- Te zdania pilota wojskowego nie muszą wcale oznaczać nacisku - mówił w TOK FM dr Norbert Maliszewski, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego. - Każde słowo przy takich emocjach zostaje ramowane. Tutaj automatycznie zaczyna się przypisywać winę Lechowi Kaczyńskiemu - dodał. Zaznaczył jednak, że pomimo iż jego zdaniem dziennikarze uczestniczą w trwającej wojnie politycznej, to nie oni tworzą takie insynuacje. - Ale jak porównamy wpisy na różnych blogach, to komentatorzy tworzą taki kontekst - zastrzegł.
- Wrzucanie od tygodni dziesięciorzędnych spraw powoduje, że klasa polityczna nie zajmuje się tym, czym powinna się zajmować - dodawał prof. Jacek Wasilewski, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Jestem zniesmaczony tą sytuacją, bo zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy zajmują się banialukami. To jest jedna wielka społeczna strata czasu. Nie uwierzę, że ktokolwiek poważnie myśli o prywatyzacji, służbie zdrowia, emeryturach. Nikt nie ma czasu się tym zajmować, bo zajmują się bzdurami - dodał.
Według Wasilewskiego stała się katastrofa i należy się z tym pogodzić. - Trzeba kiedyś postawić kropkę, a nie ciągnąć to w nieskończoność - podkreślił.
"Wcześniej układ, teraz katastrofa smoleńska"
- Rząd i opozycja powinny zająć się polityką, ale polityka symboliczna w Polsce ma duże znaczenie - podkreślił dr Norbert Maliszewski. - Bardzo możliwe iż w dużej mierze cała narracja PiS-u będzie opierała się teraz na micie smoleńskim. Jakieś 25-30 proc. wyborców wcześniej wierzących w układ, teraz będzie wierzyć w katastrofę smoleńską - dodał. - Motywacją wyborców będzie teraz wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej.
Sceptyczny jednak pozostaje prof. Jacek Wasilewski: - Żaden raport i żadna komisja niczego w świadomości nakręcanej przez media i fanatyków nie zmienią. Przejdźmy nad tym do porządku dziennego - apelował w Radiu TOK FM
