Minister zdrowia wyszedł przed szereg? "Po ogłoszeniu obowiązku szczepień w KPRM doszło do awantury"

Posłowie PiS bardzo ostrożnie wypowiadają się na temat obowiązkowych szczepień dla medyków, służb mundurowych i nauczycieli. Jak mówiła w TOK FM Joanna Miziołek - minister zdrowia Adam Niedzielski wyszedł w tej sprawie "przed szereg". - Po tym, jak on ogłosił na konferencji, że te trzy grupy mają być szczepione, to w kancelarii premiera wybuchła awantura. On miał tego w ogóle nie ogłaszać - powiedziała dziennikarka" Wprost".
Zobacz wideo

Nie dalej jak tydzień temu minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji zdrowia zapowiedział - od 1 marca - obowiązkowe szczepienia dla trzech grup: medyków, nauczycieli i służb mundurowych. Okazuje się jednak, że z nowym pomysłem ministra może być tak, jak z możliwością sprawdzania szczepień pracowników przez pracodawców - najpierw zapowiedzi, potem długo nic i w końcu brak poparcia w szeregach partii rządzącej. 

Tomasz Latos, szef sejmowej komisji zdrowia i poseł Prawa i Sprawiedliwości w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24 powiedział we wtorek, że nie jest zwolennikiem obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19. Dlaczego? Bo - jak mówił - Polacy będą sobie wystawiać "tak zwane fałszywki zaświadczeń, że ktoś był szczepiony". - Więc mogę sobie wyobrazić krok dalej, coś prostszego, że pojawią się lewe zaświadczenia, że ktoś nie może być szczepiony, że są przeciwskazania - mówił Latos. Pytany, czy będzie obowiązek szczepienia dla trzech grup zawodowych, poseł PiS odparł, że "na to pytanie nie odpowie".

Dość ostrożnie wypowiadał się na ten temat również wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski, który był gościem Poranka TOK FM. Jak mówił, wymóg szczepień dla nauczycieli od marca będzie jeszcze tematem rozmów z resortem zdrowia. - Nic nie jest jeszcze przesądzone - powiedział. 

"Polityczny wybór, by nic nie robić z pandemią"

Jak komentowała, również w Poranku TOK FM, Joanna Miziołek - to jest "polityczny wybór" rządu, by z epidemią w Polsce nic nie robić. - To nie jest tak, że poseł Tomasz Latos dziś wycofuje się z tego, że medycy, nauczyciele i służby będą [obowiązkowo - red.] zaszczepieni, tylko po prostu minister zdrowia Adam Niedzielski wyszedł w tej sprawie przed szereg. Po tym, jak on ogłosił na konferencji, że te trzy grupy mają być szczepione, to w kancelarii premiera wybuchła awantura. On miał tego w ogóle nie ogłaszać - powiedziała dziennikarka "Wprost".

- Były takie pomysły, które pojawiały się latem w rządzie, żeby zakazać wchodzenia ludzi niezaszczepionych albo bez testów [na koronawirusa] do urzędu czy do szpitala, ale oczywiście te wszystkie pomysły upadły - dodała.

Według Renaty Kim z "Newsweeka", gdyby takie ograniczenia zostały wprowadzone, prawdopodobnie nie doszłoby do sytuacji, która miała miejsce w poniedziałek w Ministerstwie Zdrowia. Chodzi o kontrolę, jaką w resorcie chcieli przeprowadzić posłowie Konfederacji Grzegorz Braun i Robert Winnicki. O jej szczegółach mówił na konferencji rzecznik MZ. - Panowie posłowie biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska, tak jak w kierunku mojej osoby. Na pewno na drodze postępowania takiego sejmowego my tego nie zostawimy - powiedział Wojciech Andrusiewicz, który - jak dodał - został nazwany przez Brauna "bandytą". 

- Absolutnie jestem za tym, żeby posłowie mieli prawo do kontroli poselskiej, ale pytanie co chcieli w tym przypadki kontrolować i jak to jest możliwe, że wchodzą do gmachu resortu zdrowia bez masek, a też skądinąd wiemy, że pan poseł Winnicki nie jest zaszczepiony, bo sam się do tego przyznał - mówiła Renata Kim. Zdaniem dziennikarki "Newsweeka" to, że "Braun z Winnickim mogli sobie biegać po Ministerstwie Zdrowia jest winą rząd". Bo to rząd "ośmielił i dopuścił" takie środowiska, nie wprowadzając żadnych poważnych kroków na rzecz walki z epidemią.  

"To wina rządu, że Braun z Winnickim mogą biegać po resorcie zdrowia". PiS wybrał "nicnierobienie" w walce z pandemią

TOK FM PREMIUM