"Atom zawraca politykom w głowie". Były szef PGE: Nie wiemy, czy to poważne decyzje, czy ustawki pod wybory

Rząd decyzje ws. elektrowni atomowych w Polsce podejmuje w ekspresowym tempie. Od piątku do poniedziałku ogłoszono wykonawców dwóch takich inwestycji. - Cały rząd jest obecnie zainteresowany atomem, zamiast np. dostarczaniem węgla do gospodarstw domowych - komentował w TOK FM Krzysztof Kilian. Były prezes PGE ocenił, że rządzący powinni poinformować rywali politycznych o szczegółach inwestycji. Ze względu na ich wagę i koszty.
Zobacz wideo

W miniony piątek premier Morawiecki ogłosił, że to Amerykanie zbudują pierwszą w Polsce elektrownię atomową - w Choczewie. W poniedziałek wicepremier Jacek Sasin z kolei poinformował, że podpisano list intencyjny z Koreańczykami ws. budowy drugiej elektrowni jądrowej - w Pątnowie.

- Atom na tyle jest atrakcyjny, że zawraca politykom w głowie. Jak widać, cały rząd jest obecnie zainteresowany atomem, zamiast np. dostarczaniem węgla do gospodarstw domowych, czy też odciążeniem gospodarstw domowych i przedsiębiorców od wysokich cen energii elektrycznej i gazu - mówił w TOK FM były prezes Polskiej Grupy Energetycznej Krzysztof Kilian.

Gość "Magazynu EKG" podkreślił, że mamy do czynienia z inwestycjami długoterminowymi, których realizacja będzie trwała dłużej niż jedna-dwie kadencje parlamentu. Dlatego też wiedza na temat podejmowanych teraz decyzji nie powinna być domeną tylko tych, którzy obecnie rządzą. - Mądrość polityczna nakazywałaby - już nie mówię o uczciwości politycznej, której wśród rządzących jest, jak na lekarstwo - żeby rozmawiać ze wszystkimi zainteresowanym, z całym spektrum sceny politycznej - ocenił.

W taki sposób można byłoby zbudować konsensus, porozumienia ponadpartyjne w sprawie tak ważnych inwestycji. - Proszę sobie wyobrazić, że pojawia się nowy układ polityczny, który ma odmienne zdanie, co do tego, co teraz postanowił rząd. I za 12-15 miesięcy mówi, jak (zrobiły przed laty obecne władze) w sprawie ogromnego kontraktu na caracale: Dziękujemy bardzo, zmieniliśmy zadanie - jednak nie Koreańczycy czy Amerykanie, tylko jacyś inni. Wszyscy ze wszystkimi powinni rozmawiać, powinien być konsensus, co do wydatkowania tak ogromnej ilości pieniędzy - uważa Kilian.

Elektrownie atomowe w Polsce, to tylko gra "socjalistycznego rządu"?

Komentując decyzje dotyczące budowy elektrowni atomowych w Polsce, które ogłaszane są w ostatnich dniach, gość TOK FM stwierdził, że "nie wiemy, czy to poważne decyzje, czy ustawki pod najbliższe wybory".  - Żeby pokazać, że ten rząd dba o wszystko, rozwiązuje wszystkie problemy. Tak jak każdy socjalistyczny rząd: najpierw tworzy problemy, a potem je próbuje rozwiązywać - mówił.

- Ale co w takim procesie decyzyjnym może być jawne? Na ile otwarcie rząd mógłby z nami rozmawiać? - pytał Maciej Głogowski.

- Mamy przecież przy prezydencie Radę Bezpieczeństwa Narodowego, mamy komisje sejmowe, wiele miejsc, w których siły polityczne mogą się porozumieć, co do przyszłych losów Polski i obywateli. A tego nie ma. Wiemy, że w roku 2033 będziemy, że tak powiem szczęśliwi, bo będziemy zaopatrywani w energię elektryczną z pierwszej elektrowni jądrowej. A ja bym chciał dowiedzieć się, co będzie np. za rok. Nie mówię o szczegółach negocjacji, kontraktach. Ale takie otoczenie decyzyjne, które zmierza w kierunku podjęcia takiej decyzji, powinno być podejmowane ze wszystkimi - ocenił Krzysztof Kilian.

Były polityk i były prezes PGE zwrócił też uwagę na to, że inwestycje w atom, to bardzo kosztowne przedsięwzięcie. I będą finansowane przez podatników, przez obywateli. - Wszyscy się będziemy musieli na to zrzucić, bo te elektrownie nie powstaną, jako przedsięwzięcia biznesowe, czyli takie, które się same sfinansują. A jak się wszyscy mamy zrzucić, to powinniśmy się dowiedzieć, na co się mamy zrzucać. To mi się wydaje uczciwe. Nie trzeba "sprzedawać" bardzo wyrafinowanych informacji... Musimy zacząć po prostu rozmawiać - uważa gość TOK FM.

TOK FM PREMIUM