Wałęsa: Trzeba rozliczyć stan wojenny i generała

- Trzeba rozliczyć stan wojenny. I generała też. Po to, by nikt nigdy w przyszłości na coś podobnego się nie odważył - mówił w Poranku TOK FM były prezydent Lech Wałęsa. - Ale widać, że jeszcze dziś jest za dużo emocji, żeby zrobić to sprawiedliwie i dobrze. Dlatego będziemy jeszcze długo podzieleni, zanim następne pokolenia, niezaangażowane, rozliczą ten czas.

Unikatowe taśmy z 1980 dziś w Radiu TOK FM i na Tokfm.pl>>

W niedzielę 13 grudnia 1981 r. o godz. 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju. - Albo my, albo komuna - wspominał w TOK FM były prezydent, przewodniczący zdelegalizowanej podczas stanu wojennego "Solidarności". - To był śmiertelny bój. I przegraliśmy na jakiś czas jeszcze tę jedną bitwę, ale w sumie wojna została wygrana.

Rozliczyć? "Bóg nas dobrze rozliczy"

- Mam pretensje do generała Jaruzelskiego ws. stanu wojennego. Na jego miejscu inaczej bym to rozegrał. Ale nie byłem na jego miejscu - mówił Wałęsa. - Gdybyśmy chcieli rozliczyć cały ten okres, to trzeba by zacząć od 1939 roku, kiedy Zachód nas zdradził, nie pomógł nam. Potem trzeba by rozliczyć 1945 rok, kiedy nas oddali Sowietom. Potem trzeba rozliczać pojedynczo: ludzi, którzy myśleli, że będą od środka rozwalać komunizm, a im nie wyszło i popłynęli z komuną. To jest bardzo trudna rzecz do rozliczenia i chyba tylko Bóg nas dobrze rozliczy - dodał były prezydent.

Wałęsa przyznał, że jego zdaniem jednak trzeba doprowadzić do rozrachunku z przeszłością, ale tylko po to, żeby przestrzec przyszłe pokolenia, aby nikt już nie odważył się na krok, który podjął generał Jaruzelski. - I z tego punktu widzenia musimy się tego podjąć. Ale widać, że jeszcze dziś jest za dużo emocji, żeby zrobić to sprawiedliwie i dobrze. Dlatego będziemy jeszcze długo podzieleni, zanim następne pokolenia, niezaangażowane, bez emocji, rozliczą ten czas. Nie wierzę, by za naszego pokolenia ktoś to dobrze rozliczył - podkreślił Wałęsa.

"Bardziej mnie interesuje grudzień 1970 roku"

Co więc z ludźmi, którzy gromadzą się co rok przed domem generała Jaruzelskiego w nocy z 12 na 13 grudnia? - To kwestia organizacji. Niektórzy ludzie odpuszczają, a tymczasem jest tam też interes polityczny - stwierdził Wałęsa. W jego opinii wielu ludzi, którzy manifestują "udaje wielkich bohaterów, a mają szczęście, że nie żyli w tamtym czasie, bo by inaczej na to patrzyli". - Ja mam wielkie pretensje do komunizmu, do generała, ale patrzę na to szerzej: kierowałem, przegrałem, ale to z kolei mnie zdopingowało do dalszej walki. Dzisiaj chciałbym, żeby tamten czas rozliczyć, ale nie w sposób, w jaki chce to młodzież.

Były prezydent podkreślił, że bardziej go interesuje rozliczenie innego grudnia - tego z roku 1970, tzw. "wydarzeń grudniowych", kiedy podczas strajków spowodowanych podniesieniem cen detalicznych mięsa zginęło 39 osób, ponad tysiąc zostało rannych, trzy tysiące ludzi zatrzymano. - Wtedy miałem problemy, bo byłem łamany, gnieciony. Tylko znów: jak to rozliczyć? - pytał Wałęsa. - Z punktu widzenia robotniczego, mojego, to wszystko jest jasne. Natomiast z komunistycznego punktu widzenia, to prawie nic nie wiemy, bo właściwie to powyżej kapitana, to nikt z tamtej strony nie przeszedł na naszą i nie opisał tego dokładnie. Musimy pamiętać, że wiele decyzji nie było podejmowanych w Polsce. To był przecież Układ Warszawski. Dlatego ja pytam generałów: dlaczego nie przeszliście na stronę społeczną? A oni mi odpowiadają, że widzieli wtedy pociski wycelowane w każde polskie miasto. Wierzyli, że to się może wydarzyć i podejmowali takie decyzje.

Tragiczny bilans stanu wojennego

Stan wojenny wprowadzono w niedzielę 13 grudnia 1981 r. o godz. 6 rano. Wtedy Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.

Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i "Solidarności". W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tys. osób. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów.

31 grudnia 1982 r. stan wojenny został zawieszony, a 22 lipca 1983 r. odwołany, przy zachowaniu części represyjnego ustawodawstwa. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje również liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy też podczas demonstracji ulicznych.

TOK FM PREMIUM