Wybory 2010. Miller o poparciu dla Napieralskiego: 15 proc.? Nie szalejmy
SLD ogłosiło kandydaturę Napieralskiego na wczorajszej konferencji prasowej. Uwagi dziennikarzy nie umknął ponury wyraz jego twarzy.
Dlaczego Grzegorz Napieralski ogłaszając, że będzie kandydował na prezydenta wygląda jakby go przejechał walec? - pytał prowadzący "Poranek" Jarosław Kuźniar. - To była bardzo trudna decyzja. Mieliśmy innego kandydata - przyznaje Miller - Napieralski musiał zważyć wszystkie okoliczności. (...) Ta decyzja daje Napieralskiemu poważne szanse, z drugiej strony zapobiega wojnie wewnętrznej - mówił Miller.
"Może być nawet 15 proc.". "Proszę nie szaleć"
Były premier odniósł się też do realnych szans kandydata Sojuszu na najwyższy urząd w państwie. Według sondaży poparcie dla SLD jest obecnie na poziomie 6 proc..
- Jeśli wczoraj było 6 proc., a był to dzień, w którym Grzegorz Napieralski zdecydował się kandydować, to znaczy, że każdy punkt procentowy powyżej 6 proc. dla Napieralskiego, to będzie jego osobisty sukces - mówił Miller. Polityk ocenił, że sukcesem będzie 7, 8, 9 czy 10 proc. poparcia, wspomniał nawet o 12- i 15-procentowym wyniku. - Proszę nie szaleć - zażartował Kuźniar.
Napieralski "nie palił się do kandydowania"
Miller zasugerował jednak, że w kampanię Napieralskiego bardzo aktywnie włączy się były prezydent Aleksander Kwaśniewski. - Z Kwaśniewskim to będzie 15 proc. - stwierdził były premier.
- To jest decyzja podejmowana w bardzo nadzwyczajnych okolicznościach. To nie jest kandydat, który palił się do kandydowania. To jest decyzja, która wynika z poczucia odpowiedzialności i obowiązku, a niekoniecznie chęci - podsumował Miller.
"PiS już gra trumnami, to będzie brutalna kampania"
Miller uważa także, że będzie to kampania "zupełnie specyficzna". - Nie wiemy jak na opinii wyborców położą się tragiczne okoliczności wypadku pod Smoleńskiem - mówił były premier. Według Millera "PiS już gra trumnami", ponieważ Jarosław Kaczyński w każdej wypowiedzi mówi o męczeńskiej śmierci.
- Na początku sądziłem, że może to być kampania wyciszona, pełna refleksji, oszczędna w słowach i gestach, ale zaczynają przekonywać mnie ci socjolodzy, którzy uważają, że to będzie kampania wyjątkowo brutalna, bo po pierwsze jest krótka, a więc będzie gęsta od rozmaitych oskarżeń, a po drugie, że trumny będą wykorzystywane w tej kampanii - mówił Miller - Normalny jest spór polityczny, a chwile uniesień i egzaltacji są czymś nienormalnym - podsumował.