Wicerzecznik Porozumienia o transferze Pawłowskiej: W grę nie wchodzi żaden szybki awans

Zapewniam, że w grę nie wchodzi żaden szybki awans na sekretarza stanu w którymś z ministerstw. Tu nie ma żadnego dealu. Monika Pawłowska miała już dość jałowych sporów światopoglądowych, które odbywały się na lewicy - przekonywał w TOK FM wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek.
Zobacz wideo

Wiceszefowa klubu Lewicy Monika Pawłowska poinformowała w niedzielę wieczorem, że przechodzi do Porozumienia Jarosława Gowina. Dodała też, że nie wstępuje do klubu parlamentarnego PiS i pozostanie posłem niezrzeszonym. Decyzja Pawłowskiej wywołała bardzo wiele kontrowersji. Dawni koledzy z Lewicy oskarżyli ją o zdradę wyborców i apelowali, żeby w tej sytuacji złożyła mandat. Sama Pawłowska tłumaczyła, że jej drogi z Lewicą rozchodziły się do dłuższego czasu.

Motywy posłanki tłumaczył w TOK FM wicerzecznik Porozumienia. Zapewniał, że posłanką nie kierował koniunkturalizm. – Zapewniam, że w grę nie wchodzi żaden szybki awans na sekretarza stanu w którymś z ministerstw. Tu nie ma żadnego dealu. Pawłowska miała już dość jałowych sporów światopoglądowych, które odbywały się na lewicy. Część komentatorów życia publicznego nie jest w stanie sobie wyobrazić, że można przejść ideową zmianę – wyjaśniał Jan Strzeżek.

A może posłuchasz? Ten podcast, podobnie jak wszystkie inne w TOK FM, czekają - wystarczy 1 zł

Prowadzący audycję Mikołaj Lizut próbował się za to wcielić z jednego z prawie 13 tysięcy wyborców, którzy w 2019 roku głosowali na Pawłowską w wyborach do Sejmu. – Gdybym był jednym z nich, to teraz trafiał by mnie szlag ze względu na tę "ideową" zmianę – ostro ocenił Lizut. Strzeżek próbował tłumaczyć, że to właśnie wyborcy rozliczą Pawłowską z jej decyzji. – Ma teraz 2,5 roku do kolejnych wyborów, żeby przekonać ludzi, że ta decyzja była słuszna. Na pewno było tak, że część z jej wyborców głosowało na nią, a część na Lewicę. Nie róbmy z ludzi bezmyślnych owieczek, które popierają tylko partyjne szyldy. Jeśli będzie chciała startować w 2023 roku, to przejdzie weryfikację albo pozytywną, albo negatywną – przekonywał Strzeżek.

Lizut przypominał, że Pawłowska brała aktywny udział w Strajku Kobiet i wypowiadała się na rzecz liberalizacji prawa do aborcji, co nie jest zbieżne z programem Zjednoczonej Prawicy i Porozumienia. – Partia polityczna to nie jest "armia klonów”, którzy mają takie same poglądy na wszystko, my się różnimy, także w Porozumieniu – odpowiadał wicerzecznik partii Gowina.

- Czyli pozostając w stylistyce "Gwiezdnych Wojen" posłanka dołączyła do Imperium? – zapytał Lizut. Strzeżek odparł, że to bardziej "zakon Jedi". – Do tych dobrych, w żadnym wypadku do tych złych. Ja osobiście się cieszę, że poseł Pawłowska do nas dołączyła i będzie mogła realizować swoje postulaty dotyczące współpracy z samorządowcami i przedsiębiorcami, przede wszystkim z korzyścią dla społeczeństwa – wyjaśniał Jan Strzeżek.

Podkreślał też, że w przypadku Pawłowskiej dołączenie do prawicowego Porozumienia nie jest zdradą czy hipokryzją. – Ona nie była w partii Razem, nie biegała po ulicach z sierpem i młotem. Nie była najbardziej skrajną lewicą, reprezentowała jej bardziej konserwatywne skrzydło. Takie jak kiedyś w SLD. Patrząc na poglądy Moniki Pawłowskiej, to w kwestiach światopoglądowych reprezentowała centrum, czyli przywiązanie do tradycji, historii, aktywność w rocznice dnia Żołnierzy Wyklętych. Z kolei w kwestii gospodarki jest wolnościowcem, jak Porozumienie – podsumował rzecznik partii Gowina.

TOK FM PREMIUM