transparentnego dzielenia środków – uważa ekspert.
Gość Poranka Radia TOK FM nawiązał do słynnej afery z pomocą dla twórców z powodu pandemii COVID-19. Resort Glińskiego powołał do tego celu specjalny fundusz i ogłosił nabór wniosków ws. dotacji. I okazało się, że poza teatrami czy operami, po wsparcie – zdecydowanie wyższe - wyciągnęli też ręce np. zespoły grające disco polo.
Finalnie, bo kilkudniowej burzy w mediach, Gliński wstrzymał wypłatę środków i zarządził kontrolę wniosków. – Dlatego jestem pełne najgorszych przeczuć, jeśli chodzi o dzielenie pieniędzy z tego nowego funduszu – nie krył obaw prof. Kowalski.
"Niebezpieczny mechanizm"
Medioznawcy nie przekonują rządowe argumenty, że podatek od reklam ma służyć głównie w ściągnięciu pieniędzy z gigantów cyfrowych, którzy działają, ale nie rozliczają się w naszym kraju. – Jakoś trudno mi sobie wyobrazić polską administrację skarbową, która próbuje choćby zdobyć dostęp do danych od takiego Google’a, żeby zweryfikować prawidłowość naliczenia podatku. To rozwiązanie najbardziej uderzy w krajowe media, a nie w gigantów cyfrowych – mówił prof. Kowalski.
A to może się przełożyć na kompletną zmianę krajobrazu medialnego w naszym kraju.
– Wcześniej czy później wiele mediów może przemodelować swoją linię programową, na neutralną lub przychylną władzy, w nadziei na jakieś resztki z pańskiego stołu. Inni przestaną istnieć. To ograniczy wybór nam odbiorcom. To szalenie niebezpieczny mechanizm – podkreślił prof. Kowalski.
"Nic nie jest stracone"
Jego zdaniem skala protestu pokazuje, że w sprawie podatku do reklam nic nie jest jeszcze stracone. – Tylko media publiczne okazały się łamistrajkiem. Jestem pełen podziwu dla tych wszystkich stacji i portali, które na co dzień ostro rywalizują, a tutaj mówią jednym głosem. Te rozwiązania są dolegliwe, bo inaczej takie porozumienia by nie było. Sprawa nie jest stracona. Już wiele rzeczy wydawało się przesądzonych, jak ustawa futerkowa, a finalnie trafiało do zamrażarki, albo nie miało dalszego biegu. Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie podobnie – podsumował gość Karoliny Lewickiej.
-
"5 tys. złotych wystarczy? A może to zbyt mała kwota?". Ile pieniędzy dają goście weselni?
-
Roksana bała się, że spotka ją to samo, co Dorotę z Nowego Targu. "W szpitalach leżą kobiety świadome, że grozi im śmierć"
-
Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
-
Minister Telus spotkał się w nocy z protestującymi rolnikami. "Prawie wszystkie postulaty, są realizowane"
-
W Nowej Kachowce poziom wody opada. Miasto pozostaje bez prądu
- "Będą ciskane gromy". Kwiatkowski wyjaśnia, co wydarzy się po decyzji w sprawie Kamińskiego i Wąsika
- Ta zbrodnia doprowadziła do dymisji na szczycie władzy. Śmierć Jána Kuciaka i wyrok bez precedensu
- Sędziowie TK Julii Przyłębskiej dostaną dodatkowe wynagrodzenie. Choć już teraz zarabiają ok. 30 tys. zł
- Ukradł z placu zabaw w przedszkolu zjeżdżalnię i piaskownicę. Usłyszał zarzuty
- Startuje cross-border.pl - KIG i Amazon pilotują eksport polskich MŚP