Poparcie dla PiS spada, inflacja rośnie. Wtem pojawia się temat "zapory" na granicy z Rosją. "Jest potężna panika"

Szef MON poinformował, że na granicy z obwodem kaliningradzkim stanie tymczasowa zapora. - Myślę, że kwestie bezpieczeństwa będą przez obóz rządzący bardzo podnoszone, bo oddala to uwagę [społeczeństwa] od inflacji i służy konsolidacji części elektoratu - komentowała w TOK FM dr Barbara Brodzińska-Mirowska.
Zobacz wideo

Wicepremier i minister obrony Mariusz Błaszczak przekazał, że na granicy polsko-rosyjskiej powstanie tymczasowa zapora, która będzie "składała się z trzech szeregów drutu ostrzowego, który jest wykorzystywany przez wojsko na całym świecie". Zapora ma być taka sama jak ta, którą zbudowano na granicy z Białorusią. Szef MON - zaraz po ogłoszeniu decyzji - zajął się atakowaniem opozycji.

- Mam nadzieję, że tym razem opozycja nie będzie urządzała wycieczek na granicę. Mam nadzieję, że nie będzie nękała żołnierzy i funkcjonariuszy. Społeczeństwo stanęło murem za polskim mundurem. Mam nadzieję, że tak będzie również tym razem - stwierdził.

Jak komentowała w TOK FM dr Barbara Brodzińska-Mirowska, należy się spodziewać, że "kwestie bezpieczeństwa będą przez obóz rządzący bardzo podnoszone". - Bo oddala to uwagę [społeczeństwa] od inflacji i jakoś służy konsolidacji części elektoratu - oceniła ekspertka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Gościni Poranka Radia TOK FM uważa, że nie ma przypadku w tym, iż Błaszczak od razu zaczął atakować opozycję. - Jak słyszę tego typu uwagi, to mam wrażenie, że jest potężna panika wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy - oceniła naukowczyni. I dodała, że dowodem na to, jak słabe mogą być wewnętrzne badania, jest "chwytanie się przeróżnych tematów w sposób zupełnie nieuporządkowany". - Już jakiś czas temu obóz Zjednoczonej Prawicy stracił niesamowitą zdolność do spójności przekazu. W moim odczuciu teraz jest bardzo duży chaos, nerwowość, bałagan. Nie ma żadnej świeżości - podkreśliła.

Brodzińska-Mirowska uważa, że w obozie władzy nie ma też żadnego pomysłu, jak oddziaływać na kluczową dla nich część elektoratu, która nie jest grupą zdeklarowanych wyborców Prawa i Sprawiedliwości. - Na ten "ruchomy" elektorat nie działają już schematy wykorzystywane przez PiS do tej pory. Widzę więc zachowania nerwowe, w myśl zasady "tonący brzytwy się chwyta" - stwierdziła ekspertka.

Bezpieczeństwo czy tylko polityczna walka?

Prowadzący "Poranek Radia TOK FM" Maciej Głogowski podkreślił, że sprawy dotyczące bezpieczeństwa państwa powinny być poważnie traktowane. Ale w przypadku najnowszego pomysłu rządu jest z tym pewien kłopot. - Jeżeli wicepremier i minister obrony mówi w jednym zdaniu, że podjął decyzję o budowie tymczasowej zapory na granicy, ale w drugim już mówi o opozycji, która urządza wycieczki na granicę, to sam Błaszczak nasuwa skojarzenie, że nie chodzi o wielką sprawę - choć może też, a o polityczną walkę - mówił dziennikarz.

Jak oceniła dr hab. Karolina Wigura, wypowiedź ministra obrony to "pomieszanie z poplątaniem". Przede wszystkim zwróciła uwagę, że na granicy z obwodem kaliningradzkim nie stoją żadni uchodźcy, jak było w przypadku zaplanowanej przez Alaksandra Łukaszenkę akcję związaną z uchodźcami, którzy próbowali (i cały czas próbują) dostać się do Polski. - Osoby, które przejdą granicę, mają prawo do tego, by potraktować je godnie, a w Polsce spotykały się z push-backami. To dlatego powstał ruch społeczny i ludzie, którzy cały czas szukają zagubionych w lesie - podkreśliła gościni TOK FM, nawiązując do słów Błaszczaka skierowanych do opozycji.

TOK FM PREMIUM