Nowa Lewica, ale stare problemy. "Kongres może być końcem nieprzyjemnego rozdziału"
Ryszard Łuczyn przypominał w podcaście Polityki Insight, że historia łączenia się lewicy sięga 2019 roku, gdy Grzegorz Schetyna podjął decyzję, że nie chce mieć SLD w Koalicji Obywatelskiej. Wtedy Włodzimierz Czarzasty musiał poszukać innych sojuszników, którymi stała się Wiosna i Razem, choć ta drugi partia wcześniej nie pałała sympatią wobec Czarzastego i SLD. Mimo wszystko współpraca połączonej lewicy działała nieźle, co zaowocowało 12,5 proc. poparciem w wyborach parlamentarnych. Gdy jeszcze pod koniec 2019 roku okazało się, że Wiosna nie będzie w stanie funkcjonować jako samodzielna partia, podjęto decyzję o połączeniu jej z SLD.
- Połączenie Wiosny i SLD odbywa się na takiej zasadzie, że politycy rozwiązanej już Wiosny weszli do SLD, czyli Nowej Lewicy jak się nazywa teraz ta partia, i tworzą własną frakcję. Każda frakcja Nowej Lewicy, są dwie w tym momencie, choć według statutu może być ich więcej, ma współprzewodniczącego partii na szczeblu krajowym i wojewódzkim. Do utworzenia takiej frakcji potrzeba co najmniej 500 osób i znaczącej większości w zarządzie partii - objaśniał Łuczyn.
Kwestia równości frakcji była jedną z przyczyn letniego buntu w partii, a Andrzej Bobiński oceniał, że wewnętrzna struktura władzy w Nowej Lewicy jest niezwykle skomplikowana. - Plotka wieloustna głosi, że Włodzimierz Czarzasty dogadał się z Robertem Biedroniem, że delegaci Wiosny na kongres poprą Czarzastego, sprawiając, że wystarczą tylko ich głosy plus jeden, żeby wybrać go na współprzewodniczącego partii - wyjaśniał dalej Łuczyn. Jak dodał, na kongresie każda z frakcji ma po 600 delegatów, którzy wybiorą dwójkę współprzewodniczących, którymi najpewniej pozostaną Robert Biedroń i Włodzimierz Czarzasty.
Nikt nie spodziewa się rewolucji, mimo że wcześniej pojawiało się wiele spekulacji - o możliwym starcie Tomasza Treli, Andrzeja Rozenka czy Krzysztofa Gawkowskiego albo Gabrieli Morawskiej-Staneckiej. Tyle, że żadna z tych osób albo nie stanie do pojedynku z obecnymi współprzewodniczącymi, albo nie będzie miała szansy ich pokonać.- Kongres będzie zakończeniem nieprzyjemnego rozdziału w dziejach Nowej Lewicy, rozdziału naznaczonego konfliktem i wewnętrznymi walkami, który uniemożliwiał w zasadzie skierowanie komunikatu na zewnątrz, zajęciem się zdobywaniem wyborców, a nie walką frakcyjną - podkreślił Łuczyn.
Cała lewica w jednym worku
Andrzej Bobiński oceniał jednak, że jednym z największych problemów polskiej lewicy jest obecnie to, że do "lewicowego worka" zostały wrzucone "dwie różne wizje lewicowości". - Nazwałbym to bardzo ogólnikowo wizją socjaldemokratyczną, trochę rodem z lat 90., trzecia droga, Tony Blair, taka tradycyjna XX-wieczna socjaldemokracja (...), a z drugiej strony nową lewicą, reprezentowaną w Polsce przez Razem, czyli tym zdecydowanie ostrzejszym, antysystemowym, zmieniającym reguły gry ugrupowaniem, które chce zupełnie innej polityki - zauważał. - Do tego dochodzi trzeci komponent, czyli progresywna Wiosna - dodał.
- Dorzucę jeszcze jeden problem, na który warto zwracać uwagę, to znaczy fundamentalną niespójność między jej programem a elektoratem. Elektorat lewicy jest liberalny, niewiele mniej niż elektorat KO, jest fundamentalnie anty-PiS, natomiast program lewicy, jakby nie patrzeć, jest socjaldemokratyczny. Kładzie nacisk na silne usługi publiczne, które nie powstaną bez podwyżki podatków - zauważał Łuczyn. Jak dodał, politycy lewicy nie mają dobrej odpowiedzi na to, jak tę niespójność rozwiązać.
Eksperci zwracali też uwagę na to, że Czarzastemu nie ufają... sami wyborcy. Łuczyn przypominał, że według ostatniego badania CBOS ledwie 20 proc. ankietowanych stwierdziło, że ufa Czarzastemu - tym samym ledwo wyprzedził Przemysława Czarnka i Jacka Sasina, którym ufa po 19 proc. - Liderzy lewicy są zgrani, oni nie przekonują już ludzi. Jak Włodzimierz Czarzasty ma przekonać ludzi, że to jest nowa nadzieja? - zastanawiał się Łuczyn. Jak stwierdził, "formuła trzech liderów" zagrała w 2019 roku, ale po dwóch latach już się zużyła.
- Moim zdaniem problem jest tożsamościowy - stwierdził Bobiński.- Rozumiem, jaka jest tożsamość platformerska, wręcz w nią wpisana jest niespójność programowa, rozumiem tożsamość psl-owską, nawet jeżeli PSL jest raz a lewo, a raz w prawo. Ale mam poczucie, ze dużym problemem Lewicy dziś to (...) jest to, że nie wiadomo, czym jest ta partia poza tym, że jest Lewicą (...). Potrzebna jest silna tożsamość lewicowa, na którą wszyscy są w stanie się zgodzić - ocenił.
-
Rząd opozycji zgrilluje PiS? "Wyborcy mają obiecane igrzyska i je dostaną" [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
-
Przedsiębiorca rozwija swój biznes z Żabką, czyli jak otworzyć sklep pod szyldem sieci [MATERIAŁ PROMOCYJNY]
- "Schudłem 20 kilo, kaszlałem. Nie miałem pojęcia, że to gruźlica". Liczba zakażeń "rośnie i rośnie"
- Jak naprawić relacje Polski z Ukrainą i Brukselą? Przedwyborcza debata w Radiu TOK FM
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"