Co dalej z Prigożynem? "Nie chciałbym być jego ubezpieczycielem na życie"

- To był moim zdaniem realny bunt. Prigożynowi próbowano zabrać firmę i zdaje się, że mu ją skutecznie zabiorą. Zaryzykował wszystko. Nie chciałbym być jego ubezpieczycielem na życie - tak o nieudanym puczu w Rosji mówił w TOK FM były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
Zobacz wideo

Właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn może przebywać w jednym z nielicznych hoteli w Mińsku pozbawionych okien - podała we wtorek telewizja SkyNews, powołując się na amerykańskiego urzędnika. Od początku marszu wagnerowców pojawiały się spekulacje, że cała sprawa to ustawka.

 - To nie jest ani operetka, ani mistyfikacja. To był moim zdaniem realny bunt, który się nie udał. Prigożynowi próbowano zabrać firmę i zdaje się, że mu ją skutecznie zabiorą, zaryzykował wszystko. Nie chciałbym być jego ubezpieczycielem na życie - mówił w "Poranku Radia TOK FM" Radosław Sikorski.

W ocenie byłego szefa polskiej dyplomacji oraz ministra obrony narodowej i marszałka Sejmu, na zamieszaniu w Rosji może skorzystać Kijów. - Dla Ukrainy to raczej dobrze, bo Rosja okazała się krajem bardzo niestabilnym i to takim, w którym można przejechać 500-700 km nie napotkawszy żadnych znaczących sił zbrojnych. Reżim Putina okazał się kruchy - mówił polityk Platformy Obywatelskiej.

Sikorski uważa, że wydarzenia w Rosji nie rozejdą się po kościach. - Putin w tej chwili zapewne przeprowadzi czystki, sprawdzi, kto natychmiast go poparł, a kto siedział cicho. Więc podejrzewam, że reżim stanie się bardziej kruchy i bardziej autorytarny jednocześnie - wskazał eurodeputowany.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Zdaniem gościa TOK FM prezydentowi Rosji nie uda się w żaden sposób obrócić zatrzymania marszu wagnerowców na swoją korzyść.

- Nie sądzę, żeby Putin się wzmocnił, bo tu nie było takiego elementu osobistej odwagi. Gdyby wagnerowcy wkroczyli do Moskwy, a on stanął na czele jakichś sił obrony, to być może - powiedział. Jak przypomniał, nic takiego nie miało jednak tutaj miejsca. Według doniesień z soboty prezydent Rosji miał odlecieć samolotem z Moskwy. - Reżimowi udało się przeprowadzić negocjacje. Co dla mnie jest zresztą zdumiewające. Prigożyn musiał być pod niesamowitym ciśnieniem, żeby rzekomo uwierzyć w dane mu słowo - mówił w rozmowie z Jackiem Żakowskim.

"PiS opanował do perfekcji metodę przykrywania swoich afer kolejnymi"

Dziennikarz pytał też swojego gościa o pierwszy wywiad, jakiego Jacek Żalek udzielił po odejściu z rządu. Były wiceminister funduszy i polityki regionalnej ujawnił, że Paweł Kuch, który do 13 lutego pełnił obowiązki dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, ma powiązania z rosyjskim oligarchą i jednym z najbliższych współpracowników Putina - Nikołajem Patruszewem.

Jak stwierdził, wiedział o tym minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, ale nie zareagował. Po wywiadzie Żalka do politycznego trzęsienia ziemi nie doszło.

Jak ocenił Sikorski, oznacza to, że "PiS opanował do perfekcji metodę przykrywania swoich afer kolejnymi, jeszcze gorszymi". - Nie ma tygodnia, żebyśmy jakiejś nie mieli. W ten sposób wywołuje to efekt znużenia i otępienia publiczności na zdarzenia, które obalałyby każdy poprzedni rząd - wskazał.

Polityk PO skrytykował także zlekceważenie tej sprawy przez Kamińskiego. - Gdyby Pegasus, ABW były używane przeciwko wpływom rosyjskim i rosyjskiej agenturze w Polsce, to byśmy mieli jakieś informacje o aresztowanych agentach. A zamiast tego PiS próbował powołać komisję "lex Tusk", żeby niszczyć opozycję, a nie rosyjskie wpływy - uważa były szef polskiej dyplomacji.

TOK FM PREMIUM