Ławrow i jego groźby. Znaczenie szefa rosyjskiej dyplomacji w szeregach ludzi Putina
Wojna na Ukrainie. Siergiej Ławrow straszy wybuchem wojny nuklearnej
To nie pierwszy i najpewniej nie ostatni raz, gdy Moskwa sięga po straszenie bronią nuklearną. Szef rosyjskiego MSZ, Siergiej Ławrow, cytowany przez Agencję Reutera, powiedział, że "nie lekceważył podwyższonego ryzyka konfliktu nuklearnego" w związku z wojną w Ukrainie. Mówił także o dostawach zachodniej broni dla Ukrainy. Jego zdaniem NATO "de facto" angażuje się w wojnę zastępczą z Rosją.
- Obecnie ryzyko jest znaczne - powiedział Ławrow. - Nie chciałbym sztucznie go wyolbrzymiać, choć wielu by tego chciało, ale niebezpieczeństwo jest poważne, realne i nie wolno nam go lekceważyć - dodał. Zaznaczył przy tym, że celem rosyjskiej polityki pozostaje uniknięcie wojny nuklearnej za wszelką cenę.
Kim jest Siergiej Ławrow? Polityczne początki
Siergiej Wiktorowicz Ławrow urodził się 21 marca 1950 w Moskwie. Jego ojciec był Ormianinem z Tbilisi, a matka Rosjanką z Nogińska. W 1972 roku ukończył Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych, czyli prawdziwą kuźnię rosyjskich dyplomatów. Tam nauczył się języka syngaleskiego, wówczas jedynego oficjalnego języka Sri Lanki. Zaprowadziło go to prosto do placówki rosyjskiego Ministerstwie Spraw Zagranicznych zlokalizowanej na wyspie Cejlon, gdzie zaczynał jako osobisty sekretarz ambasadora.
Po powrocie do Moskwy w 1976 roku, przez kilka lat pracował jako III i II sekretarz w Sekcji Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych ZSRR. Jednak dopiero placówka w Nowym Jorku uczyniła z niego prawdziwego dyplomatę. Zdobywał tam szlify dyplomatyczne – jako pierwszy sekretarz misji przy ONZ (1981–88), a w latach 1994–2004 już jako szef przedstawicielstwa Rosji. Przez dziesięć lat reprezentował Rosję w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Ławrow w roli ministra spraw zagranicznych
Szansa dla Ławorwa na fotel ministra spraw zagranicznych pojawiła się już 1996 roku. Jednak Borys Jelcyn ostatecznie wybrał na to stanowisko Jewgienija Primakowa. Następna okazja - za rządów Władimira Putina - zakończyła się nominacją. To właśnie Putin w 2004 roku uczynił Ławrowa szefem rosyjskiej dyplomacji i jednym ze swoich z najbliższych współpracowników.
- Jest jeden powód [wyboru Ławrowa przez Putina - przyp. red.], niezwykle ważny z punktu widzenia funkcjonowania elity władzy w Rosji. Siergiej Ławrow poza tym, że jest profesjonalistą, to jest też człowiekiem, który nie przejawia samodzielnych, poważnych ambicji politycznych - tłumaczył analityk OSW Szymon Kardaś w filmie opublikowanym na oficjalnym kanale YouTube Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ławrow - dyplomata czy cynik?
Siergiej Ławrow ma opinię twardego gracza i profesjonalisty, choć w mediach wielokrotnie pojawiały się jego mało dyplomatyczne wypowiedzi. Przed wojną kojarzył się w Polsce przede wszystkim z katastrofą polskiego Tu-154 w Smoleńsku, ponieważ to właśnie on przewodniczył komisji ds. zbadania przyczyny wypadku lotniczego. Wówczas szef MSZ twierdził, że "Smoleńsk powinien być symbolem polsko-rosyjskiej solidarności". Obecnie w mediach pokazywany jest głównie jako jedna z twarzy wojny na Ukrainie.
Wypowiedzi Ławrowa ws. rosyjskiej inwazji wielokrotnie wzbudzały kontrowersje. Już po rozpoczęciu wojny i niedługo po tragicznym ataku na szpital położniczy w Mariupolu, bez mrugnięcia okiem skłamał przed dziennikarzami : "Nawiązując do pańskiego pytania, czy planujemy napaść na inne państwa: nie, nie planujemy. Na Ukrainę też nie napadliśmy".
Glenn Kessler, dziennikarz i ekspert think tanku The Council on Foreign Relations w USA, określił Ławrowa jako "showmana, który nie waha się użyć swego dyplomatycznego sztyletu". Wielokrotnie przekonali się o tym zachodni politycy, w tym brytyjska szefowa MSZ Liz Truss. Ławrow wprost określił spotkanie z nią jako "rozmowę głuchego z niemym". Dał tym samym kolejny przykład rosyjskiego stylu dyplomacji, w którym nie ma miejsca na kompromisy ani miłe słowa - tu liczy się wyłącznie siła. Ławrow, podobnie jak cały Kreml, dzieli rozmówców na zwycięzców i słabych, których nie darzy szacunkiem.
Ławrow nie zważa też na medialne wpadki, a największa przytrafiła mu się w 2015 roku, podczas konferencji prasowej z szefem saudyjskiej dyplomacji Adelem al-Jubeirem. Wówczas, czekając na arabskie tłumaczenie, wyrwało mu się niezbyt dyplomatyczne "k..., co za debile!".
-
"Kreml de la creme". Dlaczego Kaczyński i Glapiński powinni wytłumaczyć się z rosyjskich tropów?
-
Roksana bała się, że spotka ją to samo, co Dorotę z Nowego Targu. "W szpitalach leżą kobiety świadome, że grozi im śmierć"
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
- Greta Thunberg kończy szkolny protest dla klimatu. "Nie będę mogła dłużej strajkować"
- Trzeci dzień Franciszka w szpitalu. Watykan podał najnowsze informacje o stanie zdrowia papieża
- Sędziowie TK Julii Przyłębskiej dostaną dodatkowe wynagrodzenie. Choć już teraz zarabiają ok. 30 tys. zł
- Zwierzęta na fermie rzucane o beton, uderzane siekierą. "Nie jest to jednostkowy przypadek"
- Kujawsko-pomorskie. Wybuch i wyciek gazu z rurociągu. Ewakuacja mieszkańców