Nadchodzi "ruska, bolszewicka komisja". Duda pomoże zakończyć jej działanie? "Nie będzie się kogo bać"

PiS planuje tuż przed końcem kadencji obecnego Sejmu przyklepać powołanie tzw. komisji do spraw rosyjskich wpływów, która powstała dzięki ustawie "lex Tusk". Czy ludzie PO stawią się na jej wezwania? - Nie sądzę, by Tusk się wybierał. Premier stawał przed prokuraturą wtedy, kiedy był wzywany. Wszystkie zgodne z konstytucją instytucje zawsze szanujemy. Natomiast to jest ruska, bolszewicka komisja i niech PiS sam się nią bawi - mówiła w TOK FM Izabela Leszczyna.
Zobacz wideo

Klub Prawa i Sprawiedliwości zgłosił kandydatów do komisji do spraw badania wpływów rosyjskich. Skoro żaden inny klub nie przedstawił - zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami - swoich kandydatur, to należy oczekiwać, że w komisji zasiądą zgłoszeni przez partię Jarosława Kaczyńskiego: dyrektor Wojskowego Biura Historycznego i współtwórca serialu TVP "Reset" Sławomir Cenckiewicz, doradca prezydenta Dudy Andrzej Zybertowicz, członek Kolegium Prezydenta RP ds. Polityki Zagranicznej prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski oraz historycy: Łukasz Cięgotura, Marek Czeszkiewicz, Andrzej Kowalski, Michał Wojnowski, Marek Szymaniak, Arkadiusz Puławski. Sejm na środowym posiedzeniu może podjąć decyzję w sprawie powołania komisji.

Czy politycy opozycji będą stawiać się na wezwanie komisji, jeśli uda jej się rozpocząć pracę? - Nie sądzę, żeby premier Tusk się na wybierał. Premier stawał przed prokuraturą wtedy, kiedy był wzywany. Wszystkie zgodne z konstytucją instytucje zawsze szanujemy. Natomiast to jest ruska, bolszewicka komisja i niech PiS sam się nią bawi – mówiła w "Poranku Radia TOK FM" wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Duda przestanie się bać

Powołanie komisji, choć nie będzie zbyt wiele czasu do wyborów, żeby wykazać się wielką aktywnością, nie jest błahostką. Choćby dlatego, że każdy z jej członków będzie sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. I nie da się tych ludzi łatwo i szybko odwołać, jeżeli dojdzie do wyborczej przegranej Zjednoczonej Prawicy. – Może się okazać, że nadal będą urzędować, bo można ich odwołać tylko nową ustawą, a ta może nie uzyskać poparcia pana prezydenta Dudy – mówił prowadzący "Poranek Radia TOK FM" Maciej Głogowski.

– Przekona się pan, że damy radę - stwierdziła Leszczyna. Polityczka mówiła, że nie wierzy w "niezłomność prezydenta Dudy". - A raczej wierzę w jego merkantylizm. (…) Jest niestety człowiekiem słabym, uległym i merkantylnym i będzie kierował się swoim interesem. Bo robi to od ośmiu lat – mówiła, dodając, że jeśli KO wygra wybory i będzie procedowała ustawy przywracające praworządność, to prezydent Duda będzie je podpisywał. - To nie jest naiwne, lecz pragmatyczne - uważa Leszczyna.

Gościni TOK FM oceniła, że wszystkie dotychczasowe działania prezydenta i składanie podpisów pod niekonstytucyjnymi ustawami, wynikały z "myślenia o własnym interesie i ze strachu przed Jarosławem Kaczyńskim". – Jak Jarosław Kaczyński przestanie rządzić, nie będzie się kogo bać – stwierdziła.

Kontrowersyjna kandydatura

Koalicja Obywatelska powtarza, że Kaczyński boi się Donalda Tuska, dlatego zdecydował się, że nie będzie kandydował do Sejmu z rodzinnej Warszawy. Prezes PiS-u - według nieoficjalnych informacji - ma startować w województwie świętokrzyskim. Na liście KO znalazł się wicepremier w rządzie Kaczyńskiego - Roman Giertych. Jak ogłosił Donald Tusk, prawnik znajdzie się na ostatnim - dwudziestym miejscu na liście.

Co o starcie Giertycha myśli Izabela Leszczyna? – Do mecenasa Giertycha jest mi tak samo daleko, jak do kandydatki partii Razem do Senatu - Magdaleny Biejat. Natomiast wczoraj na kanale YouTube usłyszałam jego córkę, która powiedziała, że tata ma w domu cztery kobiety - trzy córki i mamę - i one dopilnują, żeby przestrzegał praw kobiet. Mnie to wystarczy – powiedziała polityczka. – Jestem przekonana, że przeszedł jednak pewną drogę i myślę, że mentalnie wyszedł ze średniowiecza – dodała.

Rekordowy deficyt 

Przed nowym rządem po wyborach, jeśli PiS straci władzę, czekać będzie potężne wyzwanie. Budżet, który PiS przygotował na 2024 rok, ma ogromny deficyt: 168 mld zł i rekordowy wzrost potrzeb pożyczkowych. – Finanse publiczne są jak zaminowane pole, które PiS zostawia swoim następcom. (…) PiS traktuje polskie społeczeństwo dokładnie tak jak prezes banku Mateusz Morawiecki swoich klientów. Mam wrażenie, że oni cały czas grają w reklamówce (banku BZ WBK, którym kierował Morawiecki - red.) z Chuckiem Norrisem i myślą, że ludzie są tak głupi, że we wszystko uwierzą. Bo przecież, jeśli słyszeliśmy w czerwcu – że budżet roku 2022 był bardzo bezpieczny, bo deficyt wyniósł tylko 13 mld zł. A kilka miesięcy później słyszymy, że budżet nowego roku jest bardzo bezpieczny, bo ma deficyt 13 razy większy, to znaczy, że ktoś tu oszalał. Ktoś robi z nas idiotów – podkreśliła Leszczyna.

Polityczka zapewniła, że jeśli Koalicja Obywatelska wygra wybory, to konieczna będzie nowelizacja budżetu, a poza tym PO natychmiast przywróci niezależność sądów, niezawisłość sędziów i odzyska pieniądze z KPO. Utrzyma transfery publiczne, ale na pewno ograniczy wydatki rządowe, zmniejszy skład rządu, nie będzie tłumu ministrów i willi plus. – My naprawdę mamy plan, jak wyprowadzić Polskę z zagrożenia, w które wprowadził nasz kraj PiS – mówiła Izabela Leszczyna w rozmowie z Maciejem Głogowskim.

Czy zamierzasz wziąć udział w jesiennych wyborach parlamentarnych?

TOK FM PREMIUM