"Komisja i Ursula von der Leyen mogą wyjść na idiotów". Leszek Miller rozczarowany wizytą szefowej KE w Polsce
Wizyta Ursuli von der Leyen w Warszawie przypieczętowała porozumienie w sprawie polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska zaakceptowała dokument w środę, równocześnie stawiając warunki, bez spełnienia których wypłaty dla Polski nie będzie. Tymczasem jeszcze przed rozpoczęciem wizyty szefowej Komisji Europejskiej w Warszawie prezydencki minister Jakub Kumoch mówił o "wielkim sukcesie Polski". Choć przecież nasz kraj znalazł się w ogonie państw, które spełniły warunki potrzebne do wypłat środków z unijnego Funduszu Odbudowy.
Zdaniem byłego premiera Leszka Millera ten triumfalny ton obozu władzy to "szczyty prymitywnej propagandy". - Pewnie zaraz usłyszymy, że Komisja Europejska się ukorzyła i że warto walczyć z Brukselą, bo zwycięstwo zawsze jest w zasięgu ręki. Ale prawda jest taka, że Ursula von der Leyen poinformowała, że pakiet zadań dla Polski, które wynikają z KPO został zatwierdzony przez KE, ale jeszcze 17 czerwca musi być zatwierdzony przez Radę Europejską. I to na razie wszystko – ocenił gość TOK FM.
Miller podkreślił również, że szefowa KE nie przywiozła do Warszawy żadnych pieniędzy. - One pojawią się dopiero wtedy, kiedy instytucje europejskie upewnią się, że wszystkie "kamienie milowe", zwłaszcza te dotyczące niezależnego sądownictwa, zostały zrealizowane – ocenił.
Wśród głównych warunków niezbędnych do zaakceptowania KPO jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, a także zmiany w systemie dyscyplinarnym sędziów i przywrócenie do orzekania sędziów bezprawnie zawieszonych. Podczas wizyty w Warszawie Ursuli von der Leyen kilkukrotnie o tym przypominała.
"Gra w trzy karty"
Od początku sporu o polski KPO politycy PiS przekonywali, że chodzi przede wszystkim o konflikt wygenerowany przez polityków europejskich i polską opozycję.
Jak ocenił Leszek Miller, obóz władzy cały czas liczy na to, że Bruksela w końcu zmęczy się sporem z Polską. - Oni uważają, że dalej będzie można oszukiwać Komisję Europejską i dalej będzie można stosować grę w trzy karty. Mam nadzieję, że nie będzie można. Choć jest margines niepokoju, bo po agresji Putina na Ukrainę widać wyraźnie, że KE chciała odblokować pieniądze dla Polski pod byle jakim pretekstem. Po pierwsze: żeby mieć święty spokój, a po drugie: by móc powiedzieć, że Polska się różni np. od Węgier, bo jest po dobrej stronie mocy, a Węgry są po złej – stwierdził rozmówca Karoliny Lewickiej.
"Komisja Europejska i pani von der Leyen wyjdą na idiotów"
Gość TOK FM odniósł się także do nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, którą w ubiegłym tygodniu uchwalił Sejm i która m.in. likwiduje Izbę Dyscyplinarną SN. W środę pracował nad nią Senat, który przyjął do niej wiele poprawek, bo dominująca w nim opozycja twierdzi, że ustawa nie spełnia wszystkich warunków postawionych Polsce przez KE.
- Te niby-zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym przypominały sytuację w agencji towarzyskiej, w której wymienia się łóżka, ale personel zostaje bez zmian. Może jedyna zmiana była taka, że pisowscy senatorowie zagłosowali tak samo jak opozycja, ale jeszcze zobaczymy, co się stanie w Sejmie. Jeśli oni to zrobili tylko po to, by dzisiaj premier Morawiecki i prezydent Duda pokazali pani Ursula von der Leyen , że ściśle współpracują z opozycją, a na kolejnym posiedzeniu Sejmu to wszystko zostanie odrzucone, to Komisja Europejska i pani Ursula von der Leyen zostaną wystrychnięci na dudka. Wyjdą na idiotów - mówił Leszek Miller.
Jak zasugerował były premier, ryzyko takiej sytuacji jest jednak niewielkie, bo instytucje europejskie stawiają sprawę jasno. - Czyli żadne euro nie popłynie, dopóki poszczególne zadania zapisane w KPO nie zostaną zrealizowane. Jeśli więc Komisja Europejska będzie miała żelazną konsekwencję, to nie pozwoli, by po raz kolejny PiS zagrał w trzy karty – powiedział.
Na koniec Leszek Miller ocenił, że szefowa Komisji Europejskiej w ogóle nie powinna przyjeżdżać do Warszawy. Bo proces legislacyjny dotyczący nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym nie został zakończony. - Jeszcze musi to przegłosować Sejm i podpisać prezydent. Więc jeśli już pani Ursula von der Leyen chciała przyjechać, to po zakończeniu tego procesu. Jestem jej wizytą po prostu rozczarowany – podsumował były premier.
-
"Janusz Kowalski nawet gatunków zbóż nie odróżnia". Były minister punktuje: Premier kpi sobie z rolnictwa
-
PiS z Konfederacją będą rządzić po wyborach [Sondaż Ipsos dla TOK FM i OKO.press]
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Putin słaby jak nigdy? Ekspert przekonany. "On co rano kombinuje, kto go dzisiaj chce zaciukać"
-
Gdzie jest Adrian Klarenbach? Nieoficjalnie: Gwiazdor TVP zawieszony. Poszło o posła Zjednoczonej Prawicy
- Klimatyczna bomba tyka i "może nas wessać". "Robimy sobie ten kryzys za własne pieniądze"
- Skazany za napaść na Polaków w Rimini domaga się ponownego procesu
- Urlop z powodu siły wyższej. Zmiany w Kodeksie pracy dadzą pracownikom dodatkowe dwa dni wolnego
- PiSowska inżynieria dusz, pociąg w kościele i zepsuta kapusta, czyli Babciu - przepraszam. [603. Lista Przebojów TOK FM]
- Wielka Orda i jej "Mieszko", Glińscy, Nikitin i inni. Od wschodniej Ukrainy, aż po dalekie Indie.