Po co PiS-owi zmiany przy wyborach? Ekspert o możliwych scenariuszach. "Prymitywne zagranie"

PiS chce zmienić Kodeks wyborczy. W ocenie prof. Radosława Markowskiego, to element systemu, który nazywa "klientelistycznym autorytaryzmem". - My wam damy, my was podwieziemy, ale wy macie to zwrócić. To prymitywne zagranie - ocenił w TOK FM ekspert PAN i uniwersytetu SWPS.
Zobacz wideo

Na niespełna rok przed wyborami Prawo i Sprawiedliwość chce zmienić Kodeks wyborczy. Najważniejsza zmiana dotyczy tworzenia obwodowych komisji wyborczych już dla 200 mieszkańców (obecny próg to 500 osób z prawem głosu). W projekcie znajduje się też zapis zobowiązujący gminy do zapewnienia darmowego transportu nie tylko dla osób starszych czy niepełnosprawnych. PiS chce, żeby transport dotyczył wszystkich wyborców wszędzie tam, gdzie np. przystanek jest oddalony o 1,5 km albo w ogóle nie ma komunikacji publicznej. Darmowe autobusy mają objeżdżać każde miasto, osiedle, wieś, osadę, kolonię i przysiółek, w którym mieszka "co najmniej pięciu wyborców ujętych w spisie wyborców w danym, stałym obwodzie do głosowania".

Według prof. Radosława Markowskiego to powód do niepokoju. - Tu chodzi o jedno: stworzenie przekonania, że starszy brat czuwa. Że głosownie co prawda jest tajne, ale my chcemy to tak naprawdę upublicznić - mówił w "Pierwszym Śniadaniu w TOK-u" politolog i socjolog z Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu SWPS.

Dla rozmówcy Piotra Maślaka najgroźniejsza jest organizacja transportu. Choć sama idea, jak dodał,  wydaje mu się słuszna, to nie można zapominać o podtekście. - A wiadomo, że wiezie dobry dobrego i ten dobry ma się zrewanżować - uczulał i dodał, że to "klasyczny klientelistyczny autorytaryzm". - My wam damy, my was podwieziemy, ale wy macie to zwrócić. To prymitywne zagranie - dopowiedział. 

"Nowy eurosceptycyzm wśród Polaków"

Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński w kontekście najbliższych wyborów wielokrotnie mówił o armii kontroli wyborów i przestrzegał przed fałszerstwami.

- Publicznie dawałem wielokrotnie wyraz, nawet zadawałem pytania opozycji, czy jest gotowa na scenariusz, że po wyborach zostanie ogłoszone, że były wielkie fałszerstwa. Albo np. że armia terytorialna, która nie podlega cywilnej kontroli, tylko jest w rękach ministra, ruszy, żeby robić z buntownikami porządek. Obawiam się najgorszych scenariuszy - przyznał prof. Markowski.

Jak dodał, w wypowiedziach i deklaracjach ludzi obozu władzy słychać, że tylko oni mogą rządzić. - Uważam, że należy natychmiast po przegranych przez PiS wyborach, rozpocząć proces, w którym obywateli mieliby jasność, czy ta partia ma prawo w demokratycznym porządku istnieć, czy nie. Moim zdaniem naruszyła zbyt wiele konstytucyjnych zasad - ocenił ekspert.

W ocenie profesora świadczyć o tym może tak afera z KPO, która powoduje, że nie odblokowano jeszcze unijnych środków dla Polski. - To druga skandaliczna sprawa, która powinna znaleźć finał w rozstrzygnięciu prawnym. Nie jest możliwe, że pozbywać się czegoś, co mogło być ważnym kołem zamachowym i to w sytuacji dwucyfrowej inflacji i kłopotów, które mamy - zastrzegł. 

Socjolog wskazał też na własne badania, z których wynika, że większość Polaków uważa, że UE powinna być twarda i nie dawać Polsce pieniędzy dopóty, dopóki nie zostanie przywrócona w kraju praworządność. - Mówimy, że istnieje tzw. nowy eurosceptycyzm wśród Polaków. A nowi eurosceptycy to tacy, którzy bardzo głęboko wierzyli w UE, a dziś nabierają wątpliwości. Bo mają przekonanie, że UE nie potrafi bronić swoich fundamentalnych norm i wartości - podsumował w rozmowie z Piotrem Maślakiem.

TOK FM PREMIUM