"Feministyczna ofensywa PiS". Porzucą "wykopaliskowy" sposób myślenia? "Mogą pójść dwutorowo"

Kampania wyborcza ma swoje prawa, więc PiS próbuje przyciągnąć do siebie nawet grupy, które przez lata obrażał i wprowadzał rozwiązania przez nie krytykowane. - Trwa feministyczna ofensywa Prawa i Sprawiedliwości - oceniła dziennikarka TOK FM Anna Piekutowska. Zdaniem Estery Flieger nie oznacza to, że z PiS-u znikną antykobiece hasła i politycy, którzy zwykli sprowadzać rolę kobiet do rodzenia dzieci. Jak Przemysław Czarnek. - PiS może pójść dwutorowo - mówiła dziennikarka.
Zobacz wideo

Za symboliczny początek festiwalu obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości należy uznać zapowiedzi złożone przez Jarosława Kaczyńskiego, podczas konwencji, która odbyła się 13-14 maja w Warszawie. Na podwyżce do 800 złotych świadczenia 500 plus czy zniesienia opłat na tych odcinkach autostrad, którymi zarządza państwo, walka o przychylność wyborców się nie kończy.

Jak oceniła dziennikarka TOK FM Anna Piekutowska, widać, że PiS zaczyna walczyć o przychylność kobiet. - Nie wiem, czy państwo zauważyli, ale trwa feministyczna ofensywa Prawa i Sprawiedliwości - mówiła. Ważnym elementem tej ofensywy jest zapowiedź pakietu, który premier przedstawi 26 maja. "Dziennik Gazeta Prawna" poinformował, że rząd chce wprowadzić m.in. bon szkoleniowy dla kobiet - do 7 000 zł, korzystniejsze wyliczanie składek ZUS dla kobiet, które pracują na pół etatu.

- Do tego w piątek premier Morawiecki wystąpił na spotkaniu dla przedsiębiorczych kobiet z Wielkopolski i przekonywał, że to jego rząd zrobił najwięcej dla kobiet. Odwoływał się do argumentów przeciwko programowi 500 plus, który według krytyków miał wypchnąć Polski z rynku pracy. Mówił: "Było narzekanie, że polityka społeczna wdrażana przez nasz rząd doprowadzi do spadku kobiet na rynku pracy, a nic takiego się nie stało". Mówił też, że dla niego Polka jest symbolem przedsiębiorczości - wyliczała Piekutowska w niedzielnym "Poranku Radia TOK FM".

Zdaniem Magdaleny Chrzczonowicz z OKO.press w ostatnich działaniach Prawa i Sprawiedliwości widać zmianę stosowanej od lat strategii. - Do tej pory robił odwrotnie, bo poza tym, że różnym grupom PiS dawał benefity, to kładł duży nacisk na działania symboliczne, godnościowe. A teraz wydaje się, że PiS zrobił odwrotnie, że chciałby tymi propozycjami zatuszować fakt, że dowalił kobietom w czasie ostatnich lat - także na poziomie symbolicznym - wyjaśniła dziennikarka.

Podkreśliła, że nie chodzi o tak mocno uderzające w kobiety rozwiązania, jak ograniczenie - decyzją TK,  którym kieruje Julia Przyłębska - prawa do aborcji. Co doprowadziło do największych w czasie rząd PiS protestów. Demonstracje trwały tygodniami w całej Polsce.

- Trzeba pamiętać m.in. o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który bardzo uderzył w kobiety w sferze symbolicznej; o słowach o dawaniu w szyję. I sprowadzaniu kobiet wyłącznie do roli matek i żon, co jest bardzo retro - stwierdziła, przypominając kontrowersyjną "diagnozę" Kaczyńskiego, dotyczącą niskiej dzietności w Polsce. Prezes PiS "analizował", że młode Polki nie rodzą dzieci, bo "dają w szyję", nadużywają alkoholu. 

- Między innymi sondaż, który my zrobiliśmy, pokazał, że ludzie bardzo źle przyjęli słowa Kaczyńskiego, bo nie myślą już w taki retro sposób. To jest wykopaliskowy sposób myślenia. I teraz PiS stara się zapomnieć o tych działaniach w sferze symbolicznej, w których kobiety upokarza - argumentowała dziennikarka.

PiS stoi się w feministyczne szaty? "Może pójść dwutorowo"

Estera Flieger przypomniała jedną z wypowiedzi Przemysława Czarnka, który ledwie trzy lata temu publicznie  - mówiąc o kobietach - za przykład stawiał... dziki. - Mówiąc, że nawet dziki wiedzą, że podstawowym zadaniem kobiet jest prokreacja. A tymczasem dziś kobiety stawiają na karierę. Bardzo je za to potępiał - podkreśliła.

Jak więc partia Kaczyńskiego zawalczy o głosy kobiet? - Przypuszczam, że PiS może pójść dwutorowo - oceniła Flieger. - Tę radykalną flankę kontrolować będzie poprzez Przemysława Czarnka, który dalej będzie opowiadał o różnych zagrożeniach dla rodziny, które stanowią - mówiąc jego językiem "lewicowe ideologie". A z drugiej strony będzie ten miękki przekaz Morawieckiego i jego otoczenia, które zaangażowało się ostatnio w obronę niepracujących matek - mówiła w TOK FM publicystka i dziennikarka.

Początkiem sprawy był wpis na Twitterze jednego z działaczy Nowoczesnej, która wchodzi w skład Koalicji Obywatelskiej. Mężczyzna zaatakował "niepracującą matkę trójki dzieci za to, że jest w domu". Głos zdecydował się zabrać premier, który - jak opisywała Flieger - "stanął w obronie tej figury niepracującej matki".

- Przyglądam się temu, co mówi Morawiecki. Czekajmy na Dzień Matki, zobaczmy, jakie będą konkretne propozycje, bo w tym momencie nie widzę nowych propozycji. Widzę raczej opowieść, że za tamtej władzy było gorzej, więc jestem ciekawa pakietu, który ma przedstawić premier. Zwróćmy uwagę, że premier mówi o tym, że kobiety lepiej sobie radzą, a  w jego rządzie, w którym jest 27 osób, są tylko cztery kobiety - przypomniała.

Anna Piekutowska oceniła, że w walce o elektorat kobiecy w tyle zostaje lewica. Bo "PiS ściga się z 'babciowym' Platformy Obywatelskiej". - Zgadzam się, że Morawiecki chce zneutralizować "babciowe".  Temat aborcji nie jest wygodny ani dla PiS, ani KO - przypominam deklarację Tuska z ubiegłego roku, że osoby, które uważają, iż aborcja nie powinna być legalna, nie znajdą miejsca na listach wyborczych. Zastanawiam się, czy ta deklaracja nadal jest aktualna - mówiła Estera Flieger.

Przypomnijmy, że "babciowe" to pomysł zgłoszony przez Donalda Tuska. Były premier zaproponował - jeżeli PO wróci do władzy - wypłatę 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy. Świadczenie miałoby przysługiwać do czasu ukończenia przez dziecko trzech lat.

TOK FM PREMIUM