Wróbel zakłada się z posłem PiS. Poszło o komisję weryfikacyjną. "Jak tak będzie, to otrzyma pan kosz pomarańczy"

Kazimierz Smoliński z PiS przekonywał w TOK FM, że komisja weryfikacyjna ds. badania rosyjskich wpływów nie ma wcale na celu niszczenia opozycji. Jak mówił, nie można wykluczyć, że na jej czele nie będzie stał polityk obozu władzy. - Jak tak będzie, to otrzyma pan ode mnie kosz pomarańczy - zapowiedział Jan Wróbel prowadzący "Poranek Radia TOK FM".
Zobacz wideo

Politycznym pomysłem rządzących na 2023 rok jest powołanie komisji weryfikującej do spraw polityki energetycznej. Do tej pory nie udało się jej powołać, choć Jarosław Kaczyński pomysł ogłosił jeszcze w listopadzie 2022 roku. Projekt w tej sprawie jest w Sejmie. W piątek 13 stycznia Zjednoczona Prawica po raz kolejny odrzuciła wniosek opozycji o wyrzucenie go do kosza.

Krytycy powołania komisji zwracają uwagę nie tylko na jej nadzwyczajne kompetencje, często sprzeczne z obowiązującymi zasadami, ale też na to, że raport z prac ma się pojawić jesienią 2023 roku. Czyli... przed wyborami parlamentarnymi.

Ale poseł PiS Kazimierz Smoliński przekonywał w "Poranku Radia TOK FM", że komisja wcale nie ma być batem na opozycję. - Sprawę rosyjskich wpływów powinniśmy wyjaśnić, wzywała do tego także opozycja, w tym lider PO Donald Tusk. Zapraszamy polityków opozycji - proszę bardzo - wejdźcie do komisji, wyjaśniajcie wasze wątki - zachęcał przewodniczący sejmowej Komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych.

- Kto w takim razie będzie szefem komisji? Ktoś neutralny, ktoś z opozycji czy ktoś od was? - pytał prowadzący audycję Jan Wróbel.

Polityk zaczął kluczyć. Mówił, że nie wiadomo jeszcze, jaki będzie skład komisji. - Zasada jest jednak taka we wszystkich komisjach, że większość wybiera przewodniczącego i pewnie teraz też tak będzie - powiedział Smoliński. - Chociaż mogą być też eksperci z zewnątrz i taka osoba też może być przewodniczącym, nie wykluczam tego - stwierdził poseł PiS.

- Panie pośle, jak tak będzie, że będzie to ktoś niezwiązany oczywistymi linkami ze Zjednoczoną Prawicą, to otrzyma pan ode mnie kosz starych, polskich pomarańczy - zapowiedział dziennikarz. Na co Smoliński ze śmiechem odparł, że... "niespecjalnie spodziewa się tego kosza". 

"Staram się być łagodny i nie należę do jastrzębi"

Podczas debaty sejmowej dotyczącej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, przedstawiciele obozu władzy - na czele z ministrami, wielokrotnie obrażali przeciwników politycznych i oskarżali opozycję, że to z jej inicjatywy np. Parlament Europejski przyjmował rezolucje krytykujące polskie władze. Ostatecznie ustawa przeszła, bo to obrażana opozycja wstrzymała się od głosu.

- Ja generalnie nie używam takich słów, żebym chciał kogoś obrażać. Może czasem mój ostry ton w niektórych wypowiedziach się wyjawia. Ale staram się być łagodny i nie należę do takich jastrzębi. Więc te wypowiedzi są różne, jak w każdym ugrupowaniu - przekonywał Smoliński. I zabrał się za atakowanie opozycji. - Tam też są osoby, które nas obrażają. Ja też czuję się wielokrotnie obrażony przez przedstawicieli opozycji i to w sposób niewybredny. Często nawet na komisji sprawiedliwości to się zdarza. Ale przyjmuję to jako pewną niedogodność sprawowania tej funkcji - stwierdził poseł PiS.

Posłuchaj całej rozmowy Jana Wróbla z Kazimierzem Smolińskim:

TOK FM PREMIUM