Podwyżka dla byłych prezydentów? Posłowie: Ale nie dla Jaruzelskiego
Propozycja komisji "Przyjazne Państwo" jest następująca: zamiast 50 proc. pensji zasadniczej urzędującej głowy państwa byli przywódcy dostawaliby 75 proc. prezydenckiego wynagrodzenia. Należy się obecnie ona ustawowo każdemu z nich i to dożywotnio.
-Pensje byłych prezydentów są bardzo skromne i nie pozwalają na godne życie. Dbając więc o reputację naszego państwa i prestiż należy zapewnić więc im wyższe wynagrodzenia - przekonywał posłów z sejmowej komisji ustawodawczej Janusz Palikot. W rozmowie z TOK FM polityk PO dodaje, że wyższe pieniądze pozwolą byłym prezydentom "nie dziadować". - Żeby było ich stać na douczanie się, dokształcanie i podróżowanie - twierdzi jednocześnie podkreślając, że 9 tys. zł to i tak wciąż skromnie w porównaniu do tego, co dostają byli przywódcy w innych europejskich krajach.
Wyższa pensja tylko dla Lecha Wałęsy?
Mimo kontrowersji, jakie budzi projekt ma szansę być uchwalony w Sejmie. Jednak posłowie zastrzegają, że potrzebne są poprawki, które planują zgłosić. - Ta podwyżka powinna należeć się tylko prezydentom wybranym w wyborach powszechnych - zauważa Sebastian Karpiniuk z PO.
Arkadiusz Mularczyk z PiS wprost wskazywał, że chodzi o generała Wojciecha Jaruzelskiego jako tego, który nie powinien dostawać nic od państwa. Co prawda ten nie pobiera teraz pensji prezydenckie, bo wyższa jest jego emerytura generalska. Ale gdyby podwyżka weszła w życie to Jaruzelskiemu będzie opłacać się pobierać to pierwsze. - Nie zasłużył po prostu na to - mówił Mularczyk.
Jego kolega z partii Stanisław Pięta szedł jeszcze dalej: - Może warto rozważyć, żeby z projektu wyłączeni byli prezydenci, którzy byli tajnymi współpracownikami wojskowymi - proponował poseł PiS sugerując, że ma na myśli Aleksandra Kwaśniewskiego.
Raport o zdrowiu prezydenta? "To ekshibicjonizm"
Posłowie z komisji zajęli się jeszcze inną propozycją Janusza Palikota. Chodzi o raporty o stanie zdrowia najważniejszych osób w państwie. Według projektu przygotowanego przez "Przyjazne Państwo" miałby go składać każdy urzędujący prezydent co roku, do 14 stycznia i umieszczać w biuletynie informacji publicznej. To samo miałoby dotyczyć premiera i marszałka Sejmu. Ten projekt budzi jednak tak dużo kontrowersji, że najprawdopodobniej zostanie odrzucony i to już w komisji ustawodawczej. - Ta ustawa to ekshibicjonizm polityczny. Prezydent też ma prawo do prywatności. To nie jest kwestia zaspokojenia ciekawości, ale wiedza, którą inni mogą wykorzystać w niebezpieczny sposób - wskazywał Andrzej Dera z PiS.
Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone. Nad oboma projektami posłowie będą dalej pracować i głosować na następnym posiedzeniu Sejmu.
DOSTĘP PREMIUM
- PiS nie zdąży zamieszać przy wyborach? Ekspert podaje ważne terminy i mówi o "ciszy legislacyjnej"
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- Tortury w Barczewie to nie jest odosobniony przypadek? Machińska nie daje gwarancji. "Polska jest na zakręcie"
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Odmówili zakupu biletu dla dziecka. Chcieli je zostawić na lotnisku. "Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego"
- NIK zawiadamia prokuraturę ws. Krajowego Instytutu Mediów. "Taka skala nieprawidłowości nie zdarza się często"
- Kaczyński udobruchał Sikorskiego, ale złe prawo zostało. Biznes w strachu. "Szkodnictwo gospodarcze"
- Horror w schronisku pod Nowym Tomyślem. "Policja znalazła martwe psy w budach i lodówkach"
- Pierwszy uchodźca klimatyczny. Przetarł szlaki ale zapłacił za to wysoką cenę