Sobiesiak za zamkniętymi drzwiami. Kempa jakiej nie znamy

Nie wiem, nie mam pojęcia, nie pamiętam, nie kojarzę, nie przypominam sobie - tak brzmiały odpowiedzi Ryszarda Sobiesiaka na zamkniętym posiedzeniu komisji hazardowej. Śledczy dowiedzieli się jedynie, że biznesmen rozmawiał z Mirosławem Drzewieckim po wybuchu afery, oraz usłyszeli, że premier powinien wziąć takich biznesmenów jak on na konsultantów przy przygotowywaniu ustawy hazardowej.

Stenogram z przesłuchania: część jawna | część tajna

Sobiesiak zeznawał przed komisją 11 lutego. Wygłosił oświadczenie i wniósł o przesłuchanie na posiedzeniu zamkniętym. Gdy komisja odrzuciła wniosek, nie odpowiadał na pytania, zasłaniając się niepamięcią. W końcu komisja zarządziła przesłuchanie zamknięte.

Stenogramy z czwartkowego przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka przed komisją śledczą zostały opublikowane na stronach sejmowych. Sobiesiak to główny bohater afery hazardowej. To na jego korzyść - według CBA - mieli lobbować Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki.

Dlaczego pan nie pamięta? Nie pamiętam

Gdy tylko zamknęły się drzwi, śledczy przystąpili do ataku. Na większość pytań biznesmen udzielał odpowiedzi: nie wiem, nie pamiętam, nie przypominam sobie. Gdy w końcu poseł Zbigniew Wassermann stwierdził: "Może pan nie pamiętać, tylko ja też chcę zadać panu pytanie, dlaczego tak jest", biznesmen ze spokojem odpowiedział: "Nie pamiętam".

Bartosz Arłukowicz, dopytujący o szczegóły spotkań z politykami, usłyszał od Sobiesiaka: "Rozmawialiśmy. Wydaje mi się, że o golfie rozmawialiśmy, o podatkach, o..."

Arłukowicz: - A o podatkach od czego?

Sobiesiak: - O podatkach od trawy rosnącej na polu golfowym.

"Siedzę na ławeczce, a tam Drzewiecki"

Śledczym udało się ustalić jednak, że biznesmen rozmawiał z byłym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim o aferze hazardowej podczas spotkania w USA.

Tak Sobiesiak opowiadał o przebiegu tego spotkania: Pyta Poseł Bartosz Arłukowicz: - I to on do pana dzwonił, czy pan do niego? Ryszard Sobiesiak: - Chyba ja jego szukałem. Arłukowicz: - I spotkaliście się? Sobiesiak: - Spotkaliśmy się. Ale kto w to uwierzy, kto w to uwierzy? Arłukowicz: - No co? Sobiesiak: - Siedzę sobie na ławce, czytam gazetę, moja córka buszuje po jakimś tam shoppingu, i... Arłukowicz: - W Stanach, tak? Sobiesiak: - W Stanach. Podjeżdża pan Drzewiecki, widzę jak wysadza żonę i jedzie dalej. I nie widzi nawet mnie. I pani Nina idzie, więc witam się z nią. Nikt w to nie uwierzy. No, i przez panią Ninę się umówiłem. Miał tam przyjechać za, za 2 godziny czy za kiedyś, żeśmy, żeśmy się raz tam widzieli. Arłukowicz; I rozmawialiście o aferze? Sobiesiak: O aferze coś tam było. On był obrażony na mnie, ja na niego. Spotkanie miało się odbyć już po ujawnieniu w mediach afery. Sobiesiak nie pamiętał dokładnie przebiegu rozmowy. Z kolei Drzewiecki zeznał, że ostatni raz widział się z Sobiesiakiem 22 września 2009 roku w Warszawie, w hotelu Radisso

Kempa: Co oznacza, że ustawa może być kompletnie pier...

Przesłuchanie obfitowało także w humorystyczne momenty. Posłanka Beata Kempa i przewodniczący komisji Mirosław Sekuła próbowali ustalić, czy można zacytować fragmenty podsłuchów CBA w oryginale.

Beata Kempa: - Panie przewodniczący, no, bo muszę zadać pytanie, a nie da się inaczej zadać tego pytania.

Sobiesiak:- Ja zatykam uszy.

Kempa: - Nie, pan musi słyszeć, bo pan musi odpowiedzieć. Jak pan uważa, bo to są, to są, powiedzmy, takie słowa.

Przewodniczący Mirosław Sekuła: - Nie jesteśmy na wizji, w związku z tym...

Sobiesiak: - Ale jutro na...

Kempa: - Pan przewodniczący mnie zachęca, tak, a później będzie jutro pan mówił, że ja

przeklinam.

Sekuła: Nie, ja, ja panią nie zachęcam, broń Boże, do używania słów, że tak powiem,

nieładnych.

Kempa: No, właśnie i ja będę znowu, tak, w roli...

Sekuła: ...tego chyba nie będą czytały dzieci, mam nadzieję. Proszę.

Kempa: No, dobra. Jakoś mi przejdzie przez gardło, bo muszę się dowiedzieć. Co według panów, według pana bądź pana Koska, bardziej według pana, co oznacza, że ustawa może być kompletnie pierdolnięta?

Sobiesiak: - Pani poseł...

Kempa: Przepraszam, no, ale musiałam. Nie potrafię przełożyć państwa rozmów na inny język.

"Mecenas już mnie kopie pod stołem"

W kolejnej turze pytań poseł Franciszek Stefaniuk poprosił biznesmena, by odpowiedział, jak - jego zdaniem - powinny wyglądać prace nad ustawą hazardową.

Sobiesiak odpowiedział: - "Mecenas już mnie kopie, żebym nie mówił za długo, ale ja powiem tak. Pan premier powinien, jak chciał coś zrobić dobrego, powinien natychmiast powiedzieć tak: Ja wam pokażę, jak to się robi. Czyli woła mnie Ja byłem bandytą, to nie. Takiego gościa, który dłużej ode mnie siedział gdzieś w kasynie. Czterech, pięciu, sześciu, z państwowych, z prywatnych. Wszystkich kazałby zgonić do jednego pokoju z panem, nie wiem, czy panem ministrem Kapicą, bo też może ma za dużo obowiązków, ale z kimś z departamentu gier losowych. I tak oni się powinni tam młócić w tym, żeby wyszli i powiedzieli: Słuchajcie, najlepsza ustawa to będzie taka".

TOK FM PREMIUM