Napieralski: Kalisz zawiódł ze śledztwem w sprawie Blidy

Głównym zajęciem Ryszarda Kalisza było medialne kreowanie własnej osoby. A prace jego komisji nie wyglądały tak, jak powinny - wytyka posłowi lider SLD Grzegorz Napieralski. Z szefem SLD rozmawia Marcin Graczyk, tokfm.pl

Marcin Graczyk: Jest Pan zamordystą?

Grzegorz Napieralski: Ja?

Właśnie tak o panu mówią po cichu niektórzy politycy SLD. Mówią, że robi pan z Sojuszu partię wodzowską, że wszystkich już pan sobie podporządkował, że nie można mieć już własnego zdania...

Jestem zaskoczony. Tyle narad, tyle spotkań na których dyskutujemy, a proszę wierzyć nikt nigdy nie zgłaszał tego rodzaju problemów. Nikt się nie skarżył, że nie może wyrażać własnego zdania. SLD nie jest partią wodzowską.

Ale zgodzi się pan z tym, że po wyborach prezydenckich SLD ma już tylko jedną twarz i to właśnie jest twarz Grzegorza Napieralskiego?

Na pewno zeszły rok i wybory prezydenckie spowodowały, że w SLD nastał spokój, że wszystkie napięcia wewnętrzne i spory personalne zostały rozstrzygnięte. Zabraliśmy się do pracy i nasza sytuacja jest bardzo stabilna. Sojusz ma jedną twarz - lewicową, wrażliwą i postępową. A jeśli pyta się pan o ludzi, to jest ich bardzo wielu. Krzysztof Matyjaszczyk, który został prezydentem Częstochowy, Janusz Kubicki - prezydent Zielonej Góry, Agata Fisz - prezydent Chełma, Dariusz Joński, który kandydował na prezydenta Łodzi, I wielu innych, którzy tworzą nowe pokolenie polityków lewicy.

Sytuacja jest stabilna czy może pan podporządkował sobie partię w 100 proc. i może ją teraz "stabilnie" rządzić?

Na całym świecie, w każdej partii jest tak, że jest lider i ten lider może być tylko jeden. Tak działa każda dobrze zorganizowana partia a właśnie taką partią jest SLD. To wcale nie oznacza jednak, że nie ma u nas miejsca na dyskusje. Jest.

Sytuacja Ryszarda Kalisza może jednak temu przeczyć. Kalisz, który otwarcie dyskutował z pana pomysłem na partię najpierw został wyrzucony z zarządu, a teraz już półoficjalnie mówi się, że karnie będzie musiał kandydować do Senatu.

Dla Ryszarda Kalisza cały czas jest miejsce w SLD. To nie oznacza jednak, że pewne jego zachowania i słowa są dla Sojuszu dobre. Ryszard Kalisz był bardzo mało aktywny na posiedzeniach rady krajowej SLD, a to ciało na którym mógł do woli i z pożytkiem dla partii dyskutować o swoich wątpliwościach. On wybierał i przedkładał jednak zawsze nad Radę Krajową swoją aktywność medialną. Mój zarzut do Ryszarda Kalisza zawsze był więc jeden, że jego głównym zajęciem było medialne kreowanie własnej osoby.

Kazał pan Kaliszowi ustawić się w partyjnym szeregu?

Poseł Kalisz dostał zadanie ciężkiej pracy przed wyborami parlamentarnymi. Po pierwsze musi szybko i profesjonalnie dokończyć sprawę parlamentarnego śledztwa w sprawie Barbary Blidy.

Tu zawiódł?

Tak i to bardzo mocno. Prace jego komisji nie wyglądają tak jak powinny. Zbyt długo, zbyt mało konkretnie. Często więcej dowiadujemy się od dziennikarzy czy od innych osób niż od przewodniczącego komisji. Ta sprawa powinna być priorytetowa, zwłaszcza dla przewodniczącego Kalisza i jest fundamentalna dla jakości funkcjonowania państwa. Kolejny problem to kierowanie Sejmową Komisją Sprawiedliwości. Dla lewicowej formacji to bardzo ważna, wręcz kluczowa komisja, na której posiedzeniach można było rozwiązywać wiele kontrowersyjnych społecznie spraw. Poseł Kalisz nie do końca wykorzystał tą szansę.

Zsyłka do Senatu jest już więc w jego przypadku niemal pewna?

Kto tu mówi o jakiejś zsyłce? Kompletnie tego nie rozumiem. Ja bym chciał odczarować to słowo. Senat to co? To jest izba wyższa parlamentu. To są też bardzo ważne wybory, wybory - co ważne - większościowe, czyli pokazujące też osobistą siłę polityka, który je wygrywa. To zaszczyt być senatorem.

Ryszard Kalisz będzie miał więc zaszczyt zostać senatorem

Kto o jaki mandat będzie się ubiegał, zadecyduje Rada Krajowa.

Jakie są pana polityczne marzenia? Chce pan być premierem?

Na razie chciałbym by SLD miało dobry wynik w wyborach parlamentarnych

Dobry, czyli jaki?

Nigdy tego nie zdradzam, bo to później źle wróży. Mam nadzieję, że w wyborach parlamentarnych będzie jeszcze lepiej niż 14 proc., które otrzymałem w wyborach prezydenckich. Jesteśmy przygotowani do sprawowania władzy.

Czyli chce pan rządzić a raczej współrządzić z premierem Tuskiem?

Chcę tylko powiedzieć, że SLD stało się dziś prawdziwą alternatywą i dla PIS-u i dla PO. PiS stało się partią Pamięci i Smoleńska. Platforma nie radzi sobie z rządzeniem i to widzimy gołym okiem. No i jest SLD.

Marzy się panu samodzielne rządzenie?

Każda partia myśli o zwycięstwie.

A wyobraża Pan sobie utworzenie koalicji z komś innym. Na przykład z PO?

Różne koalicje mogą kształtować się w polskim parlamencie.

Czyli nie powie pan: nie będę nigdy rządził z Jarosławem Kaczyńskim?

O koalicjach mówi się zawsze dopiero po wyborach. Zawsze.

Ale jak pan chce przekonać ludzi do głosowania na SLD? Będzie pan obniżał podatki czy wręcz przeciwnie - chce pan je podwyższyć?

Mamy do zaprezentowania cały program-społeczno gospodarczy.

Ale ja pytam pana o podatki. Kiedyś SLD chciało dodatkowej 50-proc. stawki podatku dla najbogatszych.

My mamy przede wszystkim jedną podstawową wartość. Jako SLD dwukrotnie rządziliśmy i dwukrotnie rosło PKB a bezrobocie spadało.

Skoro było tak dobrze, to dlaczego dwukrotnie przegraliście wybory?

To zawsze odbywało się w ten sam sposób. Poprzez nieuczciwą grę, a mówiąc wprost przez różnego rodzaju prowokacje. Raz była to wyssana z palca sprawa Olina, a później również wymyślona afera Rywina.

Nie było afery Rywina?

Nie. A jeżeli jakakolwiek afera była to nie dotyczyła SLD i ludzi z partią związanych.

SLD nie ma nic na sumieniu, nie macie żadnych grzechów?

Ma.

To za co uderza się pan w piersi?

Za wszelkie grzechy już odpokutowaliśmy.

Zatem jakie to pomysły, które przekonają Polaków do oddania na pana i pana kolegów swoich głosów?

Na razie mogę zdradzić tylko kilka szczegółów. Ale po pierwsze proponujemy powołanie Rady fiskalnej czyli instytucji która będzie nadzorowała wydawanie publicznych pieniędzy.

To trochę mało...

Ale to nie koniec. Naszym priorytetem będzie sprawa ułatwień dla przedsiębiorców. Czyli ten obszar w którym pomimo szumnych zapowiedzi Platforma poległa na całej linii. Komisja Palikota nic nie zrobiła, rząd też nie zabłysnął.

Będzie nowe jedno okienko?

Nie, ale w końcu chcemy załatwić sprawę płacenia faktur przez przedsiębiorców. Nie może być tak, że podatek VAT płacony jest od faktur wystawionych, a nie zapłaconych. Tego rozwiązania przedsiębiorcy domagają się od wielu lat. My chcemy odpowiednie rozwiązania w tej sprawie zaproponować jeszcze w tej kadencji. To musi ulec zmianie. Naszym zdaniem dzięki temu będzie wpływać więcej pieniędzy do budżetu

Jest także bardzo wiele projektów, które choć pojedynczo nie są może aż tak spektakularne, ale zsumowane budują zupełnie nową jakość życia w Polsce. A także zwiększają PKB. Dobrym przykładem jest powtórne wykorzystanie danych publicznych. Proszę sobie wyobrazić, że policja udostępnia dane o popełnionych przestępstwach wraz z miejscem ich popełnienia (oczywiście bez danych osobowych). Przedsiębiorcza osoba mogłaby napisać program, który będzie je nanosił na mapę i prezentował poziom przestępczości w poszczególnych dzielnicach, a chcący kupić mieszkanie korzystaliby z tego (na przykład płacąc esemesem) do sprawdzenia czy okolica jest bezpieczna. W Unii Europejskiej taki rynek ma w tej chwili około 25 mld euro. Uchwalając dobrą ustawę i zmieniając nastawienie w administracji publicznej możemy stworzyć lekko licząc około 4 tys. nowych miejsc pracy i podnieść PKB Polski o jakieś 3-5 mld zł.

TOK FM PREMIUM