"Janusz Kowalski nawet gatunków zbóż nie odróżnia". Były minister punktuje: Premier kpi sobie z rolnictwa

Rolnicy protestują, bo ich sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna. Zdaniem Marka Sawickiego to wina obecnego rządu, w którym rolnictwo jest traktowane po macoszemu. - Proszę sobie wyobrazić, że tak wielkim działem gospodarki zarządza siedem osób, z których żadna nie ma rolniczego wykształcenia - mówił w TOK FM były minister rolnictwa.
Zobacz wideo

Miał być korytarz solidarnościowy i ukraińskie zboże jadące przez Polskę tranzytem. Ale z szumnych obietnic rządu nic nie wyszło. Jak ustaliła reporterka Radia TOK FM, większość zboża z Ukrainy wjeżdża do Polski z przeznaczeniem na polski rynek, a nie do innych państw. Oficjalnie przywożą je wielkie korporacje z kapitałem chińskim czy holenderskim, które zajmują się produkcją rolną w Ukrainie, a potem sprowadzają je do Polski. Bo, dzięki unijnym przepisom, mogą to robić bez cła.

W efekcie magazyny w Polsce są pełne ukraińskiego zboża i może być tak, że do żniw nie da się ich opróżnić. Tymczasem polscy rolnicy nie mają co zrobić ze swoimi ubiegłorocznymi plonami, bo nie ma na nie zbytu. Więc protestują, między innymi już kilkukrotnie zakłócili spotkania z udziałem min. Henryka Kowalczyka.

Zdaniem byłego ministra rolnictwa, otwarcie polskiego rynku na ukraińskie zboże było ogromnym błędem. Marek Sawicki (PSL) uważa, że "należało pomóc Ukrainie, jednak wprowadzając przy tym kaucje zwracane w momencie wywozu zbóż z Unii Europejskiej".

Zdaniem rozmówcy Jacka Żakowskiego obecny kryzys był więc do przewidzenia, a za tę sytuację całkowicie obwinia rząd Mateusza Morawieckiego. - Całego tego problemu nie stworzyła Unia Europejska, tylko stworzył polski rząd, polski premier - przekonywał polityk w "Poranku Radia TOK FM". - Nawoływanie do tego, że będzie jakaś rekompensata za zboże czy za rzepak jest po prostu dużym nadużyciem, bo trzeba było po prostu nie dopuścić do takiej sytuacji. Trzeba było rzeczywiście zrobić te korytarze transportowe - podkreślił polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego.

"Morawiecki zwyczajnie kpi sobie z tego działu gospodarki"

Ludowcy na dniach mają złożyć w Sejmie wniosek o odwołanie ministra rolnictwa. Chcą dymisji Kowalczyka m.in. właśnie za jego działania związane z transportem zboża z Ukrainy. - Kiedy Kowalczyk wstępował na fotel ministra rolnictwa, to powiedziałem, że daję mu duże wotum zaufania. Dziś mówię z przykrością, że niestety nie tylko sobie nie poradził, ale kierownictwo ministerstwa rolnictwa jest w stanie nie tylko rozsypki, ale szczątkowego funkcjonowania - mówił Sawicki. 

W ocenie gościa TOK FM rolnictwem w obecnym rządzie zajmują się ludzie niekompetentni. - Proszę sobie wyobrazić, że tak wielkim działem gospodarki zarządza siedem osób, z których żadna nie ma rolniczego wykształcenia. Żadna nie ma doświadczenia rolniczego - podkreślał. - Wydaje mi się, że taką "kropką nad i" jest słynny już pan Janusz Kowalski (wiceminister rolnictwa - red.), który nawet gatunków zbóż nie odróżnia. Już nie mówiąc o gatunkach zwierząt. Więc dziś za rolnictwo odpowiadają właśnie tego typu ludzie - stwierdził. 

Były minister rolnictwa dodał, że "ciągle patrzymy tylko na przekręty, bo rzeczywiście ta władza takich przykładów daje codziennie kilkadziesiąt, jak nie kilkaset". - Ale to jest zwykłe nieudacznictwo. To jest po prostu nieprzygotowanie do rządzenia państwem - ocenił. 

AgroUnia opublikowała niedawno informację, że miejsce ministra Kowalczyka może zająć Jan Ardanowski. Sawicki jednak nie jest przekonany, że takie rozwiązanie uratuje sytuację. - Zmiana na ministra Ardanowskiego nic nie da, dlatego, że pan premier Morawiecki zwyczajnie kpi sobie z tego działu gospodarki. Rolnicy są im potrzebni do wyborów, po wyborach o nich zapominają - tak Marek Sawicki podsumował działania PiS-u wobec rolników.

TOK FM PREMIUM