Afera sopocka: Po co biznesmenowi Julke były dwa dyktafony?
Według informacji ze śledztwa, do których dotarło RMF FM, Julke nagrał na jeden z dyktafonów rozmowę z Jackiem Karnowskim i Donaldem Tuskiem. Później położył ten dyktafon na dywanie, obok niego - drugi dyktafon. Na pierwszym włączył odtwarzanie, na drugim - nagrywanie i w ten sposób przy pomocy wbudowanego mikrofonu przegrał nagranie z jednego dyktafonu na drugi. Dopiero ten drugi sprzęt przekazał prokuraturze. Pierwszy - jak zeznał - zniszczył.
Taki zabieg pozwolił mu na zmontowanie nagrania, w sposób, który uniemożliwia wykrycie manipulacji przez specjalistyczną aparaturę.
O tzw. aferze sopockiej zrobiło się głośno w lipcu 2008 roku. "Rzeczpospolita" ujawniał treść nagrań, z których wynikało, że prezydent Sopotu Jacek Karnowski w zamian za zgodę na rozbudowę poddasza zabytkowej kamienicy, miał się domagać od biznesmena z Trójmiasta, członka PO, Sławomira Julkego dwóch mieszkań. Julke zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa.
Tydzień po publikacji "Rz" podała, że 6 lipca - dzień przed wizytą w prokuraturze - Julke powiadomił o korupcyjnej propozycji Donalda Tuska. Rozmowę z premierem również nagrał.
Natychmiast na specjalnej konferencji prasowej Zbigniew Ziobro oskarżył premiera o złamanie prawa. Poseł PiS zawiadomił też prokuraturę, że Tusk wiedział o korupcji i zlekceważył sprawę, bo dotyczyła jego kolegi.
Prezydent Sopotu konsekwentnie zaprzeczał rewelacjom biznesmena i stwierdził, że Julke rzeczywiście prosił go o zgodę na przebudowę budynku, został jednak odesłany do konserwatora zabytków. Po ujawnieniu nagrania, zawiesił swoje członkostwo w Platformie Obywatelskiej (Sławomir Julke został z wyrzucony z PO).
W styczniu 2009 prokurator przedstawił Karnowskiemu osiem zarzutów, m.in. korupcyjnych, wnioskując o zastosowanie tymczasowego aresztowania, który nie został uwzględniony przez sąd.
W maju 2009 roku w referendum wymagana większość opowiedziała się przeciwko odwołaniu Jacka Karnowskiego z zajmowanego stanowiska.