Po co Polskiemu Instytutowi Rodziny uprawnienia prokuratorskie? Ekspertka: Może tropić dzieci nieheteronormatywne
We wtorek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii. Dotyczy on powołania nowej instytucji publicznej, która ma prowadzić badania nad ludnością, przeciwdziałać zapaści demograficznej i wypracować rozwiązania, dzięki którym w Polsce będzie rodziło się więcej dzieci.
Jednak zdaniem prof. Agnieszki Chłoń-Domińczak - członkini Komitetu Nauk Demograficznych PAN i byłej wiceminister w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej - "żadne badania ani analizy, które prowadzone są przez tego typu jednostki, same z siebie nie prowadzą do tego, że rodzi się więcej dzieci". - Do tego trzeba spójnej polityki, wspierania rodzin, a nie tworzenia nowych instytucji - tłumaczyła w TOK FM.
Przypomniała, że twórcy projektu ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii twierdzą, iż jest on potrzebny, bo w Polsce nie ma wiedzy o procesach ludnościowych. - To nieprawda, mamy szereg instytucji, które zajmują się badaniami demograficznymi. Mamy rządową Radę Ludnościową, która przygotowała już rekomendacje, ale one nigdy nie ujrzały światła dziennego. Mamy Główny Urząd Statystyczny i szereg zespołów badawczych w szkolnictwie wyższym. Więc trudno znaleźć w tym projekcie nowe rozwiązania - podkreśliła.
Zastrzeżenia ekspertki budzi również to, że władze instytutu ma wybierać Sejm, co może prowadzić do wniosku, że będzie to kolejna upolityczniona instytucja. W dodatku jej budżet ma wynosić 30 mln zł, a - jak zauważyła gościni TOK FM - w "projekcie nie ma słowa o tym, na co ten budżet ma być przeznaczony". - To jest dziwne. Potrzebujemy w Polsce badań demograficznych i je prowadzimy w środowisku naukowym, ale niektóre z nich nie są kontynuowane, bo bardzo trudno w Polsce znaleźć na nie środki publiczne. Więc tym bardziej budzi zastrzeżenia to, że rząd chce wydawać 30 mln zł na powołanie kolejnej instytucji - podkreśliła.
Zwróciła także uwagę, że instytut ma mieć uprawnienia prokuratorskie. - W dodatku nie do końca jest określone, czemu te uprawnienia miałyby służyć. Profesor Adam Bodnar (były Rzecznik Praw Obywatelskich - przyp. red.) w swojej opinii dot. tego projektu zwrócił uwagę, że ten instytut może tropić dzieci nieheteronormatywne, które mają różne problemy związane ze swoją orientacją. Instytut może tropić takie sytuacje i zgodnie z linią rządową na nie reagować. To budzi ogromne zastrzeżenia - podsumowała rozmówczyni Piotra Maślaka w Pierwszym Śniadaniu w TOK-u.
Sam prowadzący podkreślił na koniec, że pomysł nadania uprawnień prokuratorskich instytucji, która ma sprawić, iż w Polsce będzie rodziło się więcej dzieci, budzi najgorsze skojarzenia. - Z "Opowieścią podręcznej" Margaret Atwood, gdzie prokuratorzy pilnują kobiety w odpowiednim momencie cyklu menstruacyjnego, żeby do powiększenia rodziny doszło - powiedział.
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
-
Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"
- Iga Świątek wygrała z Beatriz Haddad Maią. Polka w finale French Open
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji