"Taniec" Błaszczaka ws. rosyjskiej rakiety. Do gry weszło TVP Info. Gen. Stróżyk wskazuje, kto jest celem

- Nie rozumiem absolutnie działań ministra Błaszczaka, który wieczorem publikuje kolejne dokumenty - mówił w TOK FM gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk. W ten sposób wiceprezes Fundacji Stratpoints odniósł się do publikacji raportu MON ws. rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Zdaniem eksperta Błaszczak zaczął "medialny taniec", żeby odwołać Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Zobacz wideo

W piątek wieczorem MON przekazał prezydentowi i premierowi raport dot. rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. "Wnioski raportu wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych i są zbieżne z wynikami przekazanej niedawno MON kontroli NIK - przekazano w komunikacie resortu obrony narodowej. Wskazano, że Dowódca Operacyjny RSZ "zignorował sygnały Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwa Komponentu Powietrznego o obecności niezidentyfikowanego obiektu w przestrzeni powietrznej Polski". Miał też "nie poinformować o sytuacji Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, służb specjalnych, Żandarmerii Wojskowej i innych przewidzianych w procedurach służb".

W czwartek minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oświadczył, że nie wiedział o tym, że 16 grudnia nad Polskę wleciał obiekt, bo nie poinformował go o tym Dowódca Operacyjny generał Tomasz Piotrowski. Przypomnijmy, że Polska dowiedziała się o sprawie dopiero w kwietniu, kiedy na szczątki rakiety natknął się przypadkowy człowiek. Piotrowski wydał oświadczenie w formie wideo, w którym zwrócił się do wszystkich z apelem o rozsądek i ważenie emocji. Zapewnił, że zawsze stara się wywiązywać ze swoich obowiązków. Z kolei Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że informacje, w posiadaniu których jest aktualnie Prezydent RP, nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto Prezydentowi RP nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie.

- Nie rozumiem absolutnie działań ministra Błaszczaka, który wieczorem publikuje kolejne dokumenty. Rozumiem, że to wszystko jest po to, żeby uderzać w generała (Piotrowskiego – przyp. red.) i go odwołać. Nie tędy droga. Naprawdę nie służy to bezpieczeństwu Polski. Generał jest obecnie kierownikiem największego ćwiczenia wojskowego, które odbywa się co kilka lat. Powinien ćwiczyć z wojskiem, a nie nagrywać swoje przesłania – komentował na antenie TOK FM gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk, wiceprezes Fundacji Stratpoints i były zastępca szefa zarządu wywiadu w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli.

Rozmówca Karoliny Głowackiej podkreślił, że cała ta sytuacja nie służy wojsku i jest "spektaklem medialnym". - Minister rzuca oskarżenia, wyraża się czasem w sposób niegodny. Widzę, że szybko pan generał Piotrowski stał się obiektem zainteresowania TVP Info i pewnie zaraz pozna kilka "faktów" o sobie (…) Minister zaczął taniec medialny, aby generała odwołać – stwierdził.

Podczas gdy trwa ten "spektakl", to – w ocenie eksperta – mnożą się pytania, które budzą w ludziach niepokój. - Czy my tak naprawdę wiemy, czy ta rakieta spadła 16 grudnia i czy nie było więcej takich przypadków naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej? Brakuje nam wiedzy, co leży w polskich lasach. Wiedzy o rakietach, które nie spadły na obiekty czy też obywateli. Naprawdę mało wiemy w tej sprawie, a chodzi o bezpieczeństwo Polski – podkreślił gen. Stróżyk.

"Ktoś specjalnie i politycznie wyciszył tę sprawę"

Gość TOK FM przypomniał, że rosyjska rakieta miała spaść pod Bydgoszczą wtedy, gdy polski rząd zapewniał, że nie potrzebuje żadnego wsparcia Niemiec w ochronie polskiego nieba. Natomiast w ocenie generała - mimo zapewnień rządu – Polska nie ma zorganizowanej obrony powietrznej. - Tutaj została obnażona do cna narracja polityczna i hurraoptymizm, o którym słyszymy w ostatnich latach – stwierdził.

Mariusz Błaszczak zaprzeczył, że to on miał stać za tym, iż poszukiwań rakiety w grudniu zaniechano, o czym donosił Onet. Jednak gen. Stróżyk nie wierzy w zapewnienia polityka PiS-u. - Moim zdaniem ktoś specjalnie i politycznie wyciszył sprawę tej rakiety. By nie było tematu przed świętami, że może te rakiety gdzieś nad nami latają i nie jesteśmy bezpieczni – powiedział.

Jak dodał, gdy w Polsce trwa "medialny spektakl" polityków wokół incydentu z rakietą, wielu ataché obrony państw NATO nie wie, co o tym myśleć. - Mają zagwozdkę, co pisać w raportach z Warszawy (…) Nasza wiarygodność upada, nad czym bardzo ubolewam – podsumował rozmówca Karoliny Głowackiej.

TOK FM PREMIUM