Polaków walczących w Ukrainie czeka więzienie? "Wypada zapytać PiS, po której stronie naprawdę są"

Andrzej Rozenek z PPS regularnie zaczepia na sejmowych korytarzach polityków PiS, by zapytać ich, dlaczego ustawa abolicyjna dla Polaków ochotniczo walczących w Ukrainie nadal leży w tzw. sejmowej zamrażarce. - Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, co kieruje tymi ludźmi. Sprawa jest pilna i bardzo oczywista. Nie chcemy, żeby wydarzyło się nieszczęście i żeby polski prokurator musiał zajmować się osobą, która zasługuje na medal - mówił w TOK FM członek Komisji Obrony Narodowej.
Zobacz wideo

Mimo ponadpartyjnej zgody, która nastąpiła w sprawie ustawy abolicyjnej dla Polaków ochotniczo walczących w obronie Ukrainy - ustawa nadal jest w tzw. sejmowej zamrażarce, co oznacza, że nie trafiła jeszcze do prac sejmowych. 

Zgodnie z kodeksem karnym za "przyjmowanie obowiązków wojskowych w obcym wojsku" grozi więzienie. By zmienić sytuację Polaków, którzy jako ochotnicy walczą w Ukrainie - posłowie w grudniu ubiegłego roku złożyli projekt likwidujący karę w takich przypadkach.

- Wyobraźmy sobie ludzi, którzy są emerytami polskich oddziałów specjalnych, takich jak np. Jednostka wojskowa KOMANDOSÓW z Lublińca, słynny GROM albo Formoza i którzy w jakiś sposób znaleźli się w armii ukraińskiej, bo walczą o wolność Ukrainy, ale przy okazji i o naszą. Przez kilka miesięcy walczą, ryzykując zdrowiem i życiem, ale gdyby po powrocie ktoś ich zadenuncjował, grozi im więzienie - tłumaczył w TOK FM Andrzej Rozenek, członek koła parlamentarnego Polskiej Partii Socjalistycznej oraz członek Komisji Obrony Narodowej.

Posłowie opozycji, w tym gość "Popołudnia Radia TOK FM", są oburzeni tym, że Prawo i Sprawiedliwość wyraźnie ociąga się z dalszym procedowaniem ustawy. Choć, jak podkreślił, projekt jest "absolutnie niekontrowersyjny" i nie zmienia zapisu mówiącego, że służba w obcej armii jest karana. Abolicja ma dotyczyć jedynie żołnierzy walczących w Ukrainie w jednostkach podlegających rządowi ukraińskiemu.

- Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, co kieruje tymi ludźmi. Sprawa jest pilna i bardzo oczywista. Nie chcemy, żeby wydarzyło się nieszczęście i żeby polski prokurator musiał zajmować się osobą, która zasługuje na medale. Wypada zapytać PiS, po której stronie oni naprawdę są w tej, wydawałoby się, zero-jedynkowej sytuacji - mówił Andrzej Rozenek i przypomniał, że politycy PiS, jeżeli im na tym zależy, potrafią przeprowadzić legislację ustawy w tydzień albo pracować nad nią w nocy. Tak było chociażby w 2020 roku, gdy pod osłoną nocy przegłosowano zmianę Kodeksu wyborczego, który umożliwił przeprowadzenie wyborów prezydenckich w maju

PiS zrobił z Sejmu "zwykłą maszynkę do głosowania"

Jak podkreślił rozmówca Mikołaja Lizuta, w sprawie ustawy zdejmującej odpowiedzialność karną z polskich ochotników w Ukrainie, regularnie zaczepia polityków PiS na sejmowych korytarzach, apeluje do nich też za pośrednictwem mediów. Bez skutku.

- Parlament został stworzony do tego, żeby ludzie nie okładali się kijami na ulicy, tylko żeby wymieniali poglądy i ustalali kompromis. Tutaj tego nie ma. Od kiedy rządzi PiS, Sejm stał się zwykłą maszynką do głosowania. Mamy ograniczony czas wypowiedzi, mamy coraz mniejsze możliwości wypowiadania się. Dyskusja jest często kpiną z dyskusji. PiS robi wszystko, by zohydzić instytucję parlamentaryzmu oraz demokrację i myślę, że robi to świadomie. Bo to jest marzenie Jarosława Kaczyńskiego - zmienić Polskę w kraj autorytarny, gdzie o wszystkim będzie decydował tylko on - podsumował Andrzej Rozenek w rozmowie w TOK FM.

TOK FM PREMIUM