Wyrok po wypadku Beaty Szydło. "Wszystko wskazuje na to, że do BOR-u przyjmują głuchych. To trochę ryzykowne"

Niewątpliwie to kolumna rządowa, której pasażerką była Beata Szydło, była sprawcą wypadku w 2017 roku - wskazał w TOK FM Krzysztof Kwiatkowski. - Widzimy, że tutaj od początku do końca aparat państwa został świadomie używany do tego, żeby po sytuacji, w której seicento staranowało opancerzoną limuzynę, w sposób jednoznaczny wskazywać na odpowiedzialność kierowcy seicento - ironizował senator niezależny.
Zobacz wideo

Po sześciu latach batalii w sądzie zakończyła się sprawa wypadku byłej premier Beaty Szydło. Krakowski sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok sądu w Oświęcimiu, który uznał, że to kierowca fiata seicento ponosi winę i warunkowo umorzył postępowanie na rok.

Sąd na podstawie zeznań świadków stwierdził, że jadący w kolumnie rządowej funkcjonariusze BOR-u (od 2018 roku SOP-u) nie używali sygnałów dźwiękowych, dlatego na drodze nie byli w pełni uprzywilejowani - mówił sędzia Sławomir Noga podczas uzasadniania wyroku.

Oskarżony Sebastian Kościelnik, zdaniem sądu jest winny, bo, nie zachowując należytej ostrożności podczas wykonywania skrętu w lewo, złamał przepisy o ruchu drogowym. Sąd zwolnił oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.

"Jechali podwójną linią ciągłą, wyprzedzali na skrzyżowaniu"

Senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski nie ma wątpliwości, że to kolumna rządowa ponosi odpowiedzialność za wypadek. - Jako uczestnicy ruchu drogowego musimy ustąpić pierwszeństwa kolumnie uprzywilejowanej, ale tylko, gdy ta spełnia określone przesłanki. Zgodnie z przepisami prawa ustępuje się wtedy, gdy ta kolumna ma włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Ta nie miała. Jeżeli kolumna nie używa sygnałów dźwiękowych, to nie jest kolumną uprzywilejowaną. Co to oznacza w praktyce? Że wtedy stosuje się do normalnych przepisów ruchu drogowego. A co tam było? Jechali podwójną linią ciągłą, wyprzedzali na skrzyżowaniu - tłumaczył polityk w audycji "Poranek Radia TOK FM".

Rozmówca Jana Wróbla ironizował na temat wyroku sądu w sprawie byłej premier. - Jeżeli sąd mówi, że nie było winy po stronie funkcjonariuszy BOR-u, to wszystko wskazuje na to, że do BOR-u przyjmują głuchych. Jeżeli nie były włączone sygnały dźwiękowe, ale sąd nie stwierdził tej okoliczności jako obciążającej funkcjonariuszy BOR-u, to znaczy, że oni rzeczywiście nie słyszeli, tego, że ich nie włączyli. To jest trochę ryzykowne - osobiście uważam, że głuchych nie powinni przyjmować, bo jak, widać wiąże się to z różnymi konsekwencjami - mówił Krzysztof Kwiatkowski na antenie TOK FM.

"Ja się boję o naszych oficjeli"

Senator niezależny wskazał także na "dodatkowe okoliczności", które mogły wpłynąć na wynik kilkuletniej sądowej batalii. - Giną dowody w prokuraturze - nagrania z monitoringu i protokół z oględzin. To niepokojące, a nawet zatrważające. Drugą okolicznością jest to, że jeden z funkcjonariuszy pod groźbą odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań mówi, że przełożeni nakłaniali go do składania fałszywych zeznań, że miał twierdzić, że kolumna była uprzywilejowana. Widzimy, że tutaj od początku do końca aparat państwa został świadomie używany do tego, żeby po sytuacji, w której seicento staranowało opancerzoną limuzynę, w sposób jednoznacznie wskazywać na odpowiedzialność kierowcy seicento - wyjaśniał były minister sprawiedliwości.

Na koniec Krzysztof Kwiatkowski skierował do rządzących prośbę o "jeszcze grubsze blachy" w rządowym BMW. - Jeśli seicento może staranować opancerzoną limuzynę premiera polskiego rządu, to ja się boję o tych naszych oficjeli - podsumował w rozmowie w TOK FM.

Do wypadku z udziałem kolumny rządowej doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z premier Szydło (jej pojazd był w środku) wymijały fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto, którym jechała ówczesna szefowa rządu, a które w konsekwencji uderzyło w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR. Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku.

TOK FM PREMIUM