Ołdakowski, szef Muzeum Powstania Warszawskiego, przyznał w rozmowie z dziennikarzami "Polski The Times", że czuje smutek po zakończeniu swojego "romansu" z Jarosławem Kaczyńskim. - Smutek, że najważniejsza jest polityka pragmatyczna do bólu. Że jeśli się opłaca komuś przywalić, to się przywala - mówi Ołdakowski.
Zdaniem dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Kaczyński podejmując decyzję o wyrzuceniu Elżbiety Jakubiak i innych posłów z Prawa i Sprawiedliwości nie chce doprowadzić do sytuacji, w której ludzie będą się zastanawiali, kto ma rację.
Dodał, że sytuacja, w jakiej są obecnie członkowie partii przypomina jednokierunkową drogę. - To jest tak, jak krzyczał kiedyś Chief z filmu "Czas Apokalipsy": "Nigdy nie opuszczajcie statku. Jak opuścicie statek, to już was nie ma". Z PiS jest tak samo. Nie można opuścić łódki - podkreślił.
Kaczyński "bardzo zmęczony"
Ołdakowski opowiedział o momencie, kiedy powiedział prezesowi PiS, że odchodzi razem z Elżbietą Jakubiak. Kaczyński miał wyglądać na bardzo zmęczonego. - Jest mieszaniną smutku i traumy, ale też wciąż jest silnym politykiem. Na pewno kalkuluje, obmyśla plany - przyznał Ołdakowski.
Dodał, że to Lech Kaczyński wiedział, że grupy "muzealników" nie lubią w Prawie i Sprawiedliwości. - Lech czasem mówił w żartach: gdyby mnie zabrakło, to nie zagrzejecie miejsca w PiS - stwierdził szef Muzeum Powstania Warszawskiego. - Wiedział, że do ostrej, twardej polityki się nie nadajemy.
- Członkowie partii zajmują się tylko skandowaniem: "Jarosław, Jarosław"? - dopytują dziennikarze "Polski The Times". - Problem polega na tym, że oni w to wierzą - podsumował Ołdakowski.
Cały wywiad w dzisiejszej "Polsce The Times" .
