Lipiński: "Jechaliśmy ok. 20 km/godz. na pustej drodze"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości opowiadał w wywiadzie dla "Polski The Times", że autokar, którym jechał razem z Jarosławem Kaczyńskim na miejsce tragedii samolotu prezydenta pod Smoleńskiem, był celowo spowalniany. - Na granicy zatrzymano nas do szczegółowej kontroli dokumentów - mówił. - Postój zajął około godziny. Następnie nasz autokar ruszył w kierunku Smoleńska. W pewnym momencie przed nami pojawił się rosyjski samochód milicyjny - w takiej kolumnie dwóch samochodów jechaliśmy do Smoleńska - opowiadał Lipiński.
"65 kilometrów pokonaliśmy w trzy godziny"
Według Lipińskiego milicjanci w pewnym momencie zaczęli zwalniać do prędkości ok. 20 km/godz. - Bardzo nas to zirytowało i poleciliśmy zatrzymać autokar - opowiada Lipiński. - Przedstawiciel konsulatu wysiadł i poszedł zapytać milicjantów, dlaczego jedziemy tak wolno. Milicjanci odpowiedzieli, że takie otrzymali rozkazy. Finalnie wyszło na to, że 65-kilometrową trasę od granicy do Smoleńska przejechaliśmy w trzy godziny! - mówi poseł PiS. - W pewnym momencie minęła nas kolumna z delegacją premiera. Gdy to się stało, trochę przyspieszyliśmy, ale nieznacznie - dodał.
Lipiński mówi w wywiadzie, że po tym, jak autokar z nim i Jarosławem Kaczyńskim minęła delegacja premiera, w samym Smoleńsku krążyli po mieście, a przed samym wjazdem na teren katastrofy czekali dodatkowe 30 minut.
Wcześniej, podobną wersję wydarzeń przedstawił Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" .
Na powtarzający się zarzut odpowiedział w "Gazecie Wyborczej" rzecznik rządu Paweł Graś: - Prawda jest taka, że natychmiast gdy dowiedzieliśmy się o katastrofie, zaproponowaliśmy Jarosławowi Kaczyńskiemu, by zabrał się z dowolną liczbą osób na pokład wyczarterowanego przez nas samolotu do Smoleńska. Opóźnialiśmy nasz wylot, czekając na odpowiedź, a potem dowiedzieliśmy się, że pan Kaczyński właśnie wyleciał, więc jeśli ktoś się z kimś ścigał, to na pewno nie my - twierdzi Graś.
- Po wylądowaniu zostaliśmy przewiezieni na miejsce katastrofy w konwoju rządowym pilotowanym przez Rosjan - mówi rzecznik rządu. - Po przybyciu na miejsce premier Tusk stwierdził, żeby ze wszystkimi decyzjami dotyczącymi ciała pana prezydenta czekać na jego brata Jarosława i żeby to on podejmował decyzje dotyczące głowy państwa - dodał.
DOSTĘP PREMIUM
- Polacy rezygnują z wyjazdu na ferie, a w Zakopanem właściciele hoteli zaniżają ceny. "Absolutne kuriozum"
- "Dziś nie płacę" i "dzida". Ale potem wracają, bo "pensja przyszła". Plaga kradzieży paliw na stacjach
- "Król jest nagi"? Najbogatszy azjatycki miliarder musi się tłumaczyć. "W Indiach to bohater"
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu KRRiT [aktualizacja]
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Ojciec walczy na wojnie, matka pilnuje resztek dobytku. Ukraińcy nastolatkowie w Polsce. "Te dzieciaki nie mają nic"
- "PiS siedzi i zmienia paczki popcornu". Wiceszef Polski 2050 o kłótniach na opozycji i kulisach feralnego głosowania
- Kto bardziej odczuwa ból: kobiety czy mężczyźni? Badania i obserwacje kliniczne rozwiewają wątpliwości
- Trudny weekend w Tatrach. Szlaki zamknięte, na drogę do Morskiego Oka zeszła "potężna lawina"
- "Centrum Gnębienia Pracownic". Czy najstarsza fundacja feministyczna przetrwa? "Nowakowska wytoczy działa"